Hokej.net Logo
PAŹ
15

Komorski: Zostawiliśmy na lodzie serce, ale znów zabrakło kilkudziesięciu sekund 

Filip Komorski, kapitan GKS-u Tychy (fot. Tomasz Gonsior)
Filip Komorski, kapitan GKS-u Tychy (fot. Tomasz Gonsior)

Ostatni mecz fazy grupowej Hokejowej Ligi Mistrzów przyniósł kibicom w Tychach ogromne emocje. GKS Tychy po raz kolejny stawił czoła zespołowi z europejskiej czołówki - fińskiemu Lukko Rauma - i przez długi czas walczył jak równy z równym. Choć mistrzowie Polski prowadzili i strzelili aż cztery gole, rywale rozstrzygnęli losy spotkania w końcówce meczu. Po porażce 4:5 o komentarz poprosiliśmy kapitana GKS-u Tychy, Filipa Komorskiego, który podsumował spotkanie oraz całą przygodę drużyny w CHL. 

HOKEJ.NET: – Widać było, że Lukko gra bardzo zdyscyplinowany hokej - szybka zmiana tempa, duża skuteczność w ofensywie. Jak się grało przeciwko temu i gdzie szukaliście swoich szans? Proszę cię o pomeczowy komentarz. 

Filip Komorski: – Na pewno to był ciężki mecz i takiego też się spodziewaliśmy. Wiedzieliśmy, że gramy z rywalem z najwyższej półki. Wyszliśmy na prowadzenie, ale potem przeciwnik przyspieszył, zaczął wymieniać więcej podań, rotować pozycjami i w ofensywnej tercji ciężko się było temu przeciwstawić. Widać było ich klasę i wyszkolenie. Cieszy jednak to, że podjęliśmy z nimi równą walkę. Szkoda, że znów zabrakło tak niewiele, około 40 sekund. Tak samo jak w Salzburgu, tracimy bramkę w końcówce i uciekają nam punkty. Cieszy też zdobycie czterech goli przeciwko tak mocnej drużynie, ale jest żal, że straciliśmy pięć. Mam nadzieję, że przeniesiemy te dobre momenty i doświadczenia z CHL do ligowych rozgrywek. Teraz kończymy europejskie podróże i możemy w pełni skupić się na naszej lidze. 

Czy przygotowując się do tego meczu, mieliście konkretny plan na ich czołowe formacje i czy udało się go zrealizować? 

– Tak, mieliśmy świadomość, jak silny to zespół, podobnie jak Klagenfurt, czy Zurych. Naszym celem było przede wszystkim solidnie się bronić i nie otwierać za bardzo gry, bo wiedzieliśmy, że to natychmiast zostanie wykorzystane. Chcieliśmy czekać cierpliwie na swoje okazje, na kontry, przewagi oraz błędy przeciwnika. Myślę, że wykonaliśmy dobrą robotę, bo wielu chłopaków poświęcało się dla drużyny, blokowaliśmy strzały, walczyliśmy do końca. Szkoda, że wynik nie poszedł w parze z wysiłkiem. 

W waszej drużynie trener i aż dziewięciu zawodników to Finowie. Czy dla nich ten mecz miał szczególne znaczenie? 

– Myślę, że tak. Dla większości z nich to było wyjątkowe przeżycie, zagrać przeciwko takiej drużynie z własnego kraju, z zawodnikami, których znają, z którymi się wychowywali albo rywalizowali w lidze. Nie trzeba ich było dodatkowo motywować – wszyscy dali z siebie maksimum. To była dla nich świetna okazja, żeby pokazać, że potrafią podjąć walkę z najlepszymi. I myślę, że to się udało. Fajnie było zobaczyć, jak bardzo byli zaangażowani, dla nich to na pewno coś więcej niż zwykły mecz. 

Po serii meczów z drużynami z europejskiej czołówki co najbardziej zapadnie wam w pamięci z tegorocznej Ligi Mistrzów? 

– Każdy mecz miał w sobie coś wyjątkowego. Na pewno spotkanie w Zurychu, zagrać w tak wspaniałej hali, przeciwko zawodnikom tej klasy, to było niesamowite przeżycie. Patrząc na to, jak się poruszają, jak pracują kijem, jak kontrolują krążek, to czysta hokejowa sztuka. W pamięci zostanie też zwycięstwo w Klagenfurcie, gdzie po drugiej tercji przegrywaliśmy 0:1, a w trzeciej odwróciliśmy wynik na 4:1. No i dzisiejszy mecz z Lukko – pełen emocji i ambicji. W każdym z tych spotkań zostawiliśmy mnóstwo energii i naprawdę postawiliśmy się europejskim potęgom. Sportowo zostaje niedosyt, bo mogliśmy zdobyć więcej punktów, ale wrażenia i doświadczenia z tej edycji zostaną z nami na długo. 

CHL za wami, teraz czas na TAURON Hokej Ligę. Już w piątek zagracie z JKH GKS-em Jastrzębie o cenne punkty, które mogą okazać się kluczowe w walce o miejsce w turnieju o obronę Pucharu Polski. Jakie nastroje towarzyszą drużynie przed powrotem do krajowych rozgrywek?

– Zgadza się, teraz zaczyna się dla nas bardzo ważny okres. Najbliższe cztery mecze będą kluczowe w kontekście Pucharu Polski, bo chcemy znaleźć się w finałowej czwórce po dwóch rundach. Czeka nas ciężka praca. Terminarz jest napięty, gramy praktycznie co dwa dni, a ostatnie tygodnie były bardzo intensywne przez Ligę Mistrzów. Teraz jednak skupiamy się tylko na jednym celu, którym jest liga. Mamy jeden cel, wrócić na właściwe tory i zdobywać punkty. 

Rozmawiał: Wojciech Piech

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe