Dzisiaj zpadała decyzja. Torunianin Arkadiusz Marmurowicz będzie mógł w sezonie 2005/2006 grać w TKH Toruń. Reprezentant Polski juniorów i młodzieżówki występował ostatnio zagranicą w słowackim MsHK Prievidza. Jego kartę zawodniczą trzymał jednak w klubowym sejfie prezes Stoczniowca Gdańsk Marek Kostecki i nie chciał jej oddać torunianom. - To co robi prezes Kostecki to totalne nieporozumienie - mówi ojciec zawodnika Ryszard Marmurowicz. - Czas, żeby się tym zajął PZHL, a nawet IIHF.
- Arek został zawodnikiemdrużyny juniorów Stoczniowca Gdańsk, ale trenował w Toruniu-dodaje Ryszard Marmurowicz. - Wynajmowałem taflę w Toruniu i opłacałem dwóch trenerów: pana Wawrzyńskiego dozajęć nalodzie i pana Wójtowicza do zajęć ogólnorozwojowych.Kupowałem sprzęt i woziłemsyna na mecze Stoczniowca i cieszyłem się z sukcesów zespołu i syna. Z trenerem świętej pamięci Romanem Mamokiem mieliśmy wszystko uzgodnione, że po zakończeniu wieku juniora Arek będzie wolnym zawodnikiem. I nagle pan Marek Kostecki oświadcza, że Arakdiusz Marmurowicz jest zawodnikiem Stoczniowca Gdańsk i domaga się za jego transfer pieniędzy, za "wyszkolenie" zawodnika.
Ryszard Marmurowicz nie zgodził się na takie rozwiązanie. Postawił sprawę jasno - jeżeli nie w Toruniu to w zagranicznym klubie, ale na pewno Arek nie będzie grał w Stoczniowcu.
- Dzisiaj, po długich negocjacjach wreszcie otrzymałem na piśmie zgodę prezesa Stoczniowca na wypożyczenia Arka do TKH Toruń -wyjaśnia Ryszard Marmurowicz. - Wziąłem to pismo i mając już pewność,że Arek może grać w toruńskiej drużyniepiszę odwołaniedo PZHL, a jeżeli trzeba będzie to nawet skieruję sprawędo IIHF. Podważę to, że prezes Stoczniowca daje zgodę na wypożyczenie zamiast pozwolić po prostu odejść zawodnikowi, który w żaden sposób nie jest ze Stoczniowcem związany. Ten klub nic synowi nie dał, a tylko skorzystał z jego hokejowych umiejętności. Mało tego. Na zamknięciu sprawy syna nie poprzestanę. Będę chciał doprowadzić do tego, żeby wreszcie zaprowadzić ład i porządek w transferach hokejowych w naszym kraju. Umowy, w których słowa prezesa Kosteckiegoco innego znaczą przed podpisem, a inaczej są interpretowane po podpisaniu, będą dobrym punktem wyjścia do rozpoczęcia batalii o normalność.
Przypomnijmy,że sprawa przejścia ze Stoczniowca do TKH Sokoła i Korczaka ciągnie się od roku. Wydział Gier i Dyscypliny PZHL uznał,że sformułowanie: "bez roszczeń finansowych" dotyczy możliwościodejścia zawodników z gdańskiego klubu bez ekwiwalentu transferowego. Prezes Kostecki odwołał się i Komisja Odwoławcza - po wysłuchaniu tylko jego opinii - stwierdziła, że to dotyczy tylko rozliczeń klubu z zawodnikami na przykład za mieszkanie. Następny krok w tej sprawie należeć będzie do TKH i torunianie odwołają się do Sądu Polubownego, a gdyby były jasne przepisy dotyczące kontraktów nie byłoby tej całej zabawy zudowadnianiem, że wielbłąd nie jest koniem.
Czytaj także: