Stone pokonał kontuzję, przeciwności losu i poprowadził "Złotych Rycerzy" do zdobycia Pucharu Stanleya
Gdy Mark Stone wznosił Puchar Stanleya miał pełną świadomość, ile kosztowało go dotarcie do tego momentu. Ale ciężka praca się opłaciła. Operacje pleców, rehabilitacja, powrót do formy i nadzieja, że wszystko jeszcze przed nim to tylko część elementów, które złożyły się na jego prywatny – poza, oczywiście drużynowym – sukces. Został kapitanem drużyny i zaliczył hat tricka w finale, a wszystko to po takich przejściach. Bo jak marzyć to na całego i wbrew wszystkiemu, prawda?
– Po syrenie kończącej mecz miałem w głowie tylko to, żeby zrzucić rękawice, podrzucić kask do góry i cieszyć ze zwycięstwa razem z kolegami. No i podnieść Puchar, oczywiście! Trudno dobrać mi słowa, by właściwie opisać uczucia i emocje, jakie mi wtedy towarzyszyły. W końcu się udało! Od dziecka marzyłem, by grać w NHL, a jak to się udało, to moim marzeniem stał się Puchar – stwierdził Mark Stone.
Droga do tego sukcesu nie była jednak łatwa. Z powodu kontuzji pleców, Stone rozegrał w sezonie 2021/22 zaledwie 37 meczów i wrócił dopiero na pod koniec, usiłując pomóc drużynie dostać się do play-offów, ale nie dość, że to się nie udało, to jeszcze Kanadyjczyk musiał w maju 2022 przejść operację wycięcia krążka międzykręgowego. Ten sezon miał być już dużo lepszy, a na pewno mniej dokuczający fizycznie. Niestety, w styczniu odnowiła się Stone’owi kontuzja pleców i 12 stycznia rozegrał swój ostatni mecz w sezonie zasadniczym. Znów musiał przejść operację, tym razem pomógł mu ten sam lekarz, który do porządku doprowadził jego kolegę z drużyny, Jacka Eichela. A potem czekała go rekonwalescencja i żmudna praca nad powrotem do formy.
– Ostatnie dwa lata były dla mnie ciężkie, miałem przeciągające się problemy ze zdrowiem, ale drużyna zaczęła od lutego odnosić coraz więcej sukcesów, wchodzili w ten właściwy rytm i to mi dało dużo energii, by o siebie walczyć, by wrócić na lód. Po trzech miesiącach w końcu się udało – wyjaśnił 31-letni napastnik.
W 22 play-offowych meczach, Stone zdobył 24 punkty za 11 goli i 13 asyst.
– Wielki lider, świetny zawodni. Bardzo się cieszę, że znów z nami gra i, że odniósł taki sukces. W krótkim czasie przeszedł dwie ciężkie i skomplikowane operacje, nie wiedzieliśmy, czy uda mu się wrócić, na szczęście się udało – mówi Bruce Cassidy, trener Golden Knights.
– Mark jest kapitalnym zawodnikiem i kolegą, od momentu, gdy do nas dołączył świetnie się z nim wszyscy dogadujemy. Jego powrót i forma, jaką zaprezentował w play-offach jest dla nas wszystkich inspiracją i motywacją – przyznał napastnik Jonathan Marchessault.
W marcu 31-letniemu Kanadyjczykowi urodziła się córka, która, wraz z żoną, rodzicami i bratem towarzyszyła mu na tafli podczas celebracji zdobycia Pucharu.
Komentarze