Stało się! Hokeiści Re-Plast Unii Oświęcim pokonali na własnym lodzie GKS Tychy 4:1 i odnieśli czwarte zwycięstwo w półfinałowej serii. Tym samym - po Świętach Wielkanocnych – rozpoczną batalię z GKS-em Katowice, której stawką będzie tytuł mistrzowski. Biało-niebiescy czekają na niego okrągłe dwadzieścia lat.
Wypełniona po brzegi hala, głośny doping, sporo twardej i męskiej walki na lodzie – tak w telegraficznym skrócie wyglądał piąty mecz półfinału play-off. W Oświęcimiu - w myśl hasła marketingowego używanego przez magistrat - działo się!
Zgromadzeni na trybunach kibice byli świadkami historycznej chwili. Biało-niebiescy po raz pierwszy od dwudziestu lat wygrali play-offową rywalizację z GKS-em Tychy, pozbywając się tyskiego piętna.
Podopieczni Nika Zupančiča wykazali się hokejową dojrzałością, z pietyzmem wykonywali założenia taktyczne i bardzo dobrze zaprezentowali się w formacjach specjalnych. Dwie bramki zdobyli podczas gier w przewagach, a kolejne dwie strzałami do pustej bramki. Swoje w bramce znów zrobił Linus Lundin, który obronił 30 z 31 uderzeń rywali. Po tym meczu jasne stało się też to, że oświęcimianie w przyszłym sezonie zagrają w europejskich pucharach, ale dopiero po zakończeniu finału wyjaśni się, jakie będą to rozgrywki.
Kosmetyka składu
Trener Pekka Tirkkonen przed piątą konfrontacją Unią zdecydował się na jedną korektę w składzie, bo miejsce Oskara Jaśkiewicza zajął wracający po urazie Olaf Bizacki. Fiński szkoleniowiec zmienił też kolejność pojawiania się na lodzie poszczególnych formacji. Z kolei do składu Unii wrócił Łukasz Krzemień, który został ustawiony na środku czwartego ataku.
Biało-niebiescy od samego początku zagrali agresywnie, chcąc pokazać rywalom swoją wyższość. Już w 4. minucie byli bliscy wyjścia na prowadzenie. Kamil Sadłocha zagrał zza bramki do Marka Kaleinikovasa, ale krążek uderzony przez Litwina odbił się od słupka i wyszedł w pole. Przed bramką wytworzył się solidny kocioł. Krystian Dziubiński skierował gumę do siatki i chwilę później zaczął wymieniać ciosy z Bartłomiejem Jeziorskim. Sędziowie jednak nie zaliczyli tego trafienia, bo przed uderzeniem „Dziubka” przerwali grę. Obu krewkich zawodników odesłali na ławkę kar.
Ach, te przewagi!
Chwilę później oświęcimianie zagrali w przewadze i szybko zamienili ją na gola. Kalle Valotla przymierzył spod linii niebieskiej, a Peter Bezuška skutecznie popracował na Tomášu Fučíku, ograniczając mu pole widzenia. Guma zatrzepotała w siatce i kibice zgromadzeni na trybunach oszaleli ze szczęścia.
Tyszanie, którzy jak najdłużej chcieli grać na „zero z tyłu”, musieli więc gonić wynik. Jeszcze w pierwszej odsłonie mieli kilka dobrych okazji, których nie wykorzystali choćby Alan Łyszczarczyk i Filip Komorski. „Łyżka” po dobrym podaniu Olliego Kaskinena szybko złożył się do strzału, ale posłał gumę nad poprzeczką. Z kolei kapitan trójkolorowych po podaniu Łyszczarczyka uderzył z korytarza międzybulikowego, jednak fantastyczną interwencją popisał się Linus Lundin, który końcówką parkana odbił krążek.
W drugiej odsłonie trwała zacięta walka. Oba zespoły starały się strzelać z każdej pozycji, ale więcej pracy miał golkiper Unii. 31-letni Szwed zatrzymał próby Radosława Galanta i Romana Ráca za co zebrał porcję głośnych braw.
Tymczasem w 48. minucie gospodarze znów wykorzystali okres gry w przewadze. Tym razem Carl Ackered zagrał wzdłuż linii niebieskiej do Marka Kaleinikovasa, który potężnym uderzeniem bez przyjęcia zaskoczył Tomáša Fučíka. Było więc 2:0 dla Unii, zmierzającej pewnym krokiem w kierunku zwycięstwa.
Nieudane manewry
Tyszanie nie poddali się i - nie mając już nic do stracenia - zaatakowali z większą werwą. W 56. minucie odrobinę nadziei w ich serca wlał jeszcze Mateusz Bryk. Doświadczony defensor dograniu zza bramki Illi Korenczuka uderzył bez przyjęcia i zdobył kontaktowego gola.
Trener Pekka Tirkkonen w końcówce postawił wszystko na jedną kartę. Wziął czas i zdecydował się na manewry z wycofaniem bramkarza, jednak nie przyniosły one zamierzonego efektu. Biało-niebiescy szybko przejmowali krążek, a gumę w pustej bramce umieścili kolejno Erik Ahopelto i Elliot Lorraine. Radości nie było końca i oświęcimianie mogli świętować sukces.
Re-Plast Unia Oświęcim - GKS Tychy 4:1 (1:0, 0:0, 3:1)
1:0 Kalle Valtola - Kamil Sadłocha, Ville Heikkinen (04:24, 5/4),
2:0 Mark Kaleinikovas - Carl Ackered, Daniel Olsson Trkulja (49:31, 5/4),
2:1 Mateusz Bryk - Illa Korenczuk, Bartłomiej Pociecha (55:41),
3:1 Erik Ahopelto - Henry Karjalainen, Ville Heikkinen (58:49 - do pustej bramki),
4:1 Elliot Lorraine - Andrij Denyskin (59:54 - do pustej bramki).
Sędziowali: Przemysław Gabryszak, Marcin Polak (główni) - Andrzej Nenko, Michał Gerne (liniowi).
Minuty karne: 4-8.
Strzały: 27-31.
Widzów: 4000.
Stan rywalizacji (do czterech zwycięstw): 4:1 dla Unii.
Awans do finału: Re-Plast Unia.
Unia: L. Lundin - R. Diukow, K. Jākobsons; K. Sadłocha, K. Dziubiński (2), M. Kaleinikovas - K. Valtola, J. Uimonen; E. Ahopelto, V. Heikkinen, H. Karjalainen - P. Bezuška, C. Ackered; A. Denyskin, D. Olsson Trkulja, E. Lorraine - M. Noworyta; S. Kowalówka, Ł. Krzemień, D. Wanat (2) oraz J. Sołtys.
Trener: Nik Zupančič.
GKS Tychy: T. Fučík - J. Jaroměřský, B. Ciura (2); J. Tavi, W. Turkin, I. Korenczuk - M. Bryk, B. Pociecha (2); C. Mroczkowski, R. Rác, M. Viitanen - A. Nilsson (2), O. Kaskinen; A. Łyszczarczyk, F. Komorski, B. Jeziorski (2) - O. Bizacki; M. Ubowski, J. Krzyżek, R. Galant, S. Marzec.
Trener: Pekka Tirkkonen
Czytaj także: