Hokej.net Logo

Trenerzy nie chcą się dokształcać?

Trenerzy nie chcą się dokształcać?

Rodzimych trenerów pracujących w klubach Polskiej Ligi Hokejowej jest jak na lekarstwo. Okazuje się, że chętnych do podnoszenia swoich umiejętności jest jeszcze mniej.


W Polskiej Lidze Hokejowej od kilku lat o mistrzostwo kraju rywalizuje dziesięć drużyn. Osiem z nich prowadzonych jest przez szkoleniowców zza granicy. Kilka dni temu, po meczu Zagłębia z TKH Nestą w Toruniu, z sosnowieckiego klubu zwolniony został Słowak Josef Zavadil, w jego miejsce zatrudniono Czecha Jana Vavreckę. Podobnych do tego scenariuszy było już wiele. Tylko w tym sezonie, przed Zavadilem, w kraju pracę straciło trzech innych trenerów.

Mają być licencje

Trend zatrudniania (niekiedy niesprawdzonych) trenerów z zagranicy w naszym kraju utrzymuje się od wielu lat. Przyczyna jest dość prosta. Ich polskim odpowiednikom brakuje kwalifikacji, dyplomów i licencji, czasem też doświadczenia. Polacy, niekiedy niedoceniani, często nie widzą potrzeby wzbogacania swoich umiejętności, dlatego popadają w przeciętność.

Kilka lat temu działacze poprzedniej władzy w Polskim Związku Hokeja na Lodzie mówili otwarcie o wprowadzeniu nowych przepisów, regulujących możliwość zatrudnienia w ekstraligowych klubach trenerów legitymujących się odpowiednim wykształceniem. Sprawa ucichła na długo przed wyborami nowego zarządu związku.
Reklama

Być może już niebawem projekty przygotowane przez ówczesnych przedstawicieli PZHL-u ujrzą światło dzienne.

- Związek wprowadził licencje dla zawodników, teraz planowane jest wprowadzenie regulacji dla trenerów, a w przyszłości również dla klubów. Jestem po wstępnych rozmowach z prezesem Zdzisławem Ingielewiczem i być może niebawem sprawa ponownie zostanie poruszona - mówi Ryszard Molewski, przewodniczący Komisji Rewizyjnej, a w poprzedniej kadencji szef Wydziału Gier i Dyscypliny PZHL. - Projekty takich przepisów zostały sporządzone wcześniej. Teraz trzeba je tylko „odkurzyć”.

Licencje na prowadzenie klubów polskiej ekstraligi miałyby być wydawane tym, którzy przedstawią komisji zaświadczenie pierwszej klasy trenerskiej. Na dzień dzisiejszy niewielu polskich szkoleniowców może poszczyć się takim wykształceniem.

Licencje, rzecz jasna, mieliby otrzymać także trenerzy zza granicy, lecz tutaj pojawia się konieczność weryfikacji zdobytych przez nich dyplomów, poprzez kontakt z ich rodzimymi federacjami.

- Gdyby wprowadzić od zaraz takie ustalenia, to być może pięciu, z dziesięciu z tych trenerów, którzy prowadzą polskie kluby, straciłoby pracę - uważa Ryszard Molewski.

- Dziś trenerem drużyny hokejowej w Polsce teoretycznie może być „człowiek z ulicy”. Każdy może pretendować też do poprowadzenia reprezentacji kraju w każdej kategorii - ocenia jeszcze bardziej surowo Andrzej Masewicz, drugi trener TKH.

Jeden z czterdziestu

Być może wprowadzenie tych regulacji zmotywuje rodzimych „instruktorów” hokeja do dalszej edukacji.

- Dwa lata temu musieliśmy dwa razy przekładać terminy kursu. Zainteresowanych do podnoszenia swoich kwalifikacji jednak nie było, dlatego kurs się nie odbył - przyznaje Marek Rzetkiewicz z działu metodyczno-szkoleniowego Centralnego Ośrodka Sportu w Warszawie. - W tym roku, ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, zainteresowanych jest bardzo wielu. Jest ich tak dużo, że przekracza to nasze możliwości organizacyjne. Sala wykładowa może pomieścić czterdziestu trenerów i tylu też ich będzie.

Kurs kwalifikacyjny na trenerów klasy mistrzowskiej i pierwszej klasy rozpoczyna się już dziś w siedzibie COS-u i potrwa dziesięć dni. Wśród czterdziestu uczestników codziennych, kilkugodzinnych wykładów będzie Andrzej Masewicz, drugi trener TKH Nesty. O dziwo, będzie on jedynym szkoleniowcem specjalizującym się w hokeju na lodzie. W tej dyscyplinie sportu potęgowanie swojej wiedzy wciąż nie jest popularne.

- Być może chętnych przedstawicieli specjalizujących się w hokeju na lodzie było więcej, ale po prostu nie spełnili warunków przystąpienia do kursu - dodaje Marek Rzetkiewicz.

Jednym z nich jest posiadanie dyplomu trenera drugiej klasy oraz minimum trzyletnie, potwierdzone pisemnie, doświadczenie w pracy w zawodzie.

W bazach danych Centralnego Ośrodka Sportu widnieją tylko cztery nazwiska polskich trenerów hokejowych, mogących poszczycić się najwyższym wykształceniem - klasą mistrzowską.

Jeżeli dane COS-u są aktualne, w co nie wierzy były prezes PZHL-u Zenon Hajduga, torunianin Andrzej Masewicz byłby szóstym szkoleniowcem w Polsce, który mógłby legitymować się pierwszą klasą trenerską, jeżeli oczywiście obroni wcześniej napisaną pracę.

Wiedza nie do zdobycia

Z tych samych zasobów statystycznych wynika, że szkoleniowców z drugą klasą jest w Polsce 43 oraz dwóch instruktorów sportu w dziedzinie hokeja na lodzie. W tym przypadku, jak potwierdzają pracownicy COS-u, są to dane przypuszczalne, gdyż takie zaświadczenia można zdobyć w innych ośrodkach, a potwierdzenie ich zdobycia niekoniecznie musiało trafić do ich bazy.

- Miałem to szczęście, że nie tak dawno temu pracowałem z Marianem Pyszem, jednym z tych trenerów, który posiada pierwszą klasę. Teraz stoję u boku innego człowieka (Jarmo Tolvanena - przyp. red.), profesjonalisty, który również zna się na rzeczy. Doceniam ich - przyznaje Masewicz. - Od tych ludzi nauczyłem się wiele. Mimo to widzę sens w dalszym podnoszeniu swoich kwalifikacji. Jest to wiedza nie do zdobycia, czy przeczytania w książkach.

Andrzej Masewicz

* Szkoleniowiec Toruńskiego Klubu Hokejowego ukończył studia licencjackie w Bydgoszczy oraz uzupełniające magisterskie w Gdańsku
* W Gdańsku też, trzy lata temu, uzyskał dyplom trenera drugiej klasy
* Dziś rozpoczyna kurs kwalifikacyjny na trenera pierwszej klasy
* Andrzej Masewicz, jak wszyscy szkoleniowcy innych dyscyplin sportowych przystępujący do kursu, ma dwa lata na napisanie pracy i jej obronienie

Dariusz Łopatka

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe