Węgrzy mają kłopoty. Zmiana planów przed meczami z Polską
Reprezentacja Węgier ma kłopoty przed meczami towarzyskimi z Polską. Z tego powodu "Madziarzy" zmienili plany, które sztab szkoleniowy rozpisał pierwotnie.
Węgrzy w czwartek i w piątek będą rywalami Polaków w meczach towarzyskich - odpowiednio - w Tychach i Bytomiu. Do Polski przyjadą jednak z nowymi problemami kadrowymi, które powstały po piątkowo-sobotnim dwumeczu z reprezentacją Japonii.
Pierwotnie plan sztabu trenera Kevina Constantine'a był taki, by po każdym tygodniu treningów i meczach towarzyskich ograniczać liczebnie kadrę przygotowującą się do majowych Mistrzostw Świata elity. Do takiego "obcięcia" składu miało dojść także przed meczami z "biało-czerwonymi", ale będzie inaczej.
- Normalnie zmniejszylibyśmy kadrę po meczach z Japonią - mówi drugi trener reprezentacji Węgier Szabolcs Fodor w rozmowie z gazetą "Nemzeti Sport". - Ale István Terbócs i Henrik Nilsson doznali kontuzji, a Bence Stipsicz i Tamás Sárpátki cały czas nie mogą grać i nie wiemy, kiedy znowu będą mogli. Dlatego przełożyliśmy zmniejszenie kadry i po meczach z Polską zdecydujemy, których 25 zawodników będziemy chcieli zabrać na Mistrzostwa Świata.
Pochodzący ze Szwecji Nilsson, którego Węgrzy naturalizowali, doznał w meczu z Japonią wstrząśnienia mózgu. Z kolei Terbócs ma problemy z ramieniem.
- Będzie dobrze. Tydzień... A jak znam siebie to 5 dni - mówił wg "Nemzeti Sport" o swojej przerwie w grze do kolegów chwilę po meczu z Japończykami. Było to jednak jeszcze przed badaniami.
Wczoraj i dziś "Madziarzy" mieli dni wolne. Po 4 z 11 zaplanowanych meczów sparingowych w ramach przygotowań do Mistrzostw Świata ich wyniki nie wyglądają optymistycznie, bo z Ukrainą dwa razy przegrali (0:1 i 1:4), a z Japonią w sobotę zwyciężyli 5:2, by jednak dzień później ulec 0:3.
A są to rywale, którzy zagrają w MŚ o dwa poziomy niżej. Tyle że ich etap przygotowań jest inny, bo swoje Mistrzostwa Świata dywizji IB w Talllinnie zaczną w najbliższą niedzielę, a MŚ elity z udziałem Węgrów startują dopiero 12 maja.
Fodor uważa, że nie ma powodów do paniki, szczególnie, że ostatni tydzień drużyna spędziła na ciężkich treningach i w meczach z Japonią odbiło się na niej zmęczenie.
- Moglibyśmy długo mówić o tym, jakie elementy taktyczne muszą zostać zmodyfikowane, opierając się na dwóch meczach z Japonią. Sprawdzamy też nowe formacje, mamy nową strategię gry w przewadze. Ćwiczymy cały czas. Byłoby dziwne, gdyby wszystko zagrało od razu. Wtedy nawet nie musielibyśmy trenować - tłumaczy drugi trener węgierskiej kadry.
44-letni szkoleniowiec dodaje, że wyniki nie są teraz najważniejsze, a sparingi to droga do osiągnięcia celu, który sam nazywa "cudem", prawdopodobnie mając na myśli utrzymanie w elicie.
- Jesteśmy na samym początku przygotowań. Celem jest to, żeby wszyscy byli w takiej formie fizycznej i taktycznej, byśmy mogli dokonać cudu - mówi. - Mam nadzieję, że dla wszystkich jest jasne, że nie jesteśmy kandydatami do wygrania tego turnieju. Ale jesteśmy sportowcami, bo chcemy wygrywać w każdym meczu o stawkę. Ciągle szlifujemy wiele detali i dało się to wyczuć też w meczu z Japonią. Forma nie była przygotowywana na te spotkania. Chociaż bardzo lubimy wygrywać, to tym razem nie taki był cel.
Komentarze