Nowy selekcjoner rywali reprezentacji Polski z grupy Mistrzostw Świata w przeddzień debiutu w tej roli musi się mierzyć z zarzutami za swoją poprzednią pracę. Słynny trener tłumaczy się z... odniesionych sukcesów.
Reprezentacja Włoch będzie przeciwnikiem Polski podczas przyszłorocznych Mistrzostw Świata w Rumunii, ale także w sobotę w Budapeszcie podczas towarzyskiego Memoriału Tamása Sarközyego.
Ta impreza będzie debiutem w roli selekcjonera Włoch dla Fina Jukki Jalonena, który doprowadził reprezentację swojej ojczyzny do złotego medalu ostatnich zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie, a także do 3 tytułów mistrza świata seniorów oraz jednego mistrzostwa świata juniorów.
W przededniu debiutu Jalonen musi jednak odpowiadać na krytykę płynącą z jego ojczyzny i dotyczącą czasów, gdy prowadził ekipę "Suomi".
Szkoleniowiec tłumaczy się ze swoich sukcesów, a właściwie ze stylu, w jaki je odniósł i tego, jaki wpływ wywarło to na fiński hokej.
Szerokim echem w Finlandii odbiła się bowiem opublikowana właśnie książka tamtejszego dziennikarza Harriego Pirinena "Od amatorów do zawodowców", w której wiele osób ze środowiska hokejowego krytycznie wypowiada się o defensywnym, pasywnym stylu gry w hokeja typowym dla Finów w ostatnich latach.
Jalonen stał się jego symbolem, bowiem wdrażając go w reprezentacji odnosił największe sukcesy.
Książka wywołała ciekawą dyskusję na odwieczny temat "styl kontra wyniki", znany nie tylko z Finlandii i nie tylko z hokeja.
Krytycy przekonują, że system gry preferowany przez Jalonena nie rozwija zawodników, bo wtłacza ich w sztywne ramy, zamiast promować kreatywność. Jeden z agentów hokejowych wypowiadając się w książce anonimowo mówi, że zawodnicy opowiadali obrazowo, że gra u Jalonena polega na tym, by się za bardzo nie spocić. Jego zdaniem hokeiści nienawidzili tego systemu, ale nie wolno było go krytykować.
- Głównym problemem jest fiński strukturalny system gry. W Finlandii wszystkie reprezentacje grają w strukturę, a nie w hokeja - mówi inny agent Tomi Haula, który zdecydował się wypowiedzieć pod nazwiskiem. - Finlandia kładzie nacisk na obronę, co jest kwestią podejścia do gry. Zamiast tego powinniśmy mówić o rozgrywaniu i jeździe na łyżwach.
Wśród zarzutów pojawia się i ten, że na wzór prowadzonej przez słynnego szkoleniowca kadry w ten sposób uczono grać młodych hokeistów, co przekłada się na słabsze wyniki kadr juniorskich w ostatnich sezonach i brak Finów wśród kandydatów do wysokich wyborów w drafcie NHL.
- Finlandia została w tyle pod względem power skatingu i szybkości. Dzisiaj skauci mówią, że nawet nie ma co przyjeżdżać do Finlandii, żeby oglądać mecze, bo już nie ma tam dobrych zawodników - mówi były trener Ismo Lehkonen.
Finowie na ostatnich dwóch Mistrzostwach Świata do lat 20 nie zdobyli medalu. Na poprzednich 4 mieli 3 medale, w tym jeden złoty. W tegorocznym drafcie NHL wybranych zostało 18 graczy z tego kraju, w tym 2 w pierwszej rundzie.
Dwukrotnie wybierany trenerem roku w fińskiej lidze Pekka Virta nazywa fiński system gry, który w ostatnich latach tak bardzo kojarzył się z Jalonenem, "stylem meczu numer 7". Najważniejsze mecze są bowiem zawsze grane jak 7. spotkanie serii w play-off, w którym trzeba zminimalizować ryzyko popełnienia błędu, ponieważ na jego odrobienie może być bardzo mało czasu.
- Styl meczu numer 7 zapewnia to, że twoja własna inicjatywa nie umożliwi przeciwnikowi zwycięstwa z powodu naszych błędów. Polega na cierpliwym wyczekiwaniu rozwiązań podejmowanych przez przeciwnika i jego nastrojów. Cierpliwość jest naszą szansą, a kiedy mamy swój czas, to jesteśmy świeży i zaangażowani na końcu meczu czy turnieju. Wtedy jesteśmy gotowi do ataku - tłumaczy jego założenia Virta, który nie dołącza do krytyków Jalonena. - Jukka Jalonen tego systemu nie wynalazł. On został stworzony, żeby reprezentacja Finlandii była w stanie sprostać jako "underdog" wyzwaniom lepszych zawodników i reprezentacji.
Jalonen za swojej kadencji w reprezentacji Finlandii miał co najmniej kilka meczów, które można uznać za wzorcowe dla tego podejścia. Jak choćby półfinał z Rosją (1:0) i finał z Kanadą (3:1) podczas Mistrzostw Świata 2019, gdy Finowie niemal w ogóle bez graczy NHL sięgnęli po "złoto" czy finał zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie przed dwoma laty z drużyną Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (2:1).
On sam broni się przed zarzutami, m.in. wskazując, że część jego krytyków w książce nie występuje pod nazwiskami, a anonimowo. Ale dodaje też, że jego system nie jest uczciwie oceniany.
- Jeśli naprawdę spojrzymy na to, jak graliśmy, to zawsze pierwszą opcją było agresywne podejście. Była próba bycia agresywnym we własnej tercji i zabrania przeciwnikowi czasu i przestrzeni - mówi w rozmowie z "Iltalehti". - A jeśli ktoś twierdzi, że się nie pocił, to zapewniam, że nie ma takiego twardziela w Finlandii, który by się nie spocił podczas naszych treningów czy meczów.
62-letni szkoleniowiec przypomina także, że prowadząc seniorską reprezentację kraju miał inne zadania niż mają trenerzy pracujący z młodzieżą.
- Nie rozwijaliśmy zawodników, tylko mieliśmy grać jako drużyna mądry hokej i wygrywać mecze. Wygrywanie ma największe znaczenie, gdy startujesz w wielkich imprezach i trenerzy zastanawiają się, gdzie znaleźć swoją przewagę konkurencyjną - tłumaczy.
Sam przyznał jednak, że jeśli trenerzy młodzieży naśladowali system gry, który wprowadzał w reprezentacji, to nie było to mądre.
- Jeśli mówimy o rozwijaniu juniorów, to nie ma żadnego sensu naśladowanie naszego sposobu gry. To czasem staje się irytujące, gdy trenerzy juniorów zaczynają bardzo kopiować rzeczy z seniorów w swoich drużynach - mówi szkoleniowiec, który był także dyrektorem sportowym fińskiego związku. - Zawsze podkreślałem w rozmowach z trenerami juniorów, że musi być ruch, że muszą uczyć aktywnej gry. Ale wiadomo, że zawsze będzie krytyka co do stylu, w jakim odnosiliśmy zwycięstwa. A czy gra reprezentacji seniorskiej wpłynęła na to, że juniorzy nie radzą sobie już tak dobrze? To jest ciekawa kwestia.
Czytaj także: