W rewanżowym meczu II rundy Pucharu Polski hokeiści Podhala przegrali 2-3 (w pierwszej potyczce 1-4) i odpadli z rywalizacji. Tak więc 29 i 30 grudnia br. w turnieju finałowym na lodowisku w Toruniu obok Stoczniowca zagrają TKH, Unia Oświęcim i GKS Tychy.
Wojas Podhale Nowy Targ – Stoczniowiec Gdańsk 2-3 (0-0, 2-3, 0-0)
0-1 Zachariasz – Rzeszutko – Jurasek (21:01 w przewadze), 1-1 Radwański – M. Piotrowski (22:08), 2-1 Różański – Voznik – Piekarz (26:18 w przewadze), 2-2 Wróbel – Skutchan (34:26 w osłabieniu), 2-3 Jurasek – Zachariasz (38:00).
Sędziował Zbigniew Wolas (Oświęcim).
Kary: 10 – 14 min.
Widzów 400.
Podhale: Rajski – Różański, Dutka; Wilczek, Piekarz; Łabuz, B. Piotrowski – Malasiński, Voznik, Kaciř; Łyszczarczyk, Biela, Iskrzycki; Malinowski, M. Piotrowski, Michał Radwański; Leśniowski, D. Słowakiewicz, Sulka.
Stoczniowiec: S. Soliński – Skrzypkowski, Rompkowski; Wróbel, Riabienko; Benasiewicz, Smeja – Rzeszutko, Zachariasz, Jurasek; Skutchan, Kostecki, Słodczyk; Drzewiecki, Urbanowicz, Jankowski.
„Szarotki” przystąpiły do spotkania bez trzech podstawowych obrońców – Sroki, Zamojskiego (kontuzje) i Jakeša (choroba). Na dodatek w trakcie spotkania urazu nabawił się Łabuz. W tej sytuacji z konieczności w tej formacji zagrał napastnik Różański. Z kolei 20-letni wychowanek MMKS-u, Mateusz Leśniowski, zadebiutował w Wojasie w oficjalnym spotkaniu.
Pierwsza tercja to spora przewaga miejscowych (strzały 15-5). Już w 27 sekundzie Kaciř nie trafił do pustej bramki, a w 4 min Malasiński przegrał pojedynek sam na sam z Solińskim. Aż pięć goli padło w drugiej odsłonie, z tego trzy dla gości. Rozpoczął w przewadze Zachariasz a zakończył Jurasek dobijając odbity od bandy krążek. Podhalanie w 26 min prowadzili 2-1, ale stracili gola mając na lodzie o jednego gracza więcej (kontra Skutchana i Wróbla). Dzień wcześniej Stoczniowiec wykorzystał dwie takie sytuacje, co chluby obrońcom gospodarzy nie przynosi. Na tym emocje się skończyły, bowiem w trzeciej tercji nowotarżanie nie forsowali tempa i chyba już nie wierzyli w możliwość odrobienia strat, natomiast gdańszczanie kontrolowali wydarzenia na tafli.
Henryk Zabrocki, trener Stoczniowca: - Zagraliśmy tak jak dzień wcześniej, a więc konsekwentnie i mądrze taktycznie. W kilku przypadkach dobrze zachował się bramkarz Soliński, który zastąpił Odrobnego. Rzecz jasna jesteśmy zadowoleni z awansu i teraz będziemy chcieli sięgnąć po trofeum.
ANGO – „Dziennik Polski”
Czytaj także: