Po dziewięciu miesiącach przerwy pięciu zawodników GKS-u znowu ślizgało się po tyskim lodzie.
Obiekt znajduje się w trakcie generalnego remontu, który powoli dobiega jednak końca. Władze miasta chciały, żeby pierwszy mecz odbył się 16 lub 18 stycznia przyszłego roku. Już jednak w poniedziałek na lód wyjechało pięciu zawodników i bramkarz - najmłodszych w drużynie i mieszkających najbliżej lodowiska.
- Wreszcie! Nie ma to jak u siebie - śmiał się skrzydłowy Bartosz Matczak. - Lód nie jest jeszcze doskonały, ale to i tak lepsze niż treningi w Katowicach. Znam wszystkie polskie lodowiska, po remoncie będziemy mieć najlepszy obiekt w kraju - dodawał.
W trakcie prac remontowych okazało się, że stara tafla była pochylona o 17 centymetrów w kierunku jednej z band! - Teraz jest równa - zapewnił Zbigniew Boczkowski, prezes firmy Concret, która realizuje inwestycję. Wczorajsze zajęcia były tylko zabawą. - Regularne treningi powinny się rozpocząć zaraz po świętach - powiedział Karol Pawlik, dyrektor klubu.
Tyszanie rozegrają we wtorek kolejny mecz w ekstralidze. Do Nowego Targu pojadą bez Robina Baculi, Adriana Parzyszka (obaj urazy pleców) i Michała Garbocza (skręcony staw skokowy). Na domiar złego kontuzję nadgarstka zgłosił Adam Bagiński. - Mimo tylu problemów nie damy się! - zapewnił Pawlik. W naszym regionie odbędą się we wtorek dwa mecze: Zagłębie - Cracovia oraz Naprzód - KH Sanok - początek obu spotkań o godz. 18.
Gazeta Wyborcza Katowice - tod
Czytaj także: