Hokej.net Logo

Przegrana w 10 sekund

Lider tabeli – Energa Stoczniowiec Gdańsk podejmował na swoim lodowisku zajmujący piątą pozycję Akunę Naprzód Janów. Ostania porażka lidera w wyjazdowym spotkaniu z Jastrzębiem sygnalizowała słabszą formę lidera. Goście z Janowa postanowili to potwierdzić.

Mecz od samego początku zaskakuje, gdy w obu bramkach pojawiają się dotychczas drudzy bramkarze – Sylwester Soliński i Zbigniew Szydłowski. Pierwszą tercję z czystym kontem kończy jedynie bramkarz gości. Soliński po raz pierwszy wyciąga gumę z siatki w czwartej minucie, gdy po strzale Lauko zabłąkany między parkanami i bramką krążek dobija Klacansky. Gospodarze próbują odrobić stratę – lecz widać, że gra się nie układa po ich myśli. Za to w ostatniej minucie pierwszej tercji z kontrą wyruszają goście. Wojtarowicz podaje na środek do rozpędzonego Jóźwika, który strzałem między parkanami Solińskiego powiększa przewagę Naprzodu. Pierwsza tercja kończy się prowadzeniem gości 0-2.

Druga tercja rozpoczyna się od huraganowych ataków gospodarzy, chcących zdobyć bramkę kontaktową – lecz przede wszystkim odzyskać dawny rytm gry. Mimo starań – to goście stwarzają groźne sytuacje pod bramką Solińskiego – i to nawet podczas gry w osłabieniu. Dopiero 27 minuta przynosi zmianę obrazu gry. Najpierw kontaktową bramkę zdobywa Łukasz Zachariasz, który dobija strzał Urbanowicza – a nieco ponad minutę później przepięknym strzałem z powietrza Jarosław Rzeszutko doprowadza do wyrównania na 2-2. Na wyróżnienie zasługuje zwłaszcza ta druga bramka, zdobyta przez „Rzeszuta” w pierwszym meczu po 6 tygodniach przerwy spowodowanej urazem szczęki. Jarek w iście tenisowym stylu uderzył z bekhendu krążek lecący na wysokości ok. 1 metra nad lodem – i nie dał jakichkolwiek szans Szydłowskiemu. Dokładnie 3 minuty później ten sam zawodnik otrzymuje zza bramki podanie od Jankowskiego – i ponownie pokonuje bramkarza gości. Gdy chwilę później kolejną bramkę dla gospodarzy zdobywa Roman Skutchan - wydaje się, że lider odzyskał wiatr w żaglach. Jednak nie mijają kolejne 3 minuty – gdy goście zdobywają trzecią bramkę. Silnie strzelony przez Kurza krążek mija Solińskiego – i trafia na patkę Tabacka, który strzela do pustej bramki. Druga tercja kończy się wynikiem 4-3.

W trzeciej odsłonie obserwujemy wymianę ciosów, w której Stoczniowiec nie popisuje się wyrachowaniem jakie przystało liderowi tabeli. Pierwszą bramkę w tej odsłonie po solowej akcji zdobywa potężnym strzałem z niebieskiej Milan Furo. Chwilę minuty później podanie zza bramki wykorzystuje Stachura – i jest 5-4. W odpowiedzi szybki strzał Jankowskiego z okolic prawego bulika trafia na patkę kija Rzeszutki, który zdobywa trzecią bramkę w meczu – i na 6 minut przed końcem spotkania jest 6-4 dla gospodarzy.

I w tym momencie zabrakło gdańskiej drużynie przysłowiowego cwaniactwa boiskowego. Zamiast zagrać roztropnie w obronie – Stoczniowiec w ciągu minuty łapie dwie kary – a przewagę dwóch graczy goście błyskawicznie zamieniają na bramkę zdobytą przez Wojtarowicza. Na gdańskiej hali Olivi robi się nerwowo, ale gdy spiker obwieszcza ostatnią minutę spotkania – trybuny na chwilę milkną z niedowierzania. Po błyskawicznej kontrze Lauko podaje do wjeżdżającego na pełnej prędkości Klacansky’ego - który nie daje Solińskiemu najmniejszych szans – i jest 6-6.

Do końca trzeciej tercji wynik nie ulega zmianie – i na rozstrzygnięcie losów spotkania drużyny otrzymują dodatkowe 5 minut. Jednak Naprzód do zwycięstwa w tym meczu nie potrzebuje aż tyle czasu. W 10 sekundzie dogrywki strzał Kowalówki przykrywa parkanami Soliński - ale zbyt szybko wstaje - i bezpański krążek dobija Klacansky. Zawodnicy i kibice gospodarzy nie wierzą własnym oczom – co rusz spoglądając to na zegar i tablicę wyników – to na cieszących się ze zwycięstwa gości.

Po meczu w kuluarach można było usłyszeć rozmowy zawiedzionych kibiców Stoczniowca, którzy rozpamiętywali mecz przegrany de facto w 10 sekund. Najwięcej słów krytyki padało pod adresem Sylwestra Solińskiego, obwinianego za utratę ostatniej bramki. Jednak po chłodnej analizie należy przyznać, że przy tej bramce gościom więcej pomogło ślepe szczęście – niż błąd bramkarza. Janów wykazał się determinacją i wolą walki do ostatnich sekund. Goście nie przestraszyli się lidera – i z upływem czasu coraz śmielej poczynali sobie na gdańskiej tafli. Niestety – w ostatnich minutach spotkania widoczne było zmęczenie zawodników Stoczniowca, którzy nie potrafili spokojnie dograć do końca wygranego już meczu.

Bramki:
0:1Klačanský Marek ( Lauko Ondrej ) 3:26
0:2Jóźwik Tomasz( Wojtarowicz Wojciech ) 19:36
1:2Zachariasz Łukasz ( Urbanowicz Maciej ) 27:14
2:2Rzeszutko Jarosław ( Strużyk Mateusz ) 28:26
3:2Rzeszutko Jarosław ( Jankowski Wojciech - Urbanowicz Maciej ) 31:25
4:2Skutchan Roman ( Hurtaj Peter - Vitek Josef ) 33:12
4:3Tabaček Peter (Kurz Adrian ) 35:33
5:3Furo Milan 47:20
5:4Stachura Wojciech ( Słodczyk Marcin - Tabaček Peter ) 50:43
6:4Rzeszutko Jarosław ( Jankowski Wojciech ) 53:28
6:5Wojtarowicz Wojciech ( Jóźwik Tomasz ) 55:22
6:6Klačanský Marek ( Lauko Ondrej ) 59:1
6:7Klačanský Marek ( Kowalówka Adrian - Lauko Ondrej ) 60:10

Strzały: 37 - 49
I tercja - 14-17
II tercja - 12-9
III tercja - 11-21
Dogrywka - 0-2

Kary: 28 - 16

Widzów: 2000

Składy:
Stoczniowiec:
soliński (Odrobny) - Ziółkowski, Skrzypkowski; Skutchan, Hurtaj, Vitek - Maj, Benasiewicz; Urbanowicz, Zachariasz, Furo - Smeja, Bigos; Łopuski, Rzeszutko, Jankowski - Sowiński, Poziomkowski, Strużyk

Naprzód:
Szydłowski(Elżbieciak ) - Kulik, Zatko; Wojtarowicz, Pohl, Jóźwik - Kowalówka, Gallo; Klacansky, Lauko, Elżbieciak - Gabryś, Cinalski; Stachura, Tabaciek, Słodczyk - Działo, Kurz; Frączek, Zimka
Olek Nowaczek
Hokej.Net

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe