Zwycięstwem Szarotek 2-1 zakończyła się ich potyczka ligowa z drużyną TKH Toruń. Sam mecz nie był wielkim widowiskiem, po raz kolejny widzowie w Nowym Targ byli świadkami twardej lecz mało finezyjnej gry z obu stron.
Przed rozpoczęciem meczu, niektórzy z nowotarskich kibiców po cichu liczyli, że ich ulubieńcy powtórzą wynik z meczu II rundy sezonu zasadniczego, kiedy to Wojas rozgromił „Stalowe Pierniki” aż 9-1.
Rzeczywistość okazała się jednak inna, chociaż początek pojedynku ułożył się doskonale dla gospodarzy. Już w 1 minucie mecz (na ławce kar przebywał Martin Ambruz) będący od kilku spotkań w doskonałej dyspozycji Krzysztof Zapała wszedł odważnie w tercję rywali, minął dwójkę toruńskich obrońców i precyzyjnym podaniem obsłużył zamykającego akcję na lewym skrzydle Jarosława Różańskiego. Kapitan Wojasa dołożył tylko kij i krążek znalazł się za plecami Tomasza Wawrzkiewicza. Goście mogli wyrównać w 7 minucie, jednak w sobie tylko wiadomy sposób David Lemanowicz instynktownie wyłapał uderzeniem Roberta Suchomskiego z odległości jednego metra. Napastnik gości aż złapał się za głowę nie dowierzając jak Kanadyjczyk mógłzłapać jego uderzenie. Dwie minuty później po raz pierwszy w tym meczu (nie ostatni) geniuszem błysnął z kolei Wawrzkiewicz z wyczuciem broniąc strzał Rafała Sroki. W 18 minucie było już 2-0. Tym razem dokładnym podaniem popisał się Marian Kacir, a skutecznym egzekutorem był wszędobylski Zapała.
Druga tercja to twarda gra w strefie środkowej, często na granicy faul. W 25 minucie górale po raz kolejny w tym sezonie, stracili gola grając w liczebnej przewadze! Katastrofalny błąd popełnił Jacek Zamojski, który dokładnym podaniem zza bramki obsłużył....Tomasza Proszkiewicza. Tak doświadczony zawodnik nie zwykł marnować takich prezentów, i lekkim uderzeniem pokonał zdezorientowanego bramkarza Szarotek.
Wydawało się, że gol ten doda skrzydeł przyjezdnym. Tym czasem w dalszym ciągu stroną przeważającą byli gospodarze, którzy jednak seriami marnowali dogodne sytuacje. Inna sprawa, że klasą samą w sobie był popularny „Wacha”. Golkiper TKH był jak skała. Pewnieradził sobie z uderzeniami Zamojskiego, Wilczka, Kacira, Radwańskiego i Rafała Sroki. Ten ostatni w 38 minucie trafił w słupek.
Trzecia tercja bardzo podobna do drugiej odsłony. Cały czas na tafli trwała zacięta walka a co chwilkę między graczami dochodziło do krótkich spięć. Torunianie próbowali zdobyć gola strzałami z dystansu, jednak uderzenia Kłysa, Piotrowskiego i Sokoła bez większych problemów bronił Lemanowicz. Również nowotarżanie groźnie atakowali, jednak w dalszym ciągu przeszkodą nie do przejścia był Wawrzkiewicz, który między innymi nie dał się pokonać Łyszczarczykowi, broniąc jego strzał z niewielkiej odległości. Chwilę później Kacir nie sygnalizowanym uderzeniem ostemplował słupek toruńskiej bramki.
W końcówce meczu na ławkę kar powędrował Vladimir Buril jednak podopieczni Doleżalika nie potrafili tego wykorzystać. Torunianom nie pomógł również manewr wycofania bramkarza na kilkanaście sekund przed końcem meczu i spotkanie zakończyło się jednobramkowym triumfem Szarotek.
Wojas Podhale – TKH Toruń 2-1 (2-0,0-1,0-0)
1-0 Różanski (Zapała, Wilczek) 1’
2-0 Zapała (Kacir) 18’
2-1 Proszkiewicz 25 w osłabieniu
Widzów: 800
Bohaterowie meczu: Krzysztof Zapała i Tomasz Wawrzkiewicz – temu pierwszemu to wyróżnienie należało się już od kilku spotkań. Mądrość w grze, kapitalne przyśpieszenie i oczy dokoła głowy to krótka charakterystyka jego dzisiejszego występu. Z kolei Waha nie po raz pierwszy przyprawiał napastników Szarotek o ból głowy. Bronił z niesamowitym wyczuciem. Imponował spokojem i refleksem udowadniając, że na dzisiaj jest numerem jeden w Polsce na pozycji bramkarza.
Czytaj także: