Te wiadomości zza oceanu brzmiały sensacyjnie. Kiedy kanadyjskie serwisy informacyjne doniosły, że Mariusza Czerkawskiego (34 l.) zmogła "tajemnicza dolegliwość", bardzo się zaniepokoiliśmy. Zdaniem "Toronto Star", chory Polak nie trenował, a bezradni lekarze, mimo kolejnych badań, ciągle nie mogli ustalić, co mu jest.
- Coś jest z nim nie tak, ale wciąż nie wiemy co - poinformował trener Toronto Maple Leafs, Pat Quinn. - Być może dowiemy się wreszcie czegoś po kolejnych testach medycznych.
"Super Express" sprawdził chorobę u źródła. Mariusz z uśmiechem przyjął medialne sensacyjne informacje. I od razu wszystkich uspokoił.
- Moi kibice mogą spać spokojnie - śmiał się. - Wszystko ze mną jest OK. To fajnie, że mnie tak pilnujecie i się troszczycie.
Skąd całe zamieszanie? Mariusz nie ukrywa, że faktycznie przez kilka dni chorował.
- Ale nie było to nic tajemniczego - tłumaczył. - Ostatnio sporo podróżowaliśmy. Calgary, Edmonton, Vancouver. Przeziębiłem się, trochę mnie połamało. Miałem objawy grypy i wolałem poleżeć w łóżku.
Wczoraj Mariusz już trenował z zespołem. Po tajemniczym "wirusie" nie ma ani śladu.
- Z tymi wirusami to zawsze tak jest - wyjaśniał. - Tutaj nikt nigdy nie pisze, co komu dolega. Jak ktoś ma wybity bark, to podają, że ma uraz górnej części ciała. Jak skręcisz kostkę, to piszą - dolna część ciała. Po co rywal ma wiedzieć, co komu jest. I tak było też z tym tajemniczym wirusem.
autor:Paweł Rassek, CH - Super Express |
Czytaj także: