Niewiele brakowało a wyjazd do Kanady nie byłby możliwy na szczęście nie podpisałem podsuniętej nam w SMS w Sosnowcu tzw. "lojalki" – mówi Paweł Żurek, jednen z najzdolniejszych młodych graczy młodego pokolenia w specjalnym wywiadzie dla www.hokej.net
Zacznijmy od początku. Jak to się stało, że opuściłeś SMS i znalazłeś się w Kanadzie?
Zanim trafiłem do SMS już rok wcześniej czyniłem starania by zagrać w Kanadzie, kolebce hokeja. Od dzieciństwa marzyłem o wejściu na kanadyjski lód.
Okazało się jednak ze nie tak łatwo zdobyć miejsce w jakiejkolwiek drużynie kanadyjskiej, konkurencja jest niesamowita, dlatego mimo że pierwsza próba znalezienia swojego miejsca była juz w 2004 musiałem jeszcze poczekać.
W 2005 roku, już w trakcie nauki w SMS ponowiłem starania wyjeżdżając na turniej z wielkimi tradycjami „Top Prospects Tournament” w Toronto. Marzenie się spełniło!!!
To było niesamowite pierwszy raz w życiu zobaczyłem coś takiego, turniej odbywał się na 4 taflach jednocześnie, mecze trwały od 7 rano do godziny 22. Na turnieju było około stu drużyn!!!
Każdy z zawodników wiedział w jakim celu tam jest, skauci z CHL, USHL i wielu innych lig czekali by każdy pokazał co potrafi.
Po tym co zobaczyłem zdałem sobie sprawę jak wielka przepaść dzieli polski i kanadyjski hokej. Mniejsze lodowiska przez co gra staje się dużo szybsza, gra się tam prosty, fizyczny, a zarazem sprytny hokej.
Moja jazda na łyżwach, dynamika spodobały się trenerowi Appleby College.
Dan Polizziani to doświadczony trener współpracujący z Toronto Maple Leafs tworząc dla nich programy rozwoju dla młodych zawodników.
Po powrocie do Polski nie mogłem przestać myśleć o Kanadzie. W moich uszach cały czas brzmiały słowa skautów z CHL „jeżeli chcesz latać jak orzeł musisz być otoczony przez orły”.
Jesienią 2005 roku rozpocząłem naukę i grę dla Appleby College.
Czy nikt nie zachęcał Cię do pozostania w szkole SMS?
Zachęcał? Mówiono tylko, że wyjazd to mój największy błąd życiowy. A warunki w SMS Sosnowiec to najlepsze warunki na świecie. Bez komentarza.
Niewiele brakowało a wyjazd do Kanady nie byłby możliwy na szczęście nie podpisałem podsuniętej nam w SMS w Sosnowcu tzw. „lojalki”, wtedy to PZHL decydował by gdzie mogę grać.
Druga sprawa to odpowiedzenie sobie samemu na pytanie do czego ma mnie szkoła w Sosnowcu doprowadzić? Jeżeli tylko do gry w polskiej lidze to z pewnością będę mógł w niej grać i bez papierka tej szkoły. Propozycje zresztą już mam. Niestety w szkole nie można liczyć było na dosłownie żadne kontakty z najlepszymi na świecie.
A ja chcę grać na najwyższym poziomie sportowym w jakiejś zawodowej lidze w Ameryce Północnej lub Europie, a SMS nie da mi podstaw do tego.
Wiedziałem jedno Krzysztof Oliwa i Mariusz Czerkawski bardzo wcześnie wyjechali na Zachód. Ja również nie chciałem czekać i patrzeć jak czołówka ucieka.
Żałuje tylko, że nie wziąłem na papierze obietnic trenera, że każdy z zawodników SMS prowadzony przez niego ma zagwarantowane na 100% miejsce w polskiej ekstralidze, generalnie za dużo się tam mówi a za mało robi.
Czy ktoś z PZHL lub SMS obiecał Ci jakąkolwiek pomoc gdybyś jej potrzebował w końcu reprezentujesz jako jedyny w Kanadzie polską szkołę hokeja?
Od początku mogłem liczyć tylko na moich rodziców i kanadyjskich przyjaciół. W Polsce rzuca mi się tylko kłody pod nogi.
Gdy ustalałem z trenerem telefonicznie przyjazd na zgrupowanie reprezentacji U18 ustaliliśmy, że data 27.03 będzie OK, tylko po to żeby po 2 tygodniach, w momencie gdy już kupiłem bilet lotniczy trener zadzwonił i zagroził, że jeżeli nie pojawię się na zgrupowaniu 3 dni wcześniej to nie pojadę na Mistrzostwa Świata. Swojej obietnicy dotrzymał.
Czy nie było Ci żal, że opuszczasz kolegów i szkołę SMS?
Było żal i to bardzo. Najchętniej zabrałbym ich ze sobą. Każdy z nich zasługuje na szansę jaką ja dostałem. Zdawałem sobie jednak sprawę, że wybierając zawód hokeisty człowiek skazuje się na tzw. „życie na walizkach” wiedziałem też, że czas działa na moja niekorzyść. Im później wyjadę tym trudniej mi będzie nadrobić zaległości jakie mamy do Kanadyjczyków. Jeden z moich kolegów z U18 także stara się o wyjazd za ocean, ma szczęście, reprezentuje go ten sam menedżer, który wprowadził Dominika Haszka do NHL. Życzę mu szczęścia.
Wracając do pytania.
Gdybym czekał, aż będę miał 20 lat i skończę SMS powiedzmy sobie szczerze, nie miał bym czego szukać za oceanem. W Kanadzie dwudziestolatkowie to dojrzali, kompletni gracze a w Polsce nie są przygotowani by wzmocnić drużyny ekstraligowe.
Co masz na myśli mówiąc o zaległościach w stosunku do Kanadyjczyków?
Powiem tak: będąc w Polsce wiele razy słyszałem ze my Polacy mamy problem z jazdą na łyżwach, nie rozumiałem tego dopóki nie zobaczyłem jak na łyżwach jeździ się w Kanadzie. To jest jednocześnie pierwsza rzecz na która zwraca się tam uwagę.
Druga, to „gra ciałem”, jest ona wręcz obowiązkiem. Nie ma tzw. „wożenia się z krążkiem” jeżeli będziesz tak grał licz się z konsekwencjami. Taki styl w polskiej lidze prezentuje Artur Gwiżdż, w Kanadzie byłby bohaterem publiczności. Kij jednak powinien być cały czas przy lodzie, można powiedzieć, że Kanadyjczycy są bardzo uczuleni na niezgodne z przepisami używanie kija.
Jak wygląda sytuacja hokeja w Kanadzie? Czy Kanadyjczycy rzeczywiście „żyją hokejem”?
Żyją to mało powiedziane. Powiem więcej, oni bez niego żyć nie potrafią! Na mecze ligi juniorskiej CHL przychodzi kilka tysięcy kibiców. Włączasz telewizje a tam oczywiście hokej, niekoniecznie NHL… Gdy jesteś hokeistą to miejsce do życia dla Ciebie.
To temat na osobny wywiad… tak dużo jest do opowiedzenia.
Co dał Ci sezon rozegrany w Kanadzie?
Gram dużo lepiej ciałem, poprawiłem również jazdę na łyżwach . Największa różnica nastąpiła jednak w mojej psychice i podejściu do hokeja.
Poznałem swoją wartość, swoje największe atuty i elementy nad którymi muszę jeszcze popracować.
Najważniejszą rzeczą jednak jaką dał mi ten rok to nadzieja, że ktoś ze światowego hokeja mnie zauważy i doceni. Tej nadziei brakuje młodzieży grającej hokej w Polsce.
Jak wyglądają treningi w Kanadzie? Czym różnią się od tych np. w SMS?
Treningi w Kanadzie a w Polsce to dwa różne światy.
Trening trwa około godziny podczas której trzeba dać z siebie 120% żeby później trener dał Ci szansę pokazania się w meczu.
Większość czasu spędzaliśmy z trenerem omawiając taktykę na następny mecz lub analizując taśmy video gdzie klatka po klatce pokazywał nam nasze błędy.
Zarówno podczas treningów jak i meczy trzeba się po prostu świetnie bawić, nauka bez przyjemności z niej płynącej nie będzie dawać rezultatów.
Natomiast w Polsce złym pomysłem jest to, ze najbardziej uzdolniona polska młodzież trenująca w SMS, zamiast grać mecze np. w juniorskiej lidze na Słowacji, gra je w I lidze gdzie grają znacznie starsi zawodnicy. Chłopcy wygrywają mało meczy i nie uczą się strzelania bramek. Później są problemy na takich turniejach jak Mistrzostwa Świata, gdzie gra się z rówieśnikami.
Wracając do treningów w SMS to nie może tak być, że większość treningu na lodzie przeznacza się na ćwiczenie różnego typu kombinacji, tzw. najazdów itp. Które w praktyce bardzo ciężko zastosować w meczu.
Pamiętam rozmowę z dyrektorem Stajakiem, który już 2 lata temu pokazywał mi najnowsze wytyczne IIHF, co do szkolenia. Widocznie było mu ciężko do tych metod przekonać trenera Skokana bo nie pamiętam by ktoś pokazał nam coś nowego.
W Kanadzie nie trenuje się gry kombinacyjnej?
W Kanadzie mówi się, że najważniejsze są trzy rzeczy:
1. jeżeli robisz „body checking” zrób go do końca – w oryginale: „finish your checks”
2. wygrywaj wznowienia – w oryginale: „win face-offs”
3. oddaj strzał na bramkę – w oryginale: „shoot on the net”
Hokej jest dla kibiców ma być ciekawy i szybki.
Gdy na zgrupowaniu kadry podczas treningu zagrałem tzw. „ciałem” tak jak to się robi w Kanadzie, ku mojemu zdziwieniu zawodnicy obrazili się. Dopiero później zrozumiałem, że to wcale nie chodziło o to, że obawiali się kontuzji czy unikają tego typu gry, tylko o to, że byli pewni miejsca w składzie na mistrzostwa świata i trudno wtedy o pełne zaangażowanie i walkę do końca.
W Polsce jest zbyt mała konkurencja między zawodnikami.
W ten sposób szybko ostudzono mój zapał.
Na drugi dzień spakowałem się i wyjechałem ze zgrupowania.
Jakie są Twoje marzenia hokejowe?
Zagrać w jednej z drużyn CHL najlepszej ligii juniorskiej świata.
A NHL?
(śmiech) chyba żartujesz, poznałem realia, póki co nie myślę o NHL zdaję sobie sprawę, że w chwili obecnej nie jestem do tego jeszcze przygotowany i nie posiadam odpowiednio wysokich kompetencji. I nawet gdyby ktoś mi dał taką szansę to szybko bym wrócił do domu.
W chwili obecnej jestem skupiony na podnoszeniu swoich umiejętności, żeby w ogóle taką szansę otrzymać. Gdy będą one odpowiednio wysokie otrzymam ją i wykorzystam! Powołanie do NHL otrzymuje wielu ale przez to bardzo wąskie okno przechodzi tylko garstka.
Jakie są Twoje najbliższe plany?
Już w czerwcu będzie wiadomo czy zostałem draftowany przez którąś z drużyn CHL.
Jeżeli do tego dojdzie początkiem lipca będę musiał się stawić na camp przygotowujący drużynę do sezonu.
Póki co prowadzę już treningi na siłowni pod okiem byłego wicemistrza Polski w kulturystyce. Z waga 77 kg przy wzroście 182cm nie mam czego szukać w CHL. Tam się gra prawdziwy hokej a nie bawi się w hokej! Później zaplanowany mam wyjazd w szwajcarskie Alpy do kolegi z drużyny by popracować nad wytrzymałością i dynamiką.
A jak oceniasz swoje szanse na bycie draftowanym?
Utrudnieniem jest to, że w każdej z drużyn może grac tylko 2 europejczyków.
Do tej pory udało się to tylko dwóm Polakom, ich nazwiska to: Marcin Kolusz, Adam Borzęcki.
Moje nazwisko też jest na listach skautów, wszystko w ich rękach.
A jeżeli draft się nie powiedzie?
Wtedy będę walczył o miejsce w którejś z drużyn USHL. USHL to również stojącą na wysokim poziomie liga juniorska ale w Stanach Zjednoczonych.
Kto dla Ciebie jest wzorem hokejowym?
Jako napastnik jest nim bez wątpienia Mariusz Czerkawski. Nie jest to jednak jedyny zawodnik na którym się wzoruję.
Jestem pod wrażeniem profesjonalizmu jaki pokazał mi grający swego czasu w Tychach Robert Kwiatkowski, jego podejście do treningów, podejście do hokeja, którego nauczył się grając w Szwecji oraz Niemczech pamiętam do dzisiaj. Efekty było widać na lodzie…
Koniecznie muszę wspomnieć również o Krzysztofie Oliwie i Adamie Borzęckim, ten pierwszy przeszedł niesamowita drogę zanim zagrał w NHL, a kiedyś w Polsce powiedziano mu, że hokeisty to z niego nie będzie. Ten drugi zaś pokazał charakter, o NHL walczył za oceanem kilka sezonów. Mam do niego ogromny szacunek bo mogę sobie wyobrazić ile go to kosztowało.
Czy to znaczy ze jesteś gotowy w walce o NHL pełnić na lodzie funkcję jaką miał Krzysztof?
Jeżeli byłaby to jedyna droga by zagrać w NHL to zdecydowanie tak. Póki co mam całkiem inną funkcję w drużynie.
Hokej w NHL się zmienił, zmianie uległ też profil zawodnika, który może otrzymać szansę gry w NHL. Wiem, że czego innego teraz poszukują skauci.
Jedno jest pewne funkcję którą będę miał w jakiejkolwiek drużynie, jakiejkolwiek ligi będę wypełniał tak jak najlepiej potrafię.
Ty też usłyszałeś od trenera Skokana, że Twoje umiejętności pogorszyły się…
Czego innego oczekiwał ode mnie trener Dan Poliziani a czego innego trener Skokan.
Trener Skokan lubi hokej kombinacyjny, techniczny po prostu słowacka szkoła, tymczasem zobaczył innego zawodnika niż ten którym byłem gdy grałem w Polsce.
W trakcie pobytu w Kanadzie Mariusz Czerkawski zaprosił Cię na mecz Toronto Maple Leafs oraz pokazał zaplecze drużyny i szatnię. Jakie wrażenia?
Niesamowite. Naprawdę trudno opisać to wszystko, co się czuje w takim momencie.
Na każdym kroku profesjonalizm i przepych. Wokół drużyny pracuje sztab ludzi, jest tam świetnie wyposażona sala do ćwiczeń, jacuzzi, sala trenerów, zaplecze techniczne, kończąc na pralni….
To trzeba zobaczyć.
Brakowało mi tylko zapachu „potu” jaki zwykle czuć w hokejowych szatniach – uśmiecha się Paweł.
Korzystając z okazji chciałbym podziękować Mariuszowi Czerkawskiemu za ten gest oraz za wszystkie rady i wskazówki jakich mi udzielił.
Czy jest ktoś jeszcze komu chciałbyś szczególnie podziękować za to, poszerzenie swoich hokejowych horyzontów?
Dziękuję moim wszystkim dotychczasowym trenerom byli nimi: Janusz Kwiatkowski,
Adam Worwa, Krystian Woźnica, Milan Skokan oraz Dan Polizani za przekazaną wiedzę i wszystkim życzliwym osobom, które spotkałem na swojej drodze.
Szczególne podziękowania dla Jerzego Z. z Toronto, który zupełnie bezinteresownie wprowadził mnie w realia kanadyjskiego hokeja.
Dzięki niemu też zrozumiałem, że w życiu żałuję się tylko tych rzeczy których się nie zrobiło.
Dziękuję również Pawłowi M. z Gryfic za wsparcie i inspirujące słowa, które dają mi siłę.
Czego można Ci na koniec życzyć?
Żebym na zakończenie swojej sportowej kariery, mógł zagrać w profesjonalnej polskiej lidze w drużynie GKS TYCHY. I grając na wypełnionej po brzegi 20-tysięcznej Arenie zdobył bramkę na wagę Mistrzostwa Polski, a moja koszulka, żeby zawisła nad tyską taflą obok koszulek Czerkawskiego i Oliwy.
Dziękuję za rozmowę.
To ja dziękuję. Do zobaczenia na największych hokejowych stadionach świata.
Pozdrawiam wszystkich moich kolegów z MOSM TYCHY.
BYŁ, BĘDZIE, JEST, - TYSKI GKS!!!
Rozmawiał: Mathias
Czytaj także: