Do dużej sensacji doszło w Sanoku, gdzie miejscowy Texom STS pokonał wicemistrzów Polski GKS Katowice. Sanoczanie po rzutach karnych wygrali 4:3, a dwie bramki zdobył Jakub Bukowski, który wykorzystał też decydujący rzut karny.
Podopieczni Elmo Aittoli do silniejszego kadrowo i bardziej doświadczonego zespołu podeszli bez większego respektu. Efekt był taki, że już w 11. minucie objęli prowadzenie za sprawą Jakuba Bukowskiego, który zamknął akcję Lauriego Huhdanpy. Dla starszego z braci Bukowskich był to pierwszy gol dla sanockiej drużyny po trzech latach, gdy odszedł do Tychów.
Hokeiści z Katowic stwarzali więcej okazji, ale dopiero w 15. minucie zdobyli pierwszego gola za sprawą Błażeja Chodora, który wrzucił gumę z niebieskiej. Ta trafiła pod poprzeczkę, a zasłonięty Dominik Salama nie zdążył zareagować.
Obrońca GieKSy trzy minuty później popełnił błąd przy wyprowadzaniu krążka sprzed własnej bramki. Krążek sprytnie odebrał mu Lauri Huhdanpää i ulokował ją pod "ladę" bramki Michała Kielera.
W drugiej odsłonie katowiczanie obrócili losy meczu. Najpierw Grzegorz Pasiut sfinalizował kontrę GieKSy, a idealnym podaniem obsłużył kapitana Bartosz Fraszko. "Frachol" tuż przed przerwą wyprowadził swój zespół na prowadzenie, gdy zdecydował się na strzał spod bandy, którym zaskoczył Salamę.
W ostatnich dwudziestu minutach więcej w tercji rywala byli katowiczanie, lecz zbyt długo wymieniali krążek, a strzałów nie oddali zbyt wiele. I to się zemściło. Sanoczanie wykorzystali grę w przewadze, gdy uderzył Jakub Bukowski, a w gąszczu łyżew krążka nie zdążył zatrzymać Kieler.
Gospodarze jeszcze zdobyli gola za sprawą Marka Strzyżowskiego, lecz sędzia od razu dopatrzył się zagrania wysoko uniesionym kijem i nie uznał tej bramki.
W dogrywce ogromną przewagę mieli doświadczeni zawodnicy z Katowic, ale sanocka defensywa nie dała się zaskoczyć. Dominik Salama dzielnie strzegł swojego na posterunku.
Rzuty karne były popisem gospodarzy, którzy wykorzystali trzy swoje próby. Dla GieKSy z najazdu trafił tylko Bartosz Fraszko zdobył kontakt z gospodarzami. Po golu Jakuba Bukowskiego krążek odbył się od poprzeczki i sędziowie długo czekali na możliwość analizy wideo. Wreszcie zdecydowali się uznać bramkę, choć system wideo w końcu nie zadziałał, co jest duża ujmą dla organizatora meczu i sanockiej Areny.
Texom STS Sanok - GKS Katowice 4:3 (2:1, 0:2, 1:0, d. 0:0, k. 3:1)
1:0 Jakub Bukowski - Lauri Huhdanpää, Krzysztof Bukowski (11:17)
1:1 Błażej Chodor - Grzegorz Pasiut, Patryk Wronka (15:07)
2:1 Lauri Huhdanpää (17:43)
2:2 Grzegorz Pasiut - Bartosz Fraszko, Santeri Koponen (23:00)
2:3 Bartosz Fraszko - Aleksi Varttinen, Santeri Koponen (39:35)
3:3 Jakub Bukowski - Lauri Huhdanpää, Krzysztof Bukowski (56:47, 5/4)
4:3 Jakub Bukowski (65:00, Karny decydujący)
Sędziowali: Paweł Kosidło, Robert Długi (główni) - Kacper Król, Zachariasz Kadela (liniowi)
Minuty karne: 4-6.
Strzały: 25:36.
Widzów: 400.
STS Sanok: D. Salama - M. Karnas, K. Biłas; J. Bukowski, L. Huhdanpää, K. Bukowski - D. Musioł, J. Tamminen (2); J. Musioł, M. Strzyżowski, K. Filipek - B. Florczak, K. Niemczyk; M. Dulęba, F. Sienkiewicz, S. Dobosz - K. Rocki, D. Gurshman; D. Ginda, H. Bryzgałow, S. Fus (2).
Trener: Elmo Aitolla
GKS Katowice: M. Kieler - P. Englund (2), A. Runesson; P. Wronka, G. Pasiut, B. Fraszko - B. Chodor, T. Verveda (2); J. Dupuy, B. Sokay, C. Mroczkowski (2) - S. Koponen, A. Varttinen; M. Bepierszcz, S. Anderson, M. Kallionkieli - K. Maciaś; D. Salituro, I. Smal, M. Michalski oraz J. Hofman.
Trener: Jacek Płachta
Czytaj także: