Szczęśliwi, podekscytowani, ale jednocześnie źli… źli, że wszystko to trwało tak długo. Fani hokeja na lodzie w Kanadzie (i nie tylko) świętują zakończenie lockoutu w NHL.
"Lato w Kanadzie jest niezwykle krótkie; mimo to pożegnamy je z radością, bo po nim przyjdzie czas na hokej z najwyższej półki" – powiedział jeden z sympatyków hokeja.
Od wczoraj Kanadyjskie biura prasowe otrzymują setki e–maili, w których fani dają wyraz swojej ogromnej radości z zakończenia negocjacji między właścicielami klubów a zawodnikami w sprawie umowy zbiorowej. Pośród oznak radości są i głosy ostrej krytyki. Dotyczą one przede wszystkim sposobu, w jaki prowadzone były rozmowy pracownicze. Oto 2 przykłady:
– „Skoro ludzie trzęsący hokejem mogli zmarnować cały rok na bezsensownych kłótniach, więc teraz moja kolej. Od dziś rozpoczyna się mój lockout. Przez 12 miesięcy żaden właściciel klubu ani hokeista nie dostaną ode mnie ani centa!" – Mark Lock z Detroit.
– "Cała ta sprawa ciągnęła się aż przez 301 dni, a mogła być przecież załatwiona w ciągu kilku dni zeszłego lata. Wystarczyło tylko trochę dobrej woli!" – William Connors z Montrealu.
Bettman ogłosił, że liga będzie szukała oszczędności, by utrzymać pewną równowagę finansową. Fani zastanawiają się, czy nie będzie się to odbywało ich kosztem.
– "Ponieważ lockout się skończył, rodzi się pytanie, jak właściciele klubów potraktują swoich kibiców, którzy pakują kupę pieniędzy do ich kieszeni? Czy obniżą np. ceny biletów? – Ja osobiście bardzo w to wątpię!" – powiedział Jeff Crawford z Fort Erie.
Czytaj także: