Podstawowi hokeiści GKS Katowice, bramkarz Jacek Zając i obrońca Marek Szymański pozostają w katowickim klubie. Obaj mieli propozycję z KH Sanok, ale nie zdecydowali się na przeprowadzkę na wschód Polski. Decyzja zawodników bardzo ucieszyła trenera GKS, Andrzeja Tkacza.
- Gdybym miał więcej takich zawodników jak Zając w klubie na pewno nie walczylibyśmy tylko o utrzymanie się w ekstralidze - uważa Tkacz.
Szkoleniowcowi GKS problemów jednak nie brakuje. Ubył mu Sebastian Fonfara, który został karnie usunięty z drużyny. 25-letni hokeista zjawił się na treningu pod wpływem alkoholu.
- Widać zasłużył na to. Skoro nie jest odpowiedzialny, to co mogę na to poradzić - mówi Tkacz. - Zresztą co on zrobił, strzelił jedną bramkę, ale przy kilku zawalił. A trzymać tylko sztukę dla sztuki. To bez sensu. Na taki wyskok to może sobie pozwolić wielki gracz, ale jeśli jest wielki... to tak się nie zachowuje - dodaje opiekun GKS.
Tkacza bardziej martwi nie wyrzucenie Fonfary, lecz kontuzje w zespole.
- Tomasz Mirocha zdjął już gips z nogi, ale okazało się, że nie do końca jest wyleczona. Prawdopodobnie powędruje jeszcze raz do gipsu. Adrian Labryga z kolei ma problem z barkiem, a Łukasz Elżbieciak z pachwiną. Mamy dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach i moglibyśmy trochę potrenować. Niestety z powodu kontuzji sytuacja się nam skomplikowała - smuci się opiekun GKS.
mim - Trybuna Śląska
skh
Czytaj także: