Czarna wizja przed nowym sezonem
- Co roku oczekuje się postępu organizacyjnego w polskim hokeju, a tymczasem nic się nie zmienia na lepsze - wzdycha szkoleniowiec Comarchu-Cracovii, Rudolf Rohaczek. - Tymczasem może, może w połowie czerwca będzie znany terminarz, ilość obcokrajowców, czy będą bonusy czy też ich nie będzie oraz czy będziemy grali we wtorki i piątki czy też dawnym systemem.
Faktycznie dano nie było takiej sytuacji, że szkoleniowcy nie wiedzą nic o rozgrywkach po ponad miesiącu przygotowań do nowego sezonu. Przykładowo Cracovia nie wie czy ma zakontraktować jeszcze dwóch czy też jednego obcokrajowca. A to w oczywisty sposób rzutuje na plany ustawienia zespołu. Niektóre kluby mają zakontraktowanych czterech stranieri inne mniej. A jest to najlepszy czas na pozyskanie graczy przyzwoitej klasy. W lipcu na "rynku" zostaną już tylko ci, którzy nie znaleźli pracodawcy. Do tego wieść niesie, że prezes Zdzisław Ingilewicz stanowczo optuje za systemem rozgrywek zaproponowanym przez Mariusza Czerkawskiego (10 drużyn z PLH plus dwie z I ligi) i za grą we wtorki i piątki.
Przeciwko czemu ostro protestuje zdecydowana większość szkoleniowców, argumentując, że paradoksalnie zmniejszy on o jeden dzień w tygodniu możliwość ostrego treningu. Do spotkania "na szczycie" ma dojść w Warszawie we wtorek, ale szczególnie na Śląsku niewiele sobie po tym "okrągłym stole" obiecują. A nie ma co ukrywać jeżeli do kompromisu nie dojdzie to przed nowym sezonem polski hokej stanie wobec ostrego jak nigdy konfliktu na linii klubu - zarząd PZHL. A jakby tego było mało to z kilku klubów dochodzą niepokojące głosy o sytuacji finansowej. Głośno już jest o licznych telefonach hokeistów nowotarskiego Wojasa Podhale do innych ośrodków. Zawodnicy sondują nowe miejsca pracy. Źle jest w Toruniu i Gdańsku. W I lidze praktycznie tylko w przypadku krynickiego KTH można mówić, że jest tam drużyna.
Paweł Guga - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze