Hokeistki zza oceanu od lat walczyły o to, by stworzono dla nich profesjonalną, zawodową ligę. W końcu, niecałe dwa tygodnie temu, Mark Walter, współwłaściciel klubu baseballowego Los Angeles Dodgers ogłosił wykupienie przez swoją firmę Premier Hockey Federation. Założona w 2015 roku profesjonalna, ale jeszcze nie zawodowa, kobieca liga najpierw składała się z czterech drużyn, ale finalnie urosła do siedmiu: Boston Pride, Buffalo Beauts, Connecticut Whale, Metropolitan Riveters, Minnesota Whitecaps, Montreal Force i Toronto Six. Najcenniejszym trofeum ligi był Isobel Cup. Po wykupieniu jej przez Mark Walter Group i BJK Enterprises ustalono, że PHF przestanie istnieć a na jej miejsce, od 2024 roku, zostanie powołana w pełni zawodowa liga, której nazwa nie została jeszcze podana do publicznej wiadomości.
W nowej lidze będzie sześć drużyn a zarobki zawodniczek mają mieścić się w przedziale od 35.000 do 80.000 dolarów. Hokeistkom będzie przysługiwało ubezpieczenie zdrowotne, plan emerytalny, prawo do urlopu macierzyńskiego, do zarabiania na swoim wizerunku oraz do założenia związku zawodowego, który będzie je reprezentował. Do uzgodnienia pozostało jednak jeszcze sporo innych, nie mniej newralgicznych, kwestii – plan marketingowy, kwestia kontraktów z mediami i szukanie sponsorów.
Laura Walzak, która w 2019 roku była pierwszą managerką Canadian Women’s Hockey League a teraz aktywnie działa przy organizowaniu i budowaniu nowej ligi, powiedziała sieci CBC, że pomysł na kobiecą zawodową ligę wygląda bardzo dobrze i obiecująco się rozwija. W końcu wspiera ją Mark Walter, potentat, którego wartość wyceniana jest przez magazyn Forbes na 5.3 miliarda dolarów.
- Cieszy szczególnie zabezpieczanie ligi pod względem sponsorów i medialnego zainteresowania jeszcze zanim ona w ogóle ruszy. Do tej pory działo się to w kobiecym hokeju w nie do końca przemyślany, momentami improwizowany sposób, co na dłuższą metę się nie sprawdzało. Jest szansa, że tym razem będzie inaczej. Intrygująco wygląda też koncept klubów należących do ligi. To coś nowego, bo gwarantuje marketingową i medialną spójność a także łatwiejsze rozrastanie się ligi w przyszłości. Kluczowe z pewnością będzie pozyskanie – i utrzymanie – zainteresowania kibiców na taką skalę, żeby w pełni zawodowa liga dała radę wypełnić swoje zobowiązania względem zawodniczek. Hokeistkom trzeba pozwolić grać w porządnych halach. Imprezy Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata elity pokazały dobitnie, że jest miejsce dla kobiecego hokeja, który potrafi przyciągnąć kibiców tego sportu zarówno na obiekty jak i przed telewizory.
Wazlak podkreśla, że umowa medialna powinna zagwarantować transmisję wszystkich meczów, jeżeli nie w telewizji, to przynajmniej w streamingu.
- Tak naprawdę czegokolwiek nie ustalimy, będzie to przełomowe, bo, niestety, do tej pory w Ameryce Północnej jeszcze nikt nie zainwestował w porządne transmisje czy to CWHL czy PHF.
Liga będzie skupiona wokół miast na wschodnim wybrzeżu Ameryki Północnej, co z jednej strony ułatwi kwestie logistyczne związane z podróżowaniem drużyn na mecze, a z drugiej da jej szansę podpiąć się pod silnie rozbudowaną hokejową społeczność zamieszkującą te tereny. Agencja The Associated Press mówi, że sześć klubów, które dadzą początek lidze zostanie wyłonionych spośród kandydatur zgłoszonych przez Toronto, Montreal, Ottawę, Londyn (w Ontario), Waszyngton, Pittsburgh, Filadelfię, Boston i Nowy Jork.
Jednym z zadań stojących przed ligą jest postaranie się o to, by w każdej drużynie były gwiazdy, które przyciągną zainteresowanie kibiców i mediów. W pierwszej kolejności kluby mają sięgać po zawodniczki, które już należą już do Professional Women's Hockey Players Association, stowarzyszenia zrzeszającego profesjonalne hokeistki. Problemem może okazać się jednak pensja, bo niektóre zawodniczki należące do PWHPA występując w PHF zarabiały nawet 150.000 dolarów za sezon, czyli prawie dwukrotnie więcej niż będzie wynosić górny pułap wynagrodzeń w nowej lidze.
- To prawda, ale w zamian za niższe pensje oferujemy dużo benefitów oraz stabilność. Tworzymy hokejowy odpowiednik WNBA, czy NWSL (amerykańska kobieca liga piłki nożnej – przyp. autorki). W sporcie nastąpił czas kobiet. Ważne, by sponsorzy też to zrozumieli. To już nie czas i nie miejsce, by kobiecym ligom dawać ochłapy. Dziewczyny będą grać za realne pieniądze i promocję, nie za darmowe koszulki, czy taniej kupiony sprzęt. Podobnie z mediami – to już nie kobiece ligi będą płacić, by ich mecze łaskawie pokazywano czasami w telewizji, ale nadszedł moment, by, podobnie jak w przypadku męskich rozgrywek, to media kupowały prawa do transmisji.
Mówi się o podłączeniu nowopowstałego sportowego ciała pod NHL. Dyrektorzy najlepszej ligi świata wielokrotnie deklarowali pomoc i połączenie sił, gdy tylko w kobiecym hokeju powstanie w pełni zawodowa liga, czas zatem powiedzieć „Sprawdzam!”. Czy jednak obydwie ligi nie będą ze sobą konkurować o uwagę kibiców?
- Myślę, że przyjdzie jeszcze czas, by się martwić o takie rzeczy. Na ten moment chodzi o wzajemne promowanie i wspieranie się obydwu lig, co pozwoli nieco nadkruszyć męską dominację w hokeju – mówi Wazlak. – Do sportu, po covidowych zawirowaniach, wracają sponsorzy. Jesteśmy przekonani, ale też wskazują na to twarde marketingowe dane, że jedynym miejscem, gdzie sponsoring może się jeszcze rozwijać i rosnąć są sporty kobiece. Naszym zadaniem jest sprawienie, by sponsorzy sobie to uświadomili.
Czytaj także: