Hokej.net Logo

Rozmowa z Waldemarem Klisiakiem

Rozmowa z Waldemarem Klisiakiem

Jak tu nie wierzyć w gusła? W piątek, gdy Waldemar Klisiak razem z zespołem Dwory SA Unia Oświęcim pojechał na turniej Wojas Cup do Nowego Targu, jego żona w domu spostrzegła, że pęknął kubek podarowany jej mężowi we Włoszech, siedem lat temu. - To był prezenet bożonarodzeniowy - mówi Waldemar Klisiak. - Rozbił się sam. Ania mówi, że położyła go delikatnie i nagle stwierdziła, że jest rozbity. W dodatku, koleżanka podsumowała to słowami: "to jest zły znak".

- A więc wszystko przez kubek?

- Można to sobie i tak tłumaczyć - dodaje Waldemar Klisiak. - Starciena poczatku trzeciej tercji niedzielnego meczu,bodaj z Piekarzem, wyglądało normalnie. W trakcie swojej kariery takich zderzeń miałem tysiące. Wiele razy wytrzymywałem je na stojąco. Tym razem jednak noga mi się podwinęła i przewróciłem się. Ale nie pierwszy raz padałem na lód. Setki razy upadałem na taflę,jednak tym razem lecąc twarzą do lodu chciałem się jeszcze w powietrzu przekręcić na bok. Przekręciłem się, ale tak pechowo, że upadłem na podwinięty bark. Od razu poczułem ból. Zjechałem do boksu i gdy przesunąłem rękę do tyłu ból się jeszcze zwiększył. Przy ruchu do przodu był mniejszy, ale kolejne przesunięcie do tyłu oznaczało już koniec gry. Poszedłem do szatni. Rozebrałem się w towrzystwie naszego lekarza czekałem na Wojciecha Wolskiego, lekarza kadry hokeistów, który w tym czasie był w szpitaluz Tomkiem Wawrzkiewiczem. Wrócił po mnie i dołączyłem do bramkarza TKH Toruń.

- Jaka jest diagnoza?

- Na szczęście nie taka zła jak się pierwotnie spodziewano. Okazało się, że zwichnięty bark po wprowadzeniu go przez lekarzana właściwe miejsce jest cały. Nie ma zerwań. Sąoczywiście naciągnięcia i z nimi trzeba się delikatnie obchodzić, dlatego założono mi na prawy obojczyk gipsowy pancerz.

- Na jak długo?

- Powiedziano mi, że unieruchomienie powinno potrwać trzy tygodnie. We wtorkowe popołudnie spotkam się jednak z naszym lekarzem klubowym i zadecydujemy co dalej. Drużyna ma o godzinie 16.00 zajęcia w siłowni i o godzinie 17.00 trening na lodzie. Ja w tym czasie powinienem uzgodnić z doktorem Adama Szlachcicemw jaki sposób leczymy mój bark.

- Prezes Kazimierz Woźnicki stwierdził, że trzeba pana wysłać do doktora Krzysztofa Ficka. Jest pan już z nim umówiony?

- Nie chcę wychodzić przed szereg. W takich sprawach decydują działacze.Jeżeli zdecydują, że mam się leczyć u Krzysztofa Ficka pojadę do specjalisty od hokejowych i sportowych urazów.Jest jednak mały problem. Zdjęcie mojego barku zostało w Nowym Targu. Ale mam nadzieję,że touda się go szybko sprowadzić do Oświęcimia.

- Dalej czuje pan ból?

- Bardziej niż ból dokucza mi... gips. Przeszkadza. Ani się położyć, ani spać. Kruszy się. Ręka już sobie w nim wyrobiła "luzy". Mam nadzieję, że ten niewygodny pancerz zamienię na jakąś lżejszą, skuteczniejszą opaskę. Aledecyzję zostawiam lekarzom i mam nadzieję, że szybko wrócę do gry.



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe