Zgasło światło Naprzodu…?
We wtorek, 04.10 br., zapadła ostateczna decyzja PZHL, w której Prezydium Związku podtrzymało orzeczenie Komisji Odwoławczej i nie przyznało klubowi z Janowa zgody na udział drużyny seniorów w tegorocznych rozgrywkach I ligi hokejowej. - Udowodnili, kto tu rządzi - tak w pierwszych słowach wyraził się rozgoryczony Prezes Naprzodu Janusz Grycner na wieczornym spotkaniu z drużyną i działaczami klubowymi.
- Jeszcze wczoraj po południu informowano mnie, że na 95% drużyna zostanie dopuszczona do rozgrywek -wyjaśniał sternik klubu z Janowa.
Jak się okazało, zastrzeżenia władz Związku, oprócz terminów korespondencji otrzymywanej z klubu MUKS Naprzód Janów, a dotyczącej zgłoszenia drużyny, budził również stan klubowej kasy. Prezydium PZHL jako jeden z argumentów niedopuszczenia drużyny do rozgrywek podało fakt“odmowy władz samorządowych Miasta Katowice przyznania stosownej dotacji dla klubu MUKS Naprzód Janów (Naczelnik Wydziału Sportu nie potwierdził możliwości finansowania klubu w sezonie 2011/12)”
- Prosiłem Naczelnika Wydziału o potwierdzenie w Związku faktu przyznania nam dotacji z innego funduszu miejskiego, o czym zapewniano mnie w Urzędzie Miasta i… albo informacja z Magistratu nie dotarła na czas, albo… -nie dokończył Prezes, choć jego niedomówienie było nad wyraz wymowne.
Innym argumentem “przeciw” było“niedostarczenie odpowiednich dokumentów o wystarczającym finansowaniu klubu MUKS Naprzód Janów w sezonie 2011/12″
- Przesłałem do Warszawy 5 umów sponsorskich potwierdzających finansowanie na poziomie umożliwiającym nam rozegranie sezonu, bieżące wypłaty stypendiów zawodników oraz spłatę ok. 60% zadłużenia -kontynuował coraz bardziej poirytowany Janusz Grycner.- Nie rozumiem decyzji Związku, miałem pieniądze w postacie zapewnień Miasta, Katowickiego Holdingu Węglowego oraz umowy wstępne ze sponsorami, co jeszcze miałem przedstawić…?
Co Pan w tej chwili czuje…?
- Decyzja Związku powoduje, że cały wysiłek wielu dziesiątek osób pójdzie w rozsypkę. Panowie z Warszawy doprowadzili do sytuacji, kiedy pytając o możliwość sponsorowania takiej dyscypliny jak hokej, witani jesteśmy uśmieszkiem. Powiem wprost – okłamano mnie! Zapewniono, że przygotowywany jest terminarz obejmujący siedem drużyn, co równało się dopuszczeniu nas do rozgrywek.
- Już dziś zadzwoniłem do Prezesea Ingielewicza “z podziękowaniami” w imieniu wszystkich osób, które sporą część życia swoją, a niejednokrotnie i swoich dzieci poświęciły temu klubowi. Niestety Prezes nie miał chyba cywilnej odwagi na rozmowę, pozostała jedynie automatyczna sekretarka.
Czy nie odnosi pan wrażenia, że to właśnie pan stoi “kością w gardle” związkowym działaczom?
- Być może, nie wiem. Wiem za to, że mnie oszukano. Dwa i pół miesiąca walczyłem o dopuszczenie nas do rozgrywek, napisałem nawet oświadczenie o spłacie 90% zadłużenia do końca bieżącego roku kalendarzowego. Dziś jestem załamany, najbardziej żal mi tych chłopaków, którym w momencie zawiązywania się w drużynie odpowiedniej atmosfery, podcięto skrzydła i niejednokrotnie pozostawiono bez środków do życia.
Czy dla Naprzodu istnieje jeszcze jakaś nadzieja…?
- Wiem jedno, zrobię wszystko, co będę mógł żeby hokej, który tu odbudowałem nie upadł. W tej chwili całą energię skieruję na młodzież, bo to ona jest przyszłością tego klubu.
Ostatni rok nie był dla klubu z Janowa zbyt udany. Trudna sytuacja kadrowa, problemy organizacyjne, utrata płynności finansowej, a w konsekwencji spadek z ekstraligi, to początek końca klubu z dzielnicy, która jednoznacznie utożsamiana jest z hokejem na lodzie. Porażek było wiele, takich czy innych decyzji dotyczących klubu z Janowa również, ale zawsze ludzie, właśnie ci, którym na sercu leży dobro tego “najbardziej śląskiego ze śląskich klubów”, pomagały przetrwać trudne chwile.
Dziś nastroje wśród wszystkich były wyjątkowo minorowe. W akcie rozpaczy zarówno zawodnicy, sztab szkoleniowy oraz wszyscy związani z klubem, postanowili podpisać się pod listem otwartym do Polskiego Związku Hokeja na Lodzie, w którym ten jeden, być może ostatni już raz zwracają się z błagalną prośbą do Prezesa Zdzisława Ingielewicza, aby w geście przychylności do tej ginącej pomału w naszym kraju dyscypliny sportu chciał spojrzeć z sympatią w kierunku tej może biednej, a jednocześnie jakże bogatej dzielnicy Katowic.
Szanowny Panie Prezesie, proszę nie gasić światła w miejscu gdzie jego blask jest tak bardzo potrzebny…
Komentarze