- Moim zdaniem w ciągu dwóch najbliższych lat, to będzie bardzo silna drużyna. Bez względu na to, jakie zapadną decyzje, nie można robić z tego występu tragedii. Nawet gdyby przyszło nam grać o jeden poziom niżej, to trzeba ten okres odpowiednio wykorzystać, by zawodnicy zbierali doświadczenie. Za wieloma z nich w Kijowie biegali agenci. To nie zdarzało od wielu lat. To oznacza, że naprawdę potrafią grać - mówił w rozmowie z Onet.pl Wiktor Pysz, selekcjoner hokejowej reprezentacji Polski, która na mistrzostwach świata I Dywizji w Kijowie zajęła czwarte miejsce. Wszystko wskazuje na to, że w wyniku reorganizacji rozgrywek Biało-Czerwoni grać będą w przyszłym sezonie w grupie B, czyli hokejowej trzeciej lidze.
Na pewno jest pan zawiedziony po spotkaniu z Wielką Brytanią.
- Bardzo, bo tego meczu nie powinniśmy byli przegrać. To było spotkanie z gatunku tych "o życie". Mieliśmy wyraźną przewagę nad rywalami, dlatego tym bardziej szkoda, że doznaliśmy porażki.
Przykre jest to, że prezentowaliście podczas tego turnieju efektowny hokej, a mimo tego doznaliście aż trzech porażek.
- Wszyscy fachowcy zgodnie potwierdzali, że gramy naprawdę dobry hokej. Tak było po każdym meczu. To na pewno duża satysfakcja. Szkoda tylko, że zabrakło sportowego wyniku.
Po raz drugi z rzędu nie udało się awansować do Elity, a prawdopodobnie w przyszłym sezonie będziemy grać w hokejowej trzecie lidze. Jakie zatem będą pana dalsze losy?
- Nie mam pojęcia i nie chciałbym na gorąco wypowiadać się na ten temat. Muszę teraz przygotować sprawozdanie i dokonać analizy naszej gry, a dopiero decyzje podejmować będzie zarząd Polskiego Związku Hokeja na Lodzie. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Drużyna była znakomicie przygotowana fizycznie, co było zresztą widać w każdym meczu. Do tego mieliśmy młodą kadrę. Może właśnie zabrakło tego doświadczenia, albo hokejowego cwaniactwa. Nie da się ukryć, że na pewno czegoś brakowało. Co z tego, że graliśmy ładnie i zbieraliśmy wiele pochwał, skoro nie potrafiliśmy strzelać goli.
Gdyby jednak zarząd zaproponowałby panu pozostanie na tym stanowisku, przyjąłby pan tę propozycję?
- Nie chcę na razie mówić na ten temat. Na razie o tym nie myślę.
Jeżeli okaże się, że w przyszłym sezonie grać będziemy w hokejowej trzeciej lidze, to chyba będzie można mówić o upadku polskiego hokeja?
- To jest sport i wszystko może się w nim zdarzyć. w mistrzostwach świata do lat 18, czy 20 wielkich porażek doznawały takie potęgi, jak Czesi czy Słowacy. Spadali, ale potem znów awansowali. Czasem tak w sporcie bywa.
Nie da się ukryć, że znaleźliśmy się w tym roku w bardzo ciężkiej grupie. To były dla nas jedne z najcięższych mistrzostw w ostatnich latach.
- Nie wiem, co decydowało o podziale na grupy. Mam jednak swoją teorię. Nasza grupa została celowo tak ułożona. Grało tutaj pięć ekip z krajów dawnego bloku wschodniego. Komuś najwyraźniej zależało na tym, by w zreorganizowanych rozgrywkach w grupie A nie znalazło się za dużo tych drużyn. Oczywiście nie chcę się w ten sposób usprawiedliwiać, bo przecież doskonale widzieliśmy z kim przyjdzie nam grać i były odpowiednio dużo czasu, by przygotować się do tych meczów. Zresztą graliśmy z tymi drużynami i była nawet nadzieja na wygranie rywalizacji z Ukrainą i Kazachstanem.
Więcej >>>
Czytaj także: