Po niemal półtora roku zapadła decyzja w sprawie wielkiego dopingowego skandalu w czeskiej ekstralidze. Klub otrzymał karę finansową i porażkę walkowerem, ale to nie zadowala rywali. - To kpina! - wścieka się były hokeista GKS-u Tychy.
Komisja Dyscyplinarna czeskiej ekstraligi ogłosiła dziś karę dla klubu HK Mountfield Hradec Králové, którego trzech zawodników zostało złapanych na dopingu podczas ubiegłorocznego półfinału play-off z HC Vítkovice.
Klub z Hradca musi zapłacić 2 miliony koron czeskich (ok. 341,6 tys. złotych), a także po 17 miesiącach (!) został ukarany walkowerem za mecz numer 4 ubiegłorocznego półfinału play-off z ekipą z Ostrawy. To po tamtym spotkaniu, 9 kwietnia ubiegłego roku na dopingu złapani zostali trzej hokeiści drużyny z kraju hradeckiego: Kevin Klima, Graeme McCormack i Martin Štohanzl.
W ich organizmach wykryto zakazane substancje: 1,5-dimetyloheksyloaminę, heptaminol i oksylofrynę. Cała trójka już wcześniej została zawieszona na 10 miesięcy. Żaden nie składał odwołania od tego orzeczenia.
Według ich prawnika wszyscy trzej zawodnicy zażyli niedozwolone substancje nieświadomie, używając powszechnie dostępnego suplementu, który zalecił im lekarz. Czeski Narodowy Sąd Arbitrażowy stwierdził, iż nie ma dowodów na to, by klubowe władze były świadome zażywania przez hokeistów niedozwolonych substancji.
- Tę sprawę wszyscy postrzegaliśmy jako ważną i wychodziliśmy z założenia, że klub musi być ukarany, ponieważ wykazano naruszenie przepisów antydopingowych przez więcej niż dwóch zawodników - stwierdził jednak przewodniczący Komisji Dyscyplinarnej Viktor Ujčík. - Wymierzając karę opieraliśmy się o możliwości, które dają nam przepisy dyscyplinarne.
Generalny menedżer ukaranego klubu Aleš Kmoníček uważa jednak, że kara finansowa jest zbyt wysoka.
- Muszę powiedzieć, że z naszego punktu widzenia kara jest nieproporcjonalna. Z postępowania przed sądem jasno wynikało, że chodziło o nieświadome zażycie zakazanej substancji. Jest absolutnie jasne, że klub nie był w to zaangażowany - mówi Kmoníček.
Jego klub nie będzie się jednak odwoływał od kary, ponieważ chce już zamknąć tę sprawę po wielu miesiącach trwającego postępowania, które wydłużało się, ponieważ Komisja Dyscyplinarna czekała najpierw na wyrok sądu ws. hokeistów.
Ukarany klub obawiał się zresztą bardziej dotkliwej kary, takiej jak np. ujemne punkty w najbliższym sezonie.
Wszyscy trzej złapani na dopingu gracze w ostatnim sezonie wrócili już do gry i w najbliższych rozgrywkach będą grać nadal w zespole z Hradca Kralovego.
Wysokością wymierzonej kary oburzeni są z kolei przedstawiciele HC Vítkovice. Dopingowa wpadka ich rywali miała miejsce przy okazji meczu numer 4 półfinału play-off, który zespół z Ostrawy i tak wygrał 2:1. Przyznanie mu walkowera zmienia więc tylko technicznie tamten wynik na 5:0, ale nie ma żadnych dalszych konsekwencji.
Tamten mecz był pierwszym wygranym przez HC Vítkovice w serii. Wcześniej 3-0 prowadził HK Hradec Králové. Vítkovice wygrały dwa kolejne mecze i doprowadziły do remisu 3-3, stając przed szansą zostania pierwszym w historii czeskich play-offów zespołem, który wygrał rywalizację goniąc od wyniku 0-3. Przegrały jednak mecz numer 7 i to rywale awansowali do finału, w którym ulegli 2-4 Oceláři Trzyniec.
Fakt, że zmieniony został wyłącznie wynik jednego spotkania, po którym doszło do dopingowej wpadki, nie podoba się dyrektorowi sportowemu HC Vítkovice Romanowi Šimíčkowi, którego polscy kibice mogą pamiętać z gry w barwach GKS-u Tychy.
- To na pewno nie jest dla nas zadośćuczynienie, raczej kpina! Po półtora roku się dowiadujemy, że Hradec dostał karę finansową, która jest śmieszna - mówi w rozmowie z portalem hokej.cz. - A że dali walkower za mecz, który i tak wygraliśmy, to i tak wszystko jedno. Ci zawodnicy dalej grali przeciwko nam, co mogło wpłynąć na serię. Gdy przyjdzie komisja antydopingowa, wybierze sobie trzech zawodników i wszyscy są pozytywni, to coś jest nie tak.
W tamtej serii półfinałowej po meczu, po którym zostali złapani na dopingu, Klima i McCormack w 3 kolejnych spotkaniach serii z Vítkovicami strzelili łącznie 2 gole i zaliczyli 2 asysty. Obaj zaliczyli po asyście przy obu golach w wygranym 2:1 decydującym, siódmym spotkaniu serii. Żadnego z tych meczów jednak Komisja Dyscyplinarna nie zweryfikowała jako walkower.
Oznaczałoby to zresztą, że to zespół HC Vítkovice powinien awansować do finału, a trudno po półtora roku powtarzać finał. Šimíček dodał, że nie chodzi mu o uzyskanie medalu, ale o pozbawienie go drużyny z Hradca już owszem.
- Idzie nam o zasadę. Żeby coś takiego w przyszłości nie mogło się powtórzyć - mówi. - Żeby klub za takie przewinienie naprawdę był ukarany. Nawet przez odebranie medali, jak to jest w innych sportach.
Dodał również, że kara finansowa jest zbyt niska, bowiem - jak stwierdził - żeby ją pokryć wystarczy wyprzedać halę na jeden mecz. Z kolei portal iSport.cz wylicza, że to ok. 1,6 % sezonowego budżetu klubu z Hradca, który w ostatnich rozgrywkach wynosił 120 milionów koron.
W mocnych słowach werdykt skomentował także kapitan ostrawskiej drużyny Juraj Mikuš.
- Smutne, że w takim uczciwym sporcie jak hokej coś takiego się dzieje. Szanujesz przeciwników, walczycie, a później się dowiadujesz, że zawodnicy przeciwko którym graliśmy byli na dopingu. To jest kpina i naplucie w twarz, które w żaden sposób nie zostało ukarane - mówi doświadczony słowacki hokeista.
Czytaj także: