Kilku tyskich sportowców młodego pokolenia z powodzeniem radzi sobie za granicą. Trenują i startują w zawodach, ale także uczą się lub pracują. Na jednym z uniwersytetów w USA studiuje lekkoatletka Magda Polko, z kolei siatkarka Anita Szymańska występuje w barwach drużyny uniwersyteckiej. Robert Kaczyński odnosi sukcesy jako pływak, natomiast we Włoszech, w lidze koszykarskiej, gra Wojciech Barycz. Wszyscy byli kiedyś zawodnikami MOSM Tychy. Teraz do tego grona dołączył utalentowany 17-letni hokeista Paweł Żurek, który w minioną niedzielę wyjechał do Kanady.

Paweł Żurek próbuje swoich sił za oceanem.
DZ: To twoja druga „przymiarka” do wyjazdu do Kanady.
Paweł Żurek: Wyjazd planowałem już w ubiegłym roku i choć byłem w Kanadzie, nie udało się załatwić wszystkich formalności. Byłem zawiedziony, ale postanowiłem nie rezygnować. Zwróciłem się do jednego z kanadyjskich agentów, który zaprosił mnie w maju na turniej hokejowy do Oakville, niedaleko Toronto. To była gigantyczna impreza – startowało około 100 drużyn hokejowych, głównie z Kanady. Mecze rozgrywane były w jednej hali na czterech lodowiskach, od godziny 6 do 22! Trafiłem do zespołu międzynarodowego, gdzie grali m.in. zawodnicy z USA, Szwedzi, Szwajcarzy, Czesi. Drużynę tę prowadził trener pracujący w szkole, w której się będę uczył. I właśnie on powiedział mi po turnieju, że mam pewne miejsce w jego drużynie i że po wakacjach czeka na mnie w Kanadzie.
DZ: W ostatnim sezonie nie grałeś jednak w MOSM Tychy.
PŻ: Postanowiłem przenieść się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu. Zaliczyłem pierwszą klasę liceum i grę w I lidze. Równocześnie uczyłem się angielskiego. Myślę, że dobrze wykorzystałem ten czas.
DZ: Co zapewniają ci Kanadyjczycy?
PŻ: Właściwie wszystko. Mieszkał będę z kanadyjską rodziną i uczył się w średniej szkole. Po przyjeździe dostanę w szkole pół roku na przystosowanie się do nowych warunków, szlifowanie języka. Po prostu nie będę pytany i oceniany. Równocześnie będę trenował i grał w zespole juniorskim Appelby College. Trudno powiedzieć, czy od razu będę występował w pierwszej drużynie. Raczej dopiero po zakończeniu tego sezonu, jeśli oczywiście wszystko dobrze się potoczy, będę miał szanse zadebiutować w CHL, według mnie najlepszej juniorskiej lidze hokejowej na świecie.
DZ: Twoi rodzice mieszkają w USA. Przyjadą do ciebie?
PŻ: Niestety, nie od razu. Raczej ja się do nich wybiorę.
DZ: Kiedy za Ocean wyjeżdżali Mariusz Czerkawski i Krzysztof Oliwa byli niewiele od ciebie starsi.
PŻ: Mam nadzieję, że mnie także się powiedzie i kiedyś założę koszulkę klubu NHL. Zawsze marzyłem, by być jednym z zawodników tej ligi, zresztą kiedyś rozmawiałem na ten temat z Mariuszem Czerkawskim. Po przyjeździe do Kanady chcę się z nim skontaktować. Zdaję sobie sprawę, że ten wyjazd to dla mnie wielka szansa, choć z drugiej strony mam obawy. Moje życie zmieni się teraz całkowicie. Czy sobie dam radę z angielskim? Jak będzie w nowej szkole? Jak mnie przyjmie kanadyjska drużyna? Cały czas zadaję sobie te pytania, ale... muszę spróbować.
Leszek Sobieraj - Dziennik Zachodni
Czytaj także: