Hokej.net Logo

Podhalanie nigdy łatwo nie mieli

Podhalanie nigdy łatwo nie mieli

W historii rozgrywek o mistrzostwo kraju torunianie cztery razy rywalizowali z nowotarżanami w ćwierćfinałach play off. Za każdym razem to Podhalanie zdobywali medale.


System play off w najwyższej klasie rozgrywek hokejowych wprowadzono w sezonie 1983/84. Od tego czasu los kojarzył Podhale z Towimorem czterokrotnie. Po raz pierwszy w roku 1990.

„Przed rozpoczęciem play off torunianie, pod wodza Walerego Bastiersa, zajmowali miejsce szóste. Podhale miejsce trzecie. „Szarotki” obawiały się spotkania z Towimorem, z którym przegrały już w Toruniu... Opiekunowie toruńskiej drużyny zapowiadali nawet zwycięstwo w „jaskini lwa”... Niestety, sprawdziły się jednak prognozy pesymistów, że nic z tego nie będzie, że gospodarze odniosą wysokie zwycięstwo”.

I tak w pierwszym meczu nowotarżanie bezdyskusyjnie przeważali i mecz zakończyli zwycięstwem 8:0. Dwa dni później dokończyli dzieła eliminując torunian z walki o medale, choć...

„Było to jedno z najbardziej niechcianych zwycięstw „Górali”. Wtajemniczeni powiadają, że chętnie zagraliby oni z toruńczykami raz jeszcze w Nowym Targu. Chodzi oczywiście o kasę... Wczoraj Podhale długo męczyło się z gospodarzami. Toruńczycy grali natomiast nadspodziewanie dobrze”.

Ostatecznie, po dwóch bramach Barabanowa i jednej Stefańskiego przegrali 3:5, a po kolejnych meczach już w lutym zakończyli sezon. Zajęli siódme miejsce w lidze, które zostało przyjęte z niedosytem. Podhale natomiast dobrnęło do finału. Najlepsza okazała się jednak Polonia Bytom, która w tamtych latach królowała na krajowym podwórku, choć decydujący mecz zakończył się porażką nowotarżan tylko 0:1.

Zaskoczyli „Szarotki”

Rok później sytuacja powtórzyła się i w lutym trzecia drużyna sezonu zasadniczego - Podhale i szósta - Towimor, przystąpiły do potyczek play off.

Na starcie tej rundy kluby, które zajęły wyższe miejsca miały handicap - musiały wygrać tylko dwa razy, aby dostać się do półfinału. Niżej sklasyfikowane zespoły musiały rywali ograć trzykrotnie.

Pierwszy mecz ekipa prowadzona od tego sezonu przez Borysa Barabanowa przegrała.

„Cały zespół grał ofiarnie, ale napastnicy wykazali ogromną niedyspozycję strzelecką. Nie są to wady drużyny toruńskiej od ostatniego spotkania. Niestety”.

Dwa dni później rewanż odbył się w Toruniu. Zwycięstwo gospodarzy oznaczało dalszy ciąg rywalizacji o półfinał mistrzostw Polski.

„Stawka dla obu zespołów spora, ale finansowo te plany dla Towimoru nie były korzystne. Dlatego byliśmy ciekawi, jak zachowa się zespół trenera Barabanowa...”

A ten zaskoczył. Faworyzowanemu rywalowi stawił czoło. Każda z tercji, jak również dogrywka, kończyła się remisem. Dopiero wykorzystany karny przez Obłońskiego dał zwycięstwo torunianom.

Trzeci mecz odbył się więc w Nowym Targu i właśnie wówczas torunianie utracili szansę gry o medale, przegrywając z „Szarotkami” 0:7. Nie był to jednak jeszcze koniec rozgrywek. Pod koniec kwietnia bowiem, po przerwie na występy reprezentacji narodowej, Towimor zapewnił sobie piąte miejsce w kraju, a nowotarżanie wywalczyli brązowy medal.

Najwspanialsze chwile dla toruńskiego środowiska, związane z rywalizacją przeciwko „Góralom”, miały miejsce w 1994 roku.

„Niemożliwe stało się faktem. W pierwszym meczu rundy play off Towimor pokonał w Nowym Targu niepokonane w tym sezonie Podhale”.

To był szok

Mimo iż do Nowego Targu hokeiści Towimoru nie pojechali w optymalnym składzie (w meczu zagrało tylko trzynastu zawodników), to zaskoczyli rywali. Dwie kontry i dwie bramki Piotra Zdunka spowodowały, że na początku rywalizacji do trzech zwycięstw torunianie stali się autorami ogromnej sensacja.

Nic więc dziwnego nie było w tym, że cztery dni później „Tor-Tor” pękał w szwach. Mecz trzeba było rozpocząć z drobnym opóźnieniem, aby wszyscy chętni weszli na obiekt. Widzowie przecierali oczy ze zdumienia i z nerwów obgryzali paznokcie, gdyż drużyna Stanisława Byrskiego i Bogdana Wawrzyńskiego walczyła z Podhalem jak równy z równym.

„Dość powiedzieć, że Towimor strzelił dwie nieuznane przez sędziego bramki, ponadto trzykrotnie trafiał w słupek i miał kilkadziesiąt niewykorzystanych dogodnych sytuacji podbramkowych”.

Torunianie przegrali po fantastycznym meczu 6:10, lecz było to wszystko, na co pozwolili im nowotarżanie. W trzeciej potyczce Towimor doznał prawdziwej klęski, przegrywając na wyjeździe 1:15. Sprawę awansu do półfinału przesądził mecz czwarty, przegrany po walce 3:5.

W 1994 roku Podhale okazało się najlepszą drużyną ligi, zdobyło czternasty wówczas tytuł mistrza Polski w historii klubu, a Towimor zakończył rozgrywki na szóstym miejscu.

W sezonie 1997/98 obie drużyny spotkały się po raz ostatni. Toruński klub borykał się z problemami finansowymi i miało to odbicie w osiąganych wynikach. Nowotarżanie wygrali trzykrotnie i wyeliminowali TTH z walki o medale, a sami wywalczyli srebro.

Efektowne widowisko

„Występy Podhala wszędzie gromadziły tłumy widzów. W Toruniu też. Trybuny pełne, atmosfera dużej imprezy sportowej, ostra walka na lodzie, sporo bramek i ogromna ambicja zawodników obu drużyn sprawiała, że kibice zawsze mogli liczyć na efektowne widowisko.”

Do tradycji należał przed laty i nadal należy, chóralny śpiew toruńskich kibiców, gdy tylko nowotarżanie tracili bramkę „Góralu czy ci nie żal?”. Czy w najważniejszej części obecnego sezonu również będzie nam dane usłyszeć słowa tej przyśpiewki?

- Z „Szarotkami trzeba grać na pełnych obrotach przez wszystkie tercje, innego sposobu na zwycięstwo nie ma - mówił niegdyś nieżyjący już Ludwik Czachowski, legenda toruńskiego klubu. - Drużynie z Podhala nigdy łatwo z nami nie szło. Obojętnie, gdzie mecze się odbywały.

Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, aby w rozpoczynającym się jutro play off sezonu 2008/2009 nie było inaczej.

Cytaty pochodzą z archiwalnych wydań „Nowości”

Dariusz Łopatka - Nowości


Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe