Sędziowie w PHL? Brak konsekwencji w decyzjach (WIDEO)

Hokej staje się coraz bardziej delikatny, szczególnie w Polskiej Hokej Lidze. Sędziowie już w pierwszych meczach nowego sezonu pokazali, że nie są konsekwentni w tym, co robią.
Jak wiemy Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) ustala przepisy sędziowskie, do których powinny dostosować się wszystkie federacje zrzeszone w jej strukturach. Lecz ich interpretacja zawsze zależy od wydziału odpowiedzialnego za sędziów w danej lidze. Nie u każdego wymiana ciosów kończy się wyrzuceniem do szatni, a także dodatkowymi karami zawieszenia na kolejne mecze.
W którym kierunku zmierza hokej? Bo na pewno nie w tym, aby widowiska były zacięte i obfitujące w ostre starca i bójki. A to przecież sól tego sportu.
O tym, jak różnie interpretowane są przepisy zaobserwowaliśmy w meczu o Superpuchar Polski. W 8. minucie obrońca Cracovii Adrian Gajor zaatakował pod bandą Jakuba Witeckiego. Skrzydłowy GKS-u sam zdecydował się wymierzyć sprawiedliwość, uderzając kilkukrotnie nie reagującego i zaskoczonego rywala. Oberwało się także sędziemu liniowemu, który próbował okiełznać agresora.
Sędziowie główni Przemysław Kępa i Zbigniew Wolas nałożyli na Witeckiego tylko 2 minuty za nadmierną ostrość w grze. Z kolei Gajor otrzymał 2+10 za rzucenie na bandę oraz 2 minuty za nadmierną ostrość w grze, choć czynnie nie uczestniczył w tym jednostronnym pojedynku pięściarskim.
Inaczej bójkę w starciu GKS-u Tychy z Tauronem KH GKS-em Katowice zinterpretował Tomasz Radzik. Michał Kotlorz i Maciej Urbanowicz starli się równo z syreną kończącą pierwszą tercję. Obaj otrzymali czyste kary meczu (25 minut), co wiązało się z zawieszeniem obu graczy na dwa spotkania.
Po meczu nie brakowało opinii, że sędzia z Krynicy-Zdroju nie zapanował nad wydarzeniami na lodzie i swoimi werdyktami krzywdził obie ekipy.
Ubolewamy nad tym, że hokej przestaje być sportem dla prawdziwych mężczyzn. Każde ostrzejsze zagranie jest surowo karane. A argumenty sędziów i ich zwierzchników od lat są jedne i te same...
– Musimy w Polsce gwizdać tak rygorystycznie, aby zawodnicy nauczyli się, jak gra się w Europie. Potem jadą na mistrzostwa i są wielce zdziwieni, że sędzia odesłał ich na ławkę kar – słyszymy od osoby ze środowiska sędziowskiego, która pragnie zachować anonimowość.
– Przyzwyczajenia z naszej ligi wchodzą naszym graczom w krew. Dlatego dla ich dobra stosujemy interpretacje takie, jakie obowiązują na turniejach międzynarodowych.
Owszem jesteśmy za tym, aby każde uderzenia, zahaczanie i spowodowanie upadku było odgwizdane. Jesteśmy jednak zdania, że w przypadku bójek trzeba karać graczy adekwatnie i w podobny sposób. Unikać szafowania karami meczu, które jest pójściem na łatwiznę.
Komentarze