Hokej.net Logo

To był jego najlepszy sezon w karierze! "Do Owieczkina troszkę mi brakuje"

fot: Tomasz Gonsior
fot: Tomasz Gonsior

Filip Komorski sezon 2024/2025 z pewnością zapamięta na długo. Kapitan GKS-u Tychy poprowadził trójkolorowych do zdobycia podwójnej korony i mógł pochwalić się najlepszymi statystykami w karierze. 

Hokeista rodem z Warszawy udowodnił, że litera "C" na jego piersi nie znalazła się przypadkowo. Potrafił zmotywować swoich kolegów, dbał też o to, aby poziom motywacji i koncentracji tyskiego zespołu był na odpowiednim poziomie. 

Do aspektów psychologicznych dołożył też te czysto hokejowe. Na lodzie był jednym z liderów zespołu, a trener Pekka Tirkkonen chętnie korzystał z jego usług, ustawiając go w formacjach specjalnych. Zarówno tych odpowiedzialnych za rozgrywanie przewag, jak i tych, których zadaniem jest bronienie osłabień.

Dodajmy, że w całym sezonie zdobył 30 bramek, do których dołożył też 30 asyst. Tylu goli w jednym sezonie jeszcze nie strzelił, a w TAURON Hokej Lidze występuje już od 13 lat. Na przestrzeni całych rozgrywek o jedno trafienie lepszy okazał się tylko Teemu Pulkkinen. 

Znamy się od lat i nie byłbyś sobą, gdybyś nie rzucił kilku liczb. Do Owieczkina troszkę mi brakuje – żartował 33-letni środkowy.

I dodał: – A tak całkiem serio, to dzięki za miłe słowo. Cieszy mnie to, że miałem wpływ na grę drużyny i wyniki spotkań. Statystyki indywidualne odkładam na bok, bo bardziej cieszy mnie to, że kończymy sezon w podwójnej koronie.

Z kapitanem GKS-u Tychy podsumowaliśmy też ostatni mecz finału play-off, po którym w piwnym mieście zapanowała prawdziwa euforia. Podopieczni Pekki Tirkkonena od czwartej minuty musieli gonić wynik, bo sposób na Tomáša Fučíka znalazł Jean Dupuy, który z najbliższej odległości przekierował do bramki krążek zagrany przez Grzegorza Pasiuta. W 10. minucie wyrównał Filip Komorski, a w drugiej odsłonie trójkolorowi w odstępie 99 sekund dwukrotnie trafili do bramki strzeżonej przez Johna Murraya, co okazało się kluczem do zwycięstwa.

Cieszy mnie to, że udało nam się szybko odpowiedzieć. Prawdę mówiąc mieliśmy sporo okazji i mogliśmy strzelić więcej bramek, ale w trzeciej odsłonie zagraliśmy zbyt pasywnie. Chcieliśmy bronić wyniku i baliśmy się, że możemy nadziać się na kontrę. Katowiczanie nie mieli nic do stracenia, szli po prostu na żywioł i te krążki zostawiały u nas w tercji – zaznaczył doświadczony napastnik.

Czy zawodnicy GKS-u Tychy mieli w głowach historię sprzed lat, kiedy dwukrotnie w siódmym meczu musieli uznać wyższość Comarch Cracovii?

Prowadziliśmy w tej serii już 3:1, a potem zrobiło się 3:3 i u niektórych z nas obudziły się demony przeszłości, bo część z nas doświadczyła wydarzeń z sezonów 2015/2016 i 2016/2017 na własnej skórze. Nie chcieliśmy do tego dopuścić. Choć dostaliśmy cios, to jednak powstaliśmy i byliśmy jeszcze silniejsi – ocenił Komorski, dodając, że cała finałowa rywalizacja była pasjonująca.

To była prawdziwa wojna, w której decydowały detale. W ostatnim meczu byliśmy zdeterminowani, graliśmy z poświęceniem. Wielki szacunek dla pokonanych, a także dla naszego zespołu. Solidnie zapracowaliśmy na ten sukces. Przez 9 miesięcy mocno trenowaliśmy i dawno nie byłem dumny z chłopaków. Osobne podziękowania należą się kibicom, którzy byli z nami na dobre i na złe, wspierając nas swoim dopingiem i jeździli na nasze wyjazdowe mecze – stwierdził kapitan trójkolorowych.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 2

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Lista komentarzy
  • Domin55
    2025-04-14 16:51:26

    I to jest prawdziwy Kapitan z literką C na piersi

  • andrzej2848
    2025-04-18 03:27:58

    Chyba jedynie wagi ci troszeczke brakuje !!

© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe