W tym sezonie rywalizacja pomiędzy GKS Tychy i Zagłębiem Sosnowiec jest bardzo ciekawa. Wszystkie spotkania stoją na wysokim poziomie, a do dzisiejszego spotkania żadna z drużyn nie potrafiła wykorzystać atutu własnej tafli. Tym razem było jednak inaczej i tyscy hokeiści wygrali po karnych 5:4.
Pierwsza odsłona należała do GKS. Gospodarze mieli wyraźnąprzewagę i tylko dzięki dobrej dyspozycji Tomasza Rajskiego goście uzyskalikorzystny wynik 1:1. GKS Tychy wyszedł na prowadzenie w 3 minucie, a autorempierwszego trafienia był Adam Bagiński. Popularny „Bagiś” dostał dokładnepodanie od Michała Kotlorza i mocnym strzałem z wysokości bulika pokonałRajskiego. Pięć minut później ten sam zawodnik przeprowadził indywidualnąakcję, której jednak nie potrafił zakończyć celnym strzałem. W 11 minucieTomasz Wołkowicz był w sytuacji sam na sam z bramkarzem gości. W tym starciulepszy okazał się ten drugi. Chwilę później mocno na bramkę gości uderzałJakes. Zasłonięty Rajski instynktownie obronił strzał tyskiego obrońcy. Gra dojednej bramki toczyła się do 16 minuty. Podczas drugiej gry w przewadze gościezdołali wyrównać stan rywalizacji, a wszystko za sprawą Vladimira Luki, którywepchnął gumę do bramki z najbliższej odległości. Przed końcem pierwszejodsłony szansę na drugiego gola miał Bagiński. Rajski niepewnie zachował się postrzale Kotlorza z niebieskiej, ale przy dobitce Bagińskiego nie popełniłbłędu.
Druga odsłona była wyrównana i obie drużyny miały kilkasytuacji bramkowych. Już na początku tercji dobra sytuację miał Bacul, ale niezdołał pokonać Rajskiego. W 24 minucie szanse miał Bychawski, który mocnymstrzałem z niebieskiej próbował pokonać Arkadiusza Sobeckiego. Tym razem tyskibramkarz pewnie obronił jego strzał. Chwilę później po krótkiej przepychancepod tyską bramką na ławkę kar pojechali Kotlorz i Podlipni. Goście mieli lekkąprzewagę, ale strzały Kuca i Ślusarczyka nie zaskoczyły bramkarza gospodarzy.Dopiero w 26 minucie patent na Sobeckiego znalazł Da Costa, który w ogromnymzamieszaniu wcisnął gumę za linię bramkową. W 33 minucie Robin Bacul był wstuprocentowej sytuacji. Podszedł jednak do niej zbyt nonszalancko i strzeliłobok bramki. Dwie minuty później goście z Sosnowca prowadzili już 3:1. Tymrazem na listę strzelców wpisał się Koszarek, który dostał dokładne podanie odRóżańskiego. Przed końcem drugich dwudziestu minut tyszanie zdołali strzelićkontaktową bramkę. Podczas gdy na ławce kar przebywał Opatovsky, Bagińskiwprowadził krążek do tercji obronnej Zagłębia i podał do Krzaka, który ładnymzwodem oszukał Rajskiego. Przed syreną kończącą drugą tercję kibice niezobaczyli więcej bramek, chociaż gospodarze podkręcili tempo i mieli jeszczekilka dogodnych sytuacji.
Trzecią odsłonę tyszanie rozpoczynali ze stratą jednejbramki i za wszelką cenę chcieli doprowadzić do remisu. Pierwsze minuty nieprzyniosły wielu emocji, bo obie drużyny bardzo uważnie grały w obronie. W 44minucie mocno z niebieskiej strzelał Gavlas, ale tym razem Sobecki stał na posterunku.Chwilę później Luka również próbował zdobyć gola z niebieskiej, ponownie górąbył bramkarz gospodarzy. Tyszanie do wyrównania doprowadzili w 47 minucie.Robin Bacul dostał dokładne podanie od Pacigi i strzałem z backhandu pokonałRajskiego. Trzy minuty później ten sam zawodnik dał gospodarzom prowadzenie.Tym razem obrońcy z Sosnowca nie upilnowali Czecha, który strzałem z nadgarstkazdobył gola. Po wyjściu na prowadzenie tyszanie mieli przewagę, której nieudało się wykorzystać między innymi Jakesowi, Krzakowi i Woźnicy. Kiedywydawało się, że trzy punkty zostaną w Tychach, kolejny raz talentem błysnął TeddyDa Costa. Napastnik Zagłębia zdobył bramkę w ostatniej minucie meczu i tymsamym doprowadził do remisu.
Dogrywkę obie drużyny rozpoczynały w osłabieniu. Tejsytuacji nie udało się wykorzystać żadnej z ekip i do wyłonienia zwycięscypotrzebne były rzuty karne. Tyszanie okazali się lepsi po bramce Bacula iostatecznie wygrali spotkanie.
- Mogliśmy wygrać ten mecz w regulaminowym czasie gry. Szkoda,że nie udało się zdobyć trzech punktów, pozostaje się nam cieszyć z dwóch. Niewykorzystaliśmy kilku dogodnych sytuacji, ale czasami tak jest, że nie wpada.Trzeba wtedy grać dalej i czekać na kolejne okazje – powiedział Adam Bagiński.
- Po raz kolejny obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko.Pierwsza tercja należała do GKS. W drugiej gospodarze trochę siedli, co udałosię nam wykorzystać. W trzeciej bolesnej kontuzji kolana nabawił się VladimirLuka. Na dokładną diagnozę trzeba poczekać, ale wydaje mi się, że czeka gokilka dni odpoczynku – ocenił trener Milan Skokan.
- Mieliśmy dużo szans pod koniec drugiej odsłony. W przerwiemiędzy tercjami , jako trener musiałem zmobilizować swoich do jeszcze lepszejgry. Dziękuję swoim zawodnikom za ambitną walkę – zakończył trener JanVavrecka.
GKS Tychy – KH Pol-Aqua Zagłębie Sosnowiec 5:4 (1:1, 1:2,2:1, 0:0, k1:0)
2:03 1:0 Bagiński – Kotlorz 4/5
15:45 1:1 Luka – T. Da Costa 5/4
25:54 1:2 Da Costa
34:05 1:3 Koszarek – Różański
36:02 2:3 Krzak – Bagiński 5/4
46:22 3:3 Bacul – Paciga
49:18 4:3 Bacul – Paciga – Parzyszek
59:09 4:4 T. Da Costa - Galvas
Decydujący karny: Robin Bacul
Kary: 14-12
Widzów: 2000
Sędziowali: Dzięciołowski – Kasprzyk - Kaczyński
GKS Tychy: Sobecki – Kotlorz (2), Śmiełowski (2); Bacul,Parzyszek(4), Paciga – Mejka, Jakes; Proszkiewicz (2), Garbocz, Witecki –Sokół, Matla(2); Wołkowicz, Bagiński, Woźnica – Krokosz, Maćkowiak; Krzak (2),Galant, Matczak.
Zagłębie Sosnowiec: Rajski – Gavlas (2), Bychawski; Luka, DaCosta(4), Bernat – Duszak, Dronia; Różański, Koszarek, Podlipni – Gabryś, Kuc;Opatovsky(2), Sarnik, M. Kozłowski – Podsiadło, Marcińczak(2), Ślusarczyk, T.Kozłowski, Jaros.
Czytaj także: