Drzewiecki po pięciu latach wraca do kadry
Dobry poprzedni sezon oraz niezła postawa w tym sprawiła, że Filip Drzewiecki otrzymał nominację do kadry. W Krynicy będę się starał udowodnić swoją przydatność do reprezentacji - mówi Filip Drzewiecki, powołany przez Jacka Płachtę na zgrupowanie kadry. Na początku biało-czerwoni zagrają z Węgrami i Danią w turnieju Euro Ice Hockey Challenge w Budapeszcie.
Wydawało się, że zostanie reprezentantem na lata, tymczasem sportowe życie potoczyło się inaczej. W barwach biało-czerwonych zagrał 45 razy, zdobył 4 gole, wystąpił też w mistrzostwach świata Dywizji 1A w Lublanie w 2010 oraz w Kijowie w 2011 roku. Potem jednak zaczął wędrować z klubu do klubu, co nie przyniosło wiele dobrego. Ten brak stabilizacji sprawił, że do kadry oraz reprezentacji było dalej niż bliżej. Dopiero powrót w lutym 2015 r. do Comarch Cracovii sprawił, że odzyskał formę i jest jednym czołowych zawodników nie tylko swojej drużyny, ale również ekstraligi. Filip Drzewiecki, bo o nim mowa, po 5 latach nieobecności wraca do kadry i ma okazję rywalizować o miejsce w ekipie biało-czerwonych.
Wzloty i upadki
- Nominacja do kadry wcale nie oznacza miejsca w reprezentacji - od razu podkreśla „Drzewko”, bo taki przydomek nosi napastnik rodem z Gdańska. - Niemniej podczas krótkiego zgrupowania w Krynicy będę chciał udowodnić swoją przydatność. Z adaptacją w tej grupie nie będę miał żadnych problemów, bo przecież prawie wszyscy doskonale się znamy, kumplujemy poza lodem, choć oczywiście na tafli nikt nikomu nie odpuszcza.
Był na dwóch mistrzostwach świata za kadencji trenera Wiktora Pysza, ale potem ślad po nim się urwał. Miał wzloty i... upadki.
- Rzeczywiście, moja reprezentacyjna przygoda, patrząc z obecnego punktu widzenia, jest dziwna - tłumaczy hokeista „Pasów”. - Za kadencji trenera Rudola Rohaczka byłem zawsze powoływany do kadry, występowałem w wielu meczach towarzyskich m.in. z Mariuszem Czerkawskim oraz Jackiem Płachtą, obecnym selekcjonerem. Jednak w dniu ogłoszenia składu na mistrzostwa świata to właśnie ja odpadałem. I tak było kilka razy Ówcześni trenerzy kadry uznawali, że czegoś mi brakuje albo też nie podołam trudom meczów. Miło wspominam mistrzostwa świata w Lublanie, kiedy grałem w ataku z Grześkiem Pasiutem oraz Leszkiem Laszkiewiczem i zaliczyłem trzy asysty.
Rywalizacja
Ostatnio, po meczu Comarch Cracovii z GKS-em Katowice w Krakowie, trener Jacek Płachta został przez miejscowych dziennikarzy wywołany w związku z powołaniami do kadry. Dziennikarze byli zdania, że Filip Drzewiecki i Damian Kapica zasługują na miejsce w kadrze. Selekcjoner był poirytowany podczas konferencji prasowej, bo oczekiwał pytań o ligową potyczkę. O wszystkim zrobiło się głośno w internecie... Ale ta sytuacja na pewno nie zaważyła na nominacji do kadry.
- Staram się nie zaglądać do internetu, bo różne wieści, często nietrafione, można przeczytać o sobie i bliskich - dodaje Drzewiecki. - Trener Płachta już wcześniej zapowiadał, że może dojść do zmian, bo będzie chciał wypróbować kilku zawodników, którzy są w orbicie jego zainteresowań. Jeżeli jest okazja spróbować Murraya czy Szczechurę, to trzeba to zrobić. A ja sam przyjadę do Krynicy z podniesioną głową i będę się starał udowodnić swoją przydatność. Młodzieniaszkiem już nie jestem (32 lata - przyp.red.), ale mam już pewne doświadczenie wyniesione nie tylko ligi, ale również - ostatnio - z Ligi Mistrzów. Akurat tych występów nie musimy się wstydzić. Ponadto dla każdego hokeisty gra z lepszymi rywalami, takimi jak Węgrzy czy Duńczycy, to okazja, by zebrać kolejne doświadczenie. Najpierw jednak muszę wygrać rywalizację w kadrze i znaleźć się w reprezentacji - mówi na pożegnanie Drzewiecki.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze