Ciarko KH Sanok potrzebowało trzech spotkań do pokonania drużyny UHKS Mazowsza Legii Warszawa w walce o utrzymanie w ekstralidze. Tym samym Sanoczanie zrobili kolejny krok do utrzymania się w PLH. Z kolei podopieczni Stanisław Małkowa nie wywalczą upragnionego awansu do elity. Pozostaje im walka o 13 lokatę, czyli drugą w pierwszej lidze.
Sanoczanie do spotkania z Legią przystąpili tylko z jedną zmianą. W drugim ataku Rafała Solona, dobrze znanego warszawskim kibicom, zastąpił Adrian Maciejko. Podobnie było w drużynie gospodarzy. Macieja Stępskiego w pierwszej obronie zastąpił, nominalny napastnik Paweł Garbarczyk. Jego z kolei miejsce ataku zajął Rafał Stajak.
Drużyna KH od samego początku chciała narzucić swój styl gry, ale gospodarze dzielnie stawiali im opór. W trzeciej minucie popełniają jednak szkolny błąd. Zjeżdżający na zmianę Dimitri Bogus, odpuścił zupełnie w tercji środkowej Martina Vozdeckyego, który dostał doskonałe podanie od Tomasa Valecko. Wjeżdżający w jego miejsce Kamil Floriańczyk, nie zdołał powstrzymać Czecha, który pewnym strzałem między parkanami Michała Strąka otworzył wynik spotkania. Gośćcie grali wtedy w osłabieniu (na ławce przesiadywał Rafał Cychowski). Kolejna bramka pada w 11 minucie jej autorem był Marcin Ćwikła. Nieobstawionego napastnika gości, wypatrzył ponownie Tomas Valecko. 37-letni zawodnik, przyjął spokojnie krążek i przez nikogo nie atakowany wjechał na przed pole Legii i pewnym strzałem pokonał Michała Strąka. Stołeczną drużynę stać było tylko na kontaktową bramkę w 16. minucie meczu. Jak na kapitana przystało ukuł Rafał Stajak, który dostał dokładne podanie od Pawła Garbarczyka.
Prawdziwe emocję rozpoczęły się w drugiej tercji. Goście za szybko uwierzyli w łatwą wygraną, a Legia chciała to wykorzystać. W 28. minucie gospodarze grali w osłabieniu (na ławce kar Sanoczanin Jarosław Grzesik). Goście tak nieporadnie zakładali zamek, że „gumę” przejęli napastnicy Legii. Dokładnie Filip Komorski, który wypuścił w bój bardzo aktywnego tego dnia Mateusza Bepierszcza. Młody hokeista przejechał połowę lodowiska, miał sporo czasu do namysłu jak skończyć akcję, ale strzelił źle wprost w Rockiego, który sparował strzał i zamroził krążek. Legionista jednak nie odpuścił i „dzióbnął” w łapaczkę bramkarza z Sanoka. Wtedy rozległ się gwizdek sędziego głównego Janusza Strzępka. Ku rozpaczy Bepierszcza krążek wśliznął się do bramki, ale gola arbiter nie uznał. Ale to nie koniec ataków Legii. w 37. minucie na indywidualną akcję decyduję się Rafał Stajak. Strzał z nadgarstka napastnika gospodarzy „stempluje” spojenie słupka z poprzeczką. Minutę później Grzegorz Rostkowski śmiało wjechał w tercję Sanoczan i doskonale wyłożył gumę Pawłowi Garbarczykowi. Napastnik, przekwalifikowany na obrońcę jednak nie trafia w krążek i na trybunach słychać było tylko jęk zawodu. Nie wykorzystane sytuację się mszczą, tak mówi polskie przysłowie. Nie mijają dyskusję po doskonałych akcjach warszawskich hokeistów, a goście zdobywają trzecią bramkę. Sanoczanie przetrzymują ciężko okras i zadają skuteczny cios. Wojciech Milan przedarł się to tercji obronnej Legii i zagrał do nie pilnowanego Adriana Maciejko. Napastnik Ciarko KH miał dobrą okazję do strzału, ale kontem oka zobaczył nadjeżdżającego Piotra Poziomkowskiego, który dopełnił formalności.
Po tej bramce z legionistów zeszło powietrze. W trzeciej tercji, nie atakowali już z tak dużym animuszem, a goście w ostatniej odsłonie dokonali dzieła zniszczenia. W pierwszoplanowych rolach wystąpili gracze pierwszej formacji. Każdy z nich zapisał się w protokole meczowym. „Profesurą” popisał się Martin Vozdecky, który na początku trzeciej tercji zdobył swojego drugiego gola w meczu, ale także otworzył drogę do siatki Robertowi Kosteckiemu. Najpiękniejsza bramka padła pod koniec meczu. Na strzał z niebieskiej zdecydował się Tomas Valecko. Uderzenie było nie tylko atomowe, ale także niezwykle precyzyjne, gdyż trafiło w samo okienko bramki zdezorientowanego Michała Strąka.
Bramkarz Legii mimo puszczonych sześciu bramek, zasłużył na słowa uznania. To dzięki niemu gospodarze tak długo pozostawali w grze. Czasami bronił w niewiarygodnych sytuacjach. Takie interwencję chcemy oglądać częściej. Ale nie pomijając nikogo, po prostu cała drużyna Legii zasługuje na pochwałę. Każdy z osobna pokazał wielką ambicję i wole walki. Młodzi hokeiści nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala i zapewne napsuli im sporo krwi.
A Sanoczanie…..wygrali bo są profesjonalistami i jak podkreślał ich trener Lubomir Rohacuk hokej to ich zawód, a zawodnicy Legii, to grający amatorsko adepci marzący o zawodowym kontrakcie.
I jeszcze słowo o kibicach zgromadzonych na hali - mimo że pojawiło się ich na meczu zaledwie 300, Ci z "młyna" stworzyli "wyjątkową" atmosferę, jak nigdzie w Polsce.
Po meczu powiedzieli:
Stanisław Małkow (Legia) – Nieźle wyglądaliśmy w tym spotkaniu, zawodnicy wytrzymali mecz kondycyjnie. Sanok to doświadczona drużyna, która wykorzystała nasze błędy w obronie i wygrali zasłużenie. Zawodnicy zauważyli, że jak nie będą się wspierać na całym lodowisku, to tak ograny rywal to wykorzysta i będzie bezlitośnie punktował. Ale dwie tercje w naszym wykonaniu były po prostu świetne, fakt straciliśmy bramki po szkolnych błędach, ale nawiązaliśmy walkę i mieliśmy swoje okazję.
Lubomir Rohacik (Ciarko KH Sanok) – Jestem zadowolony z wyniku spotkania, mecz przebiegał pod nasze dyktando. Od pierwszego gwizdka kontrolowaliśmy to co działo się na tafli. W Warszawie jest młoda ambitna drużyna, ale moi zawodnicy wykazali się większym ograniem. Ja wcale nie musze motywować drużynę do walki ze słabszym rywalem, w końcu hokej to ich zawód.
Legia Mazowsze Warszawa – Ciarko KH Sanok 1:6 (1:2, 0:1, 0:3)
BRAMKI:
0:1 03:04 Vozdecky (Valecko) 4/5
0:2 11:42 Ćwikła (Valecko) 5/4
1:2 16:03 Stajak (Garbarczyk) 5/4
1:3 38:56 Poziomkowski (Maciejko, Milan),
1:4 40:47 Vozdecky (R. Kostecki, Ćwikła)
1:5 49:31 R. Kostecki (Vozdecky),
1:6 55:00 Valecko (Rąpała, Ćwikła)
LEGIA: Strąk, Bogus, Garbarczyk, Stajak, Grzesik, G. Rostkowski, Wardecki, Floriańczyk, Plechawski, Komorski, Bepierszcz, M. Pawłowski, Szaniawski, Bułanowski, Grunwald, Wiśniewski, Kran, Stępski, T. Rostkowski.
SANOK: Rocki, Rąpała, Valecko, Kostecki, Ćwikła, Vozdecky, Bigos, Kaljuste, Poziomkowski, Milan, Maciejko, Cychowski, Owczarek, Strzyżowski, Połącarz, Biały, Solon.
KARY: 20 (w tym 10 min. dla Łukasza Bułanowiskiego za atak na głowę) – 10 minut (6-5).
Sędziowali: Janusz Strzępek jak o główny, Krzysztof Bereska i Paweł Pomorzewski jako liniowi.
Czytaj także: