Po serii kilku udanych spotkań i pierwszym w tym sezonie zwycięstwie, kibice KH Sanok zastanawiali się, czy ich drużyna jest w stanie odegrać rolę większą niż tylko dostarczyciela punktów dla ligowych rywali i w skrytości ducha liczyli na kolejną zdobycz. Niedzielny wieczór na Torsanie pokazał, że w chwili obecnej sympatycy podopiecznych trenera Worwy mogą liczyć jedynie bramki i punkty tracone przez sanocką drużynę.

Fot. P. Dąbrowski
Już sam początek spotkania pokazał, iż marzenia o kolejnym zwycięstwie mogą zostać boleśnie zrewidowane przez rzeczywistość. Łukasz Janiec, w pozornie niegroźnej sytuacji nie zamroził krążka, ale odegrał go w bok, wychodząc z bramki. Żaden z defensorów nie nadjechał z pomocą, a ich niezdecydowanie wykorzystał Patrik Moskal i po trzydziestu pięciu sekundach gry Nowotarżanie objęli prowadzenie. Najwyraźniej Sanoczanie zupełnie inaczej wyobrażali sobie początek spotkania, bo przez kolejne minuty nie potrafili otrząsnąć się i stawić czoła rozwijającym skrzydła Szarotkom. Grę próbował uspokajać Adam Fraszko, który wykorzystując swoje doświadczenie, przegląd pola oraz umiejętność przewidywania wydarzeń na lodowisku, długimi podaniami usiłował inicjować akcje ofensywne, jednak partnerzy nie potrafili prawidłowo odczytać jego intencji. Z każdą minutą przewaga Podhalan rosła. Zaangażowanie i wola walki, które miały być atutem gospodarzy, znacznie bardziej widoczne były w grze gości. W jedenastej minucie spotkania, po kolejnej składnej i szybkiej akcji Nowotarżan, cud ratuje gospodarzy i krążek, w niewiadomy sposób wymijając bramkarza trafia w słupek. Dobra gra Podhala musiała jednak zaowocować kolejnymi trafieniami. W trzynastej minucie dominację gości potwierdza doskonale znany sanockiej publiczności Marcin Ćwikła. Jeżeli ktoś z obecnych na Torsanie kibiców miał jeszcze nadzieję na korzystny wynik, stracił ją w dziewiętnastej minucie, kiedy nieporadnie wyprowadzaną akcję grających w przewadze gospodarzy przerwał Łukasz Wilczek, który wypuścił w bój Jarosława Różańskiego, a ten, w sytuacji sam na sam, nie dał szans Łukaszowi Jańcowi.
W pierwszej odsłonie Podhale grało bez wysiłku, szybko i składnie, szeroko i z polotem. Sanoczanie bardziej przeszkadzali niż się bronili, bardziej zyskiwali na czasie wystrzeliwując krążek ze swojej tercji, niż konstruowali akcje ofensywne. Podopieczni trenera Worwy potrafili przetrwać oblężenie swojej bramki w sytuacji gry trzech na pięciu, aby chwilę później, w pozornie niegroźnej sytuacji, prowokować zagrożenie pod swoją bramką.
W drugiej części gry sytuacja nie uległa zmianie. Podhale gra bez wysiłku, ładnie dla oka, konstruując akcje wymianą kilku szybkich podań. Sanoczanie przeszkadzają, szybko pozbywają się krążka, nie mają pomysłu na grę. W dwudziestej czwartej minucie na listę strzelców wpisuje się Marian Kacir, a w trzydziestej siódmej, po szybkiej, składnej akcji, która zupełnie zdezorientowała defensywny blok gospodarzy, krążek w bramce Łukasza Jańca umieszcza Sebastian Biela. Sanoczanom, by toczyć wyrównany pojedynek, brakuje nie tylko umiejętności, dojrzałości taktycznej i szybkości, ale również agresji i zaangażowania. Momentami Robert Kostecki, jako jeden z nielicznych zawodników KH Sanok, pokazuje wolę walki w zawiązywaniu akcji ofensywnych, brakuje mu jej jednak w destrukcji. Kibice pamiętający wtorkowe zwycięstwo nad drużyną z Torunia, przecierali oczy ze zdumienia. Brakowało zaangażowania, inicjatywy, chęci zwycięstwa. Zawodnicy próbując zawiązać akcję ofensywną unikają podań dłuższych niż dwumetrowe, a jeżeli już decydują się na szybsze rozegranie wariantu taktycznego, wybierają wystrzelenie gumy po bandzie, licząc na szczęście i przypadek.
W trzeciej tercji, podobnie jak w przebiegu całego spotkania, Podhale przypominało klasowego pięściarza krzyżującego rękawice ze średnio uzdolnionym amatorem. Kontrolowało wydarzenia na lodzie, momentami zwalniało, by zaraz szybkim rozegraniem krążka zepchnąć przeciwnika do chaotycznej obrony. I jak doświadczony pięściarz, przez cały czas uważało, by choćby jeden przypadkowo wyprowadzony cios nie zepsuł pełnej radości z zasłużonego zwycięstwa. Trzecia tercja przyniosła kolejne trafienia, autorstwa Krzysztofa Zapały w czterdziestej szóstej minucie, Mariusza Jastrzębskiego w czterdziestej siódmej i Mariana Kaćira w pięćdziesiątej szóstej.
Sędzia spotkania swoim poziomem dostroił się bardziej do rwanej, chaotycznej gry Sanoka, niż skutecznego Podhala, ale uznać należy, że jego decyzje nie były krzywdzące dla żadnej z drużyn. Miał spore kłopoty z interpretacją przepisów o spalonym i ich praktycznym zastosowaniem, najwyraźniej licząc na pomoc trybun.
Niedzielny wieczór pokazał, że jeżeli Sanok ma liczyć się w walce o utrzymanie, musi nie tylko jak najszybciej postarać się o wzmocnienie składu, ale niezbędna będzie również zmiana oblicza trzonu obecnego zespołu, który na tle dobrze grającego Podhala wyglądał jak drużyna gorsza o dwie klasy. Trudno z kolei ocenić, czy obecna forma zawodników z Nowego Targu pozwala myśleć o najwyższych celach w lidze. Poprzeczka zawieszona została przez Sanoczan zbyt nisko, by na ich szarym tle ocenić rzeczywistą siłę Szarotek. To, że Torsan nie został przez nich zdobyty wynikiem dwucyfrowym, jest zasługą pewnie i szczęśliwie grającego Łukasza Jańca. Pewnym usprawiedliwieniem może być krótka ławka sanockiej drużyny i napięty terminarz gier, jednak problemy podopiecznych trenera Worwy nie polegały tylko na mankamentach w sferze motorycznej, ale w głównej mierze wynikały z braku koncepcji gry. Używając sformułowania Jana Tomaszewskiego, KH Sanok to w chwili obecnej naprawdę boska drużyna. Bóg jeden wie, jak zagra kolejny mecz i tylko Jego pomoc może zapewnić utrzymanie w lidze.
KH: Janiec - Maryniak (2), Maślak; Radwański, Fraszko, Dżoń - Burnat (2), Talaga; T. Demkowicz (2), Pavel (2), Milan - D. Demkowicz, Ciepły (2); T. Mermer, Kostecki, Grzesik oraz Fabian, Solon, Sobkowicz.
Podhale: Rajski - Wilczek, Jastrzębski; Różański, Zapała, Kacir - Jakes, Piekarz; Podlipni, Moskal, Łyszczarczyk - Zamojski, Łabuz (2); Sulka (2), Biela, Malinowski - Gil, Dutka; Słowakiewicz; Hajnos, Ćwikła (2).
Strzały: 11 - 38
Czytaj także: