GKS Katowice wykonał pierwszy krok w kierunku awansu do finału play-off. Podopieczni Jacka Płachty pokonali na własnym lodzie GKS Tychy 2:0, a jedną z bramek zdobył Grzegorz Pasiut.
Na pierwszego gola trzeba było poczekać do 23. minuty. Ładną indywidualną akcją popisał się Mateusz Michalski.
– Nikt nie liczył, że będzie łatwo. Wiemy, z kim gramy i jakim przeciwnikiem jest GKS Tychy. Każde spotkanie będzie ciężkie i na to się nastawiamy. Pierwszy mecz wygrywamy 2:0, nie tracimy gola, więc to na pewno cieszy – podkreślił Grzegorz Pasiut, który na 26 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry umieścił gumę w pustej bramce. To trafienie i zwycięstwo zadedykował swojemu synowi.
– Chciałbym zadedykować ten mecz mojemu synowi Borysowi. Dzisiaj może tego nie zrozumie, ale kiedyś będzie wiedział o co chodzi – dodał 34-letni środkowy.
Nie da się ukryć, że katowiczanie w tegorocznej fazie play-off mają spory problem ze skutecznym rozgrywaniem przewag. Dość powiedzieć, że do tej pory wykorzystali zaledwie 2 z 29 takich okresów. Przekłada się to na skuteczność oscylującą w granicach 6,9 procent.
– Jak widać po statystykach, to tak przewagi są nadal bolączką naszego zespołu – nie gryzł się w język kapitan GieKSy.
Drugie spotkanie tej serii odbędzie się dziś o 17:00. Czy będzie ono tak samo wyrównane jak pierwsze?
– Tyszanie bardzo dobrze podeszli do pierwszego spotkania. Mecz był wyrównany, a w sobotę będzie dokładnie to samo. Ten, kto strzeli pierwszy bramkę, będzie miał przewagę – zakończył Grzegorz Pasiut.
Czytaj także: