Re-Plast Unia Oświęcim znów była blisko sięgnięcia po pierwsze zwycięstwo w Hokejowej Lidze Mistrzów. Tym razem biało-niebiescy przegrali na własnym lodzie z Red Bullem Salzburg 2:3 po dogrywce, a swoimi odczuciami na gorąco podzielił się Krystian Dziubiński, który miał wymierny udział przy obu bramkach zdobytych przez oświęcimian.
– Co z tego, że remisujemy po sześćdziesięciu minutach, jak i tak potem przegrywamy. Co z tego, że walczymy, jak po raz kolejny nie zdobyliśmy trzech punktów – stwierdził wprost kapitan mistrzów Polski.
Na twarzy 36-letniego środkowego widać było sportową złość.
– Nie chce się wdawać w takie nasze polskie gdybanie. Po prostu powinniśmy być źli, sfrustrowani tym, co się stało na lodzie. Musimy też wyciągnąć wnioski z tego, jakie błędy popełniamy i wrócić silniejszymi – dodał "Dziubek", który asystował przy trafieniu Hampusa Olssona na 1:0, a pod koniec drugiej tercji zdobył gola na 2:2.
Z jego słowami trudno się nie zgodzić, bo biało-niebiescy mogli pokonać rywali zarówno w regulaminowym czasie gry czy to po dogrywce. W pierwszej odsłonie mieli cztery dogodne sytuacje, ale zakończyli ją remisem 1:1. Po zmianie stron oba zespoły dołożyły po jeszcze jednym trafieniu, a oświęcimianie nie wykorzystali gry w podwójnej przewadze. W ostatniej tercji gole już nie padły. Dziubiński w 56. minucie nie wykorzystał rzutu karnego, podyktowanego za faul na Hampusie Olssonie. Z kolei w dogrywce do sytuacji sam na sam doszedł Henry Karjalainen, ale nie zdołał znaleźć sposobu na Attego Tolvanena.
Etatowy reprezentant Polski przyznał, że mocniejsza od austriackiego klubu była ekipa Mistrza Niemiec – Eisbären Berlin.
– Wówczas przez sześćdziesiąt minut rywal narzucił nam swój styl gry. W starciu z Red Bullem Salzburg lepiej wyglądaliśmy – ocenił.
W niedzielę zespół z Chemików 4 zmierzy się na wyjeździe z EC KAC Klagenfurt. Wicemistrzowie Austrii do tej pory wygrali jedno z trzech spotkań, pokonując Dragons de Rouen 4:2.
– Musimy sprawić niespodziankę w Klagenfurcie. Nie jesteśmy faworytem w pojedynku z KAC, ale stać nas na zwycięstwo – zakończył Krystian Dziubiński.
Czytaj także:
