Świadkami ciekawego i emocjonującego pojedynku, byli dzisiaj kibice którzy wybrali się na hale lodową przy ulicy Parkowej w Nowym Targu. Gospodarze, ekipa Wojasa Podhala wygrała 4-2 z drużyną GKS Tychy.
Od pierwszych minut tempo spotkania było szybkie. Zarówno gospodarze jak i goście postawili na hokej ofensywny na czym zyskało widowisko. Już w 4 minucie GKS objął prowadzenie po chytrym strzale po lodzie Michala Belicy. Odpowiedź Szarotek była błyskawiczna. Zaledwie trzy minuty później Michał Radwański z bliska dobił swój własny strzał. Trzeba również odnotować, że przy tym trafieniu sporą zasługę ma Michał Piotrowski, który odważnie zaatakował bramkę Sobeckiego, czym ułatwił zadanie swojemu partnerowi z formacji. W 11 minucie to gospodarze wyszli na prowadzenie. Podczas gry w liczebnej przewadze Jacek Zamojski popisał się pięknym, precyzyjnym podaniem do Jarosława Różańskiego, który tylko dołożył kij i krążek zatrzepotał za plecami beradnego golkipera przyjezdnych. Radość licznie zgromadzonej nowotarskiej publiczności nie trwała jednak długo. Kilkanaście sekund po wznowieniu gry, nie popisał się David Lemanowicz. Bramkarz Szarotek tak niefortunnie wybił krążek zza własnej bramki, że ten trafił wprost na kij Wołkowicza, który dograł do Michala Belicy a ten bez problemu po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Po tym golu, trener Wojasa Wiktor Pysz zdecydował się na zmianę podenerwowanego Lemanowicza, za którego wszedł Tomasz Rajski. Jak się później okazało, było to nie zwykle trafne posunięcie szkoleniowca Szarotek.
W drugiej tercji tempo spotkania nadal było bardzo szybkie. Zarówno goście jak i gospodarze nie oszczędzali się i grali bardzo twardo. W 26 minucie Podhale ponownie wyszło na prowadzenie. Indywidualną akcją popisał się młody Mateusz Iskrzycki, który odważnie wszedł w tercję rywali i potężnie uderzył tuż po przejechaniu linii niebieskiej. Mocno uderzony krążek wylądował pod poprzeczką tyskiej bramki. Podopieczni trenera Matczaka nie dawali jednak za wygraną i co chwilę pod bramką Rajskiego dochodziło do groźnych sytuacji. W ofensywnych akcjach brylowali Bacul, Wołkowicz oraz Belica. Tomasz Rajski był tego dnia jednak dobrze dysponowany i udowodnił, że śmiało może rywalizować o pozycję numer jeden w nowotarskiej bramce. Trzeba także przyznać, że gospodarzą sprzyjało dzisiaj szczęście. W całym spotkaniu tyszanie aż trzy razy ostemplowali słupek.
Wynik spotkania ustalił w 40 minucie Marian Kacir. Gol ten to był „majstersztyk” w wykonaniu Szarotek, którzy książkowo rozegrali przewagę. W ciągu kilku sekund nowotarżanie wymienili między sobą kilka dynamicznych i dokładnych podań a całą akcję mocnym uderzeniem sfinalizował czeski napastnik.
W ostatniej odsłonie golenie padły choć było ku temu wiele okazji. Ze strony gości, najlepszej sytuacji nie wykorzystał Artur Ślusarczyk, który w pojedynku sam na sam nie trafił w światło bramki.
Wojas Podhale - GKS Tychy 4-2 (2-2, 2-0, 0-0)
Bramki: Radwański 7, Różański 11, Iskrzycki 26, Kacir 40 – Belica 4, 12.
Maciej Zubek
Czytaj także: