O zakończonym niedawno campie w Sosnowcu i Krakowie oraz planach na przyszłość dotyczących rozwoju polskiego hokeja rozmawiamy z Jarosławem Byrskim, mieszkającym na stałe w Kanadzie, specjalistą od treningu indywidualnego i właścicielem hokejowej szkoły "SK8ON".
HOKEJ.NET: Jak Pan podsumuje Camp w Krakowie w porównaniu do poprzednich?
Jarosław Byrski: - Na początek o tym, jak i o innych obozach mogę powiedzieć, że było wspaniale. Jestem zauroczony postawą dzieci zarówno w Sosnowcu, jak i w Krakowie. Nie tylko tych najmłodszych, bo i starsi wykazali wiele zaangażowania. Należy pochwalić też trenerów. Moją ideą było przekazanie jak najwięcej informacji szkoleniowcom, którzy będą trenować dzieci. I tu z czystym sumieniem mogę wspomnieć Pana Andrzeja Mateję, trenera z Poznania, który uczestniczył dotąd we wszystkich campach. Był zauroczony nowinkami jakie zawsze staram się wprowadzać. Treningi i metody muszą być spójne z jedną wizją. Tak jak szkole dzieci w Polsce, tak są szkolone dzieci w Kanadzie. Od wieku ośmiu lat do seniorskiej kariery w NHL. Było kilka aspektów, które pomogły mi jeszcze bardziej. Pierwsze to obecność Wojtka Wolskiego. Zrobił na mnie duże wrażenie, choć od zawsze miałem o nim jak najlepsze zdanie ze względu na jego pracę i karierę zawodniczą. Nigdy nie był jednak w takiej sytuacji jako trener młodzieży. Widać jednak, że był tym zafascynowany, a jego postawa sprawiła że będę pamiętał obozy w Sosnowcu i Krakowie.
Drugim czynnikiem było większe doświadczeniena polskim rynku. Nie tylko jeśli chodzi o trenowanie, ale o całą rzeczywistość w jakiej funkcjonuje polski hokej i kluby. Wiem już jaka jest infrastruktura i, że lodowiska będą budowane. To się jednak nie dzieje z dnia na dzień, a my potrzebujemy rozwijającej się infrastruktury hokejowej. Nadal będę w Toronto przygotowywał cykl treningowy np. ile czasu spędzać na przekładance, jazdę na krawędzi, strzelanie czy choćby jak spożytkować czas poza lodem. Będę to przekazywał polskim trenerom. Wszystkie materiały zresztą są nagrane, a PZHL to udostępnia.
Co według Pana było najważniejszym elementem podczas campów?
- Przede wszystkim praca z krążkiem i wykańczanie akcji. Moje doświadczenie z poprzednich obozów, czy też treningi Patryka Wronki i Kacpra Gruźli w Toronto z juniorami i zawodnikami NHL, pokazało że w polskim hokeju brakuje skuteczności. Nie ma dobrego opanowania krążka i wchodzenia w tzw, „ciasne sfery” podbramkowe. Chodzi tutaj o zagęszczanie pola bramkowego i umiejętność opanowania krążka i strzelanie z bliskich odległości. W dzisiejszym hokeju wiele bramek strzela się w zgiełku i tłumie pod bramką. Przygotowałem materiały dla polskich trenerów, by pracowali nad tym elementem, a także kładli nacisk na pracę z rękoma. Nie tylko na lodzie, ale poza nim np. pracę z piłeczkami itp. Mogą to robić np. na salach gimnastycznych, a to później niezwykle się przydaje.
Ostatnie Mistrzostwa Świata w Kijowie pokazały, że nasza reprezentacja ma spore problemy ze skutecznością…
- Sporym problemem w polskim hokeju jest to, iż wiele akcji dzieje się poza najbliższą strefą bramki. Dużo jest strzałów z dystansu, a trzeba napierać na bramkę. Strzelać, ale cały czas atakować. Chcemy cały czas nad tym pracować. Być może uda się to zrobić już we wrześniu.

Czyli według planów najbliższy camp odbędzie się we wrześniu?
W Polsce jak Pan zapewne wie w ostatnich latach kładło się mały nacisk naszkolenie bramkarzy. W klubach brakuje takich trenerów, a golkiperzy są w zasadzie pozostawieni sami sobie.
A jak oceniają ten camp Wojtek Wolski i trener bramkarzy Charles McTavish?
We wrześniu dalej będziecie się skupiać na tych elementach?

Polecił Pan również trenera Davida Legera, który wraz z Wojciechem Milanem ma trenować grypy w wieku 15-16 lat. Czy mógłby Pan powiedzieć coś więcej o nim?
Czyli nie byłby trenerem jednej określonej grupy tylko nadzorował cały system szkolenia młodzieży?
Po sezonie odbędą cię campy w Kanadzie, które Pan poprowadzi. Czy jest szansa, że wezmą w nich udział zawodnicy czy grupy z Polski?
Czytaj także: