Damian Kapica: Pewne sprawy zostały uporządkowane
PZU Podhalu Nowy Targ wreszcie udało się przełamać Comarch Cracovię. Po dwunastu kolejnych porażkach w bezpośrednich pojedynkach z „Pasami” w końcu przyszła wygrana. W piątek przy Siedleckiego „Szarotki” zwyciężyły 6:3. O kilka słów komentarza poprosiliśmy ważną postać dla jednego i drugiego klubu, czyli Damiana Kapicę. Doświadczony skrzydłowy po ośmiu sezonach spędzonych pod Wawelem wrócił bowiem do macierzystego klubu.
To było ważne zwycięstwo dla nowotarskiego klubu, z szeregów którego nareszcie poczuć można było powiew optymizmu.
– Dokładnie tak, nareszcie można się cieszyć, bo zagraliśmy dobre spotkanie. Fajnie się grało, zwłaszcza, kiedy prowadziliśmy 3:0. Ogólnie myślę, że byliśmy dziś drużyną lepszą i zasłużyliśmy na te trzy punkty – przyznał Damian Kapica.
Decydująca okazała się pierwsza tercja, w której „Szarotki” rzuciły się na rywali i zdominowały rywalizacje. Efektem tego były trzy strzelone gole.
– Pod każdego rywala staramy się podejść indywidualnie. Dzisiaj chcieliśmy podejść bardziej agresywnie, starać się przejmować krążki w środkowej tercji i nie dawać dużo szans Cracovii. To się nam udało, tak samo, jak strzelenie paru szybkich bramek, które ustawiły mecz – zaznaczył zawodnik Podhala.
W dalszych fragmentach goście zdawali się mieć sytuację pod kontrolą. Choć krakowianie, szczególnie w końcówce, usilnie próbowali odwrócić losy spotkania, nowotarżanie utrzymywali przewagę. Ostatecznie wygrali 6:3.
– To, że prowadziliśmy 3:0, sprawiało, że graliśmy bardziej na luzie. Masz wówczas ten margines błędu i możesz grać spokojnie, wiedząc, że nawet jak dostaniesz tą jedną, dwie bramki, to będziesz prowadził. To na pewno pomogło – ocenił nowotarżanin.
Dla Kapicy, z racji zdrowotnych perturbacji, była to dopiero pierwsza wizyta na Siedleckiego po dłuższym czasie w „niepasiastej” bluzie. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2014/15. Przez następne osiem kolejnych lat napastnik bronił barw ekipy z Krakowa.
– Ja tu się czuje jak w domu, bo mieszkam dalej w Krakowie. Synowie grają w młodzieżowych zespołach Cracovii, dlatego pojawiam się tutaj, na lodowisku, bardzo często. Tak naprawdę czuję się, jakbym nigdy nie opuścił tego obiektu – uśmiechnął się popularny „Kapi”.
Podkreślił zarazem, że klub z Siedleckiego zawsze zajmować będzie szczególne miejsce w jego sercu.
– Osiem lat to jest kawał czasu w życiu i zawsze będę miał sentyment do pasiastej koszuli. Zawsze chętnie będę tu wracał i będzie mi się tu grało super – przyznał zawodnik.
Ostatni okres dla Podhala był burzliwy. Słabe wyniki sportowe, afera i zamieszanie związane z wypłatami dla zawodników… Z pewnością nie miało to pozytywnego wpływu na dyspozycję zespołu. W Nowym Targu liczą więc, że wygrana z Cracovią będzie przełomem i początkiem czegoś lepszego.
– Pewne sprawy zostały uporządkowane. Parę rzeczy się zmieni, a my będziemy się mogli skupić tylko i wyłącznie na grze, co poniekąd zresztą widać już było dzisiaj. Myślę, że to wszystko pójdzie to przodu – zapowiedział Kapica.
Na koniec nawiązaliśmy jeszcze do feralny incydentu z Katowic, z wtorku. Wówczas zawodnicy Podhala na znak protestu przeciw nie wypłacaniu przez zarząd pensji nie wyjechali na rozgrzewkę przed spotkaniem z GKS. Dopytaliśmy, czy pociągnęło to za sobą jakieś działania.
– Tego dowiemy się w najbliższych dniach, teraz nie mogę się o tym wypowiadać – odpowiedział napastnik z Nowego Targu.
Komentarze