Władze wystawiają się na pośmiewisko. Niespójny regulamin Polskiej Hokej Ligi sprawia, że obowiązuje dowolna interpretacja.
Władze Polskiej Hokej Ligi wystawiają sobie kiepskie świadectwo, nie umiejąc sobie poradzić z pozornie tak łatwą kwestią, jak uczestnictwo w meczach o ligowe punkty młodzieżowców. Oto przykłady...
Po meczu Ciarko PBS Bank Sanok - Unia Oświęcim goście złożyli protest, który wynikał z tego, że w sanockiej drużynie wystąpiło zaledwie trzech zawodników do lat 23, zaś czwarty, Mateusz Skrabalak, pełnił rolę rezerwowego bramkarza i cały mecz obserwował z boksu. Protest jednak został odrzucony. Dlaczego? W oficjalnym uzasadnieniu (pisownia oryginalna - przyp. red.) czytamy:
„Jak wynika z protokołu wskazanego na wstępie meczu Polskiej Hokej Ligi, zawodnik Mateusz Skrabalak wpisany do protokołu jako młodzieżowiec - nie wziął udziału w meczu. Jak wynika z ustaleń PHL, od dłuższego czasu obowiązuje w rozgrywkach najwyższej klasy współzawodnictwa interpretacja, wedle której w przypadku, gdy zawodnik wpisany jako tzw. „młodzieżowiec” jest bramkarzem, nie jest wymagane jego wejście na lód w trakcie meczu. Powyższe wynika po pierwsze ze specyfiki zmian bramkarzy w meczu hokejowym, po drugie zaś z faktu, że odpowiedni udział polskich bramkarzy w meczach PHL zapewniony jest poprzez przepisy uchwały Zarządu PZHL w sprawie minimalnego czasu gry bramkarzy w sezonie zasadniczym".
Na tej właśnie podstawie odmówiono przyznania walkowera drużynie z Oświęcimia. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że przepisy PHL są mało precyzyjne. Zamiast porządkować sprawy, wprowadzają zamieszanie i dowolność interpretacji. No bo czy bramkarz funkcjonuje na specjalnych prawach? Generalnie z udziałem młodzieżowców w meczach ligowych jest problem (by nie powiedzieć - fikcja), bo w wielu klubach, zwłaszcza tych silniejszych, grają zaledwie epizody. Nie wspominając o tym, że tego typu zapisy są wyłącznie polską specyfiką.
Nadal nie została wyjaśniona sprawa walkowera w meczu Ciarko PBS Bank Sanok - GKS Tychy. Przypomnijmy, że zawodnik tyszan, Bartłomiej Pociecha, podczas rozgrzewki doznał kontuzji pachwiny, która została zgłoszona do lekarza zawodów, sędziów oraz delegata PZHL. Zawodnik nie pojawił się na lodzie, choć przecież mógł wyjechać chociażby na 5 sekund i wówczas jego udział w meczu zostałby zaliczony. Na wniosek sanockiego zespołu GKS Tychy został ukarany walkowerem, bo nie spełnił warunków regulaminowych. Tyszanie odwołali się od tego werdyktu, ale wciąż nie doczekali się odpowiedzi.
W kuluarach mówi się, że PHL poczeka z werdyktem na... rozstrzygnięcie meczu Orlik Opole - Ciarko PBS Bank Sanok. Jeśli gospodarze wygrają, wówczas goście definitywnie stracą szansę na grę w grupie silniejszej. I być może właśnie wtedy odwołanie tyszan zostanie uwzględnione, a Sanokowi odebrane zostaną punkty za mecz z nimi (bo nie będą już miały żadnego znaczenia).
Obie te sprawy poniekąd prowokują do postawienia tezy, że sanockie związkowe lobby za wszelką cenę chce „wepchnąć” zespół do grupy silniejszej. A w środowisku aż huczy od plotek...
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Czytaj także: