Grająca z nożem na gardle Polonia, w ostatniej sekundzie doprowadziła do dogrywki. Ostatecznie jednak w rzutach karnych musiała uznać wyższość KH Sanok.
Bytomscy hokeiści w końcu zrozumieli, że aby trafić do siatki trzeba zacząć strzelać. Ostre bicie "gumy" w kierunku bramki rywala zaowocowało aż sześcioma golami. Takiej skuteczności "Poloniści” jeszcze w tym sezonie nie mieli. Po trzecim przepuszczeniu krążka przez Jańca, trener sanoczan stracił cierpliwość i zmienił golkipera.
Wejście Rockiego na niewiele się zdało. Siedem sekund po pojawieniu się na lodzie został pokonany. - Co z tego, że tyle razy udało się trafić, jeżeli przegrywamy mecz. Trzy razy prowadziliśmy. Momentami nawet dwoma golami. Roztrwoniliśmy pewną wygraną, a taka sytuacja nie może mieć miejsca - wściekał się Daniel Kukulski, napastnik miejscowych.
Główną przyczyną porażki bytomian były po raz kolejny złapane kary. Spośród ośmiu przewag przyjezdni wykorzystali połowę. Co Polonia zdołała wypracować jedno bądź dwubramkową przewagę, rywale potrafili odpowiedzieć i ponownie wyrównać.
Za sprawą Novaka udało im się nawet wyjść na prowadzenie i sytuacja miejscowych zrobiła się nieciekawa. Trener Matczak również zdecydował się na zmianę bramkarza. - Lundin nie może zaliczyć dzisiejszego spotkania do udanych. Nie wyróżnił się jakąś super interwencją, a przy straconych golach powinien wykazać się większymi umiejętnościami - tłumaczył swoją decyzję szkoleniowiec.
Na ostatnie pół minuty gospodarze postawili wszystko na jedną kartę. Z lodu zjechał Strzelecki. Sekundę przed końcową syreną w "Stodole” zawrzało. Mariusz Puzio zdobył wyrównującą bramkę i przywrócił nadzieję wszystkim kibicom. W dogrywce gol nie padł i sędzia zarządził serię rzutów karnych. Do bramki sanoczan powrócił Janiec i wybronił dwa strzały: Bomby i Fonfary. Natomiast Novak oraz Koky zdołali pokonać Strzeleckiego i KH odniosło trzecie zwycięstwo w rywalizacji z Polonią.
- Będzie niezwykle ciężko się podnieść. Musimy teraz wygrać cztery mecze, aby się utrzymać. Sanokowi wystarczy jeden krok, ale z doświadczenia wiem, że jest on najtrudniejszy - nie stracił wiary Mariusz Puzio, napastnik bytomian.
Głos trenerów
Wojciech Matczak (trener Polonii): Dostaliśmy dwie bramki do szatni, co nie powinno się zdarzyć. Zawodnicy byli już myślami na przerwie, a w hokeju trzeba grać do ostatniej sekundy. Udowodniliśmy to strzelając wyrównującą bramkę.
Lubomir Rohaczik (trener KH): Zagraliśmy najgorszy mecz. Zabrakło dyscypliny w defensywie. Widać było, że rywal opadł z sił. W karnych dopisało nam szczęście i dzięki temu się udało.
Polonia Bytom - KH Sanok 6-7 (2-2, 2-2, 2-2; 0-0; 0-2)
0-1 - Valeczko (Novak, Rąpała), 8:51 w przewadze 5 na 4
1-1 - Fonfara (Belica), 13:48
2-1 - Kukulski (D. Puzio), 16:20
2-2 - Valeczko (Novak, Hruby), 19:31 w przewadze 5 na 4
3-2 - Fonfara (Salamon), 23:26
4-2 - Bomba, 23:33
4-3 - Demkowicz (Valeczko, Koky), 34:46 w przewadze 5 na 4
4-4 - Mermer (Milan), 39:53
5-4 - Stępień (Belica, Salamon), 44:11
5-5 - Koky (Hruby), 50:14 w przewadze 5 na 4
5-6 - Novak (Hruby), 51:58
6-6 - M. Puzio (Belica), 59:59 w przewadze 6 na 5
Polonia: Lundin (53:41 Strzelecki) - Iviczicz, Owczarek; Mandla, Jasicki, M. Puzio - Raszka, Stępień; Salamon, Belica, Fonfara - Steckiewicz, Krokosz; D. Puzio, Kukulski, Bomba.
Trener Wojciech Matczak.
KH: Janiec (23:26 Rocki) - Zieliński, Valeczko; Koky, Hruby, Novak - Rąpała, Kapila, Mermer, Milan, Kostecki - Demkowicz, Guriczan; Maciejko, Ćwikła, Biały.
Trener Lubomir Rohaczik.
Kary: 16 - 12.
Widzów: 1500.
Stan rywalizacji do 4 zwycięstw:
KH Sanok - Polonia Bytom 3-0.
Czytaj także: