Z podanego przez Tomasza Rutkowskiego składu wypadł jeszcze w ostatniej chwili Marcin Kozak, którego złapała gorączka i ostatecznie oświęcmianie wyszli na mecz z reprezenatcją Poski do lat 20 w następującym składzie: Jaworski; Gavalier - Połącarz, Klisiak - Mihalik - Puzio oraz Noworyta - Kłys, Stachura - Ryczko - Wołkowicz. Kto z tego składu zostawił najlepsze wrażenie? Bez wątpienia najbardziej doświadczony (grzechem byłoby powiedzieć najstarszy), czyli Mariusz Puzio.
Po pierwszej bramce strzelonej przez Miłosza Ryczkę, który celnym strzałem zakończył akcję przeprowadzoną z Tomaszem Wołkowiczem w 10 minucie, dwie następne bramki padły po akcjach Puzi. W 24 minucie ograł Łukasza Kulika i z bliska, strzałem w okienko nie dał szans Danielowi Kachniarzowi na obronę. A w 29 minucie już padając, lecąc w powietrzu zdołał jeszcze odegrać krążek do Jozefa Mihalika i słowacki środkowy z bliska, nie atakowany przez nikogo, spokojnie wykonał wyrok.
Kolejne bramki strzelała już druga połowa oświęcimskiej drużyny, która od 29 minuty i 58 sekundy gry występowała w składzie: Witek; Bohaczek - Gabryś, Misal - Bibrzycki - Jaros i A. Kowalówka - Cinalski, Wojtarowicz - Sękowski - Radwan. Najbardziej pojętnym uczniem po lekcji profesora snajperologii stosowanej okazał się Jakub Radwan.Na 40 sekund przed końcem drugiej tercji po zagraniu Sękowskiego zdobył swojego pierwszego gola, a na 61 sekund pzed końcemmeczu drugi raz wpisał się na listę strzelców - tym razem w okresie przewagi kończąc akcję rozegraną w zamku przez Adriana Kowalówkę i Wojciecha Wojtarowicza. Pomiędzy tymi strzałami oglądaliśmy solowe akcje i sprytne dryblingi Marcina Jarosa. Było ich sporo, ale tylko jednak akcja przyniosła gola. W 51 minucie"Maliniak" popisał się szybkością i dokładnością ostatniego podania, po którym strzał Petera Misala był tylko formalnością. A młodzieżówka honorowego gola, do którego strzelenia dążyła ambitnie, uzyskała w 48 minucie po kontrze, która zaskoczyła zbyt śmiało atakujących gospodarzy. Adrian Maciejko zagrał do Tomasza Kozłowskiego i przy strzale z bliska Przemysław Witek był bezradny. Kapitalnie spisywał się za to w tuż po wejściu na lód. Zaczął bronić gdy oświęcimianie grali w osłabieniu, bona dowidzenia Tomasz Połącarz starnował przy bandzie Damiana Dubela i został ukarany 2 minutami. Przez te 2 minuty Tomasz Malasiński, Sebastian Kowalówka i Maciej Urbanowicz dochodzili do sytuacji bramkowych, ale wszystkie strzały padały łupem bramkarza Unii. W dodatku ledwo ta kara się skończyła, na ławkę powędrował Jan Bohaczek, ale już oswojona z lodem i druga połówka oświęcimskiej drużyny złapała właściwy rytm i bramkarz nie musiał się już tak zwijać pomiędzy słupkami.
- Cały mecz mieliśmy pod kontrolą - stwierdził Richard Farda analizując statystyki strzałów 17:3 w I tercji, 8:6 w II tercji i 10:6 w trzeciej. - Szkoda, że nie utrzymaliśmy zerowego konta strat do końca meczu. A takie było założenie. Ważne jest to, żepopacowaliśmy w tym spotkaniu nad kondycją. Rywal nie był zbytnio wymagający więc nie popadamyjakieś wielkie zadowolenie. Przyglądając się czwórce obcokrajowców i potrzebom drużyny uważam, że bardziej potrzebni są zespołowie dwaj zagraniczni obrońcy niż napastnicy. Ale idealnie byłoby gdybyzostali wszyscy czterej i w zależności od sytuacji, od rywala, od potrzeb gralibyśmy albo z dwójką zagranicznych obrońców, albo napastników.
Na przemyślenie Richard Farda będzie miał czas w domu, bo po meczu z reprezentacją Polski do lat 20 dał zawodnikom dwa dni wolnego, asam pojechał do Pragi, do domu. Kolejne soboty oświęcimianie będą już mieli zajęte, aż do końca sierpnia.
Czytaj także: