Mecz pomiędzy drużynami Orlika Opole i GKS'u Katowice rozpoczął się od skomasowanych ataków gospodarzy. Raz po raz Batkiewicz musiał popisywać się świetnymi interwencjami, które potwierdzają jego klasę.
Walka o krążek od pierwszych minut...
Jednak jeszcze równie dobrze zagrał bramkarz Orlika - Piotrek Jakubowski, który co prawda przepuścił 4 strzały, ale kilka gróźnych wybronił. Zacznijmy od początku...
Pierwszą bramkę zdobyli goście - Grobarczyk ładnym strzałem pokonał opolskiego bramkarza i na chwilę umilkła opolska publiczność. Oczywiście tylko na moment, ponieważ prawie natychmiast poderwała się ponownie i gromkim "Orlik nic się nie stało" oraz "Orlik, orlik, orlik" wymogła niejako lepszą (czytać: skuteczniejszą) grę miejscowych. Pierwsza tercja była w sumie najbardziej wyrównana - gospodarze atakowali pozycyjnie, a goście groźnie kontrowali. Po 10 minutach lepiej wyszli na tym Opolanie, ponieważ po golach Roberta Sobały i Rafała Bibrzyckiego, Opolanie wyszli na prowadzenia. Gdy pierwsza tercja dobiegła końca chyba wszyscy kibice nie mieli większych złudzeń kto wygra ten mecz. Co prawda goście, a w ich szeregach szczególnie wyróżniali się "odwieszenie" Grobarczyk i Labryga, grali dość dobrze, ale nie stwarzali sytuacji, które mogły przynieść zmianę wyniku. Ot takie "prztykanie" krążka w kierunku bramki przeciwników.

Chearleader'ki przez 60 minut dzielnie zagrzewały hokeistów do boju.
Po gorącej herbacie (hehehe :D) w przerwie, można było zasiąść i liczyć na podwyższenie wyniku. Jakież było moje zdziwienie, gdy ... No właśnie - ten w pasiastym kostiumiku i pałętający się między zawodnikami zaczął dyktować warunki meczu. Nie wiem, kto tego "ludzika" dopuścił do sędziowania, ale ... Zrozumiałbym, jakby mylił się sporadycznie, albo w obie strony, ale nie - w tej tercji na ławę wędrowali zawodnicy Orlika i to w sytuacjach co najmniej dyskusyjnych. Wracająć do przebiegu meczu - gospodarze zaczęli bardzo dobrze, ale kontry gości i gra w przewadze spowodowały prawdziwą katastrofę. Skończyło się na zwycięstwie w tej tercji Katowiczan w stosunku 3:1. Szkoda, bo musżę obiektywnie stwierdzić, że o ile goście powinni coś strzelić w tej tercji to na pewno nie 3 bramki. No cóż - gra toczy się dalej.
W przerwie w szatni Opolan padły ostre słowa i drużyna wyszła odpowiednio zmobilizowana. Od razu było widać lepszą organizację, ale także fortuna zaczęła sprzyjać. Podobnie jak w poprzednim meczu Orlik wygrał trzecią tercję 4:0, a mógł o wiele, wiele więcej. Tylko dobra postawa bramkarza spowodowała, że w tym meczu nie było dwucyfrówki. Nie wiem czy goście wytrzymali kondycyjnie trudy meczu, ale psychicznie nie za bardzo... Po stracie 5 bramki nie potrafili zerwać się ponownie i zmienić rezultat meczu.

Radość po zdobyciu kolejnej bramki przez Orlik
Podsumowująć. Bardzo dobra gra w ostatniej części spotkanie Orlika Opole, ale również świetne interwencje bramkarz Katowic. Oglądając to spotkanie można było sobie wyrobić pogląd na przyszłość. Jeśli GKS bardziej się zgra i sytuacja w tym klubie się unormalizuje to nie powinni mieć problemów z utrzymaniem się. Szkoda tylko, że do celu katowiccy działacze dążą po trupach (odwieszenie zawodników). Na koniec chciałbym pochwalić zachowanie opolskich kibiców - "na dobre czy na złe" są z drużyną i to cieszy. Właśnie wtedy, kiedy nie wychodzi powinno się wspierać swoją drużynę i tak włąśnie opolscy kibice robią. Brawo!

Radość Piotra Jakubowskiego po ogłoszeniu wyników na najlepszego sportowca Opolszczyzny w którym zawodnik Orlika zajął drugie miejsce.
WIĘCEJ ZDJĘĆ TUTAJ ! >>>
Relacja&Fotki: Grzesiek
skh
Czytaj także: