W kultowym filmie "Psy" Władysława Pasikowskiego wezwany na Komisję Weryfikacyjną Franz Maurer zwraca się do senatora Wencla słowami: "Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". I tak oto w ostatnich sezonach zmieniali się główni pretendenci do sięgnięcia po mistrzowski sezon, lecz w finale zawsze jest GKS Katowice. Choć katowiczanie meldują się w finale rozgrywek już czwarty rok z rzędu, to przebieg sezonu dla ekipy ze stolicy województwa śląskiego był zupełnie inny niż w latach poprzednich.
Ostatnie, niezwykle tłuste lata dla katowickiego hokeja, przypieczętowane podwójną koroną mistrzowską uświadomiły wszystkich w Katowicach, jak błogo spogląda się na resztę ligowej stawki z pozycji permanentnego faworyta. Czas płynie jednak nieubłaganie, czego pełną świadomość ma sztab szkoleniowy GKS-u. Letnie okienko transferowe w Katowicach minęło pod znakiem pożegnań. O części rozstań, szczególnie z najbardziej doświadczonymi zawodnikami zadecydował nie tyle prezentowany poziom sportowy, lecz zaglądająca coraz głębiej w oczy potrzeba odmłodzenia drużyny. Szefostwo GieKSy wprost mówiło, że drużyna przechodzi lifting i ten sezon ma odbyć się pod znakiem delikatnej transformacji, a zespół opierać się ma na sile kolektywu. A o tym, że kolektyw wypracowuje się z czasem w Katowicach przekonali się na własnej skórze.
W pierwszych rundach sezonu zasadniczego katowiczanie wydawali się być o krok za urzędującym mistrzem Polski z Oświęcimia oraz mającym mistrzowskie aspirację GKS-em Tychy. Sztab szkoleniowy GieKSy na czele z Jackiem Płachtą błyskawicznie zorientował się jednak, że w tej kapeli coś nie stroi i nastąpiły błyskawiczne roszady. Katowice opuścili Filip Rydström oraz Razmuz Waxin-Engback, a kadrę wzmacniano kolejnymi głośnymi nazwiskami, bez których ciężko wyobrazić sobie GKS Katowice w finale TAURON Hokej Ligi. Mamy tu na myśli Patryka Wronkę, Christiana Mroczkowskiego i Jeana Dupuya.
Różnica w bramce
O tym, że na próżno myśleć o sukcesach, bez odpowiedniego fachowca pomiędzy słupkami własnej bramki przekonali się play-offowi rywale GieKSy. Kiedy wszystkie inne środki zawiodą, bramkarz pozostaje ostatnią instancją chroniącą przed utratą bramki. Patrik Spěšný przystąpił do rywalizacji zmagając się cały czas z kontuzją, która miała wymierny wpływ na jego dyspozycję. Z kolei w szóstym meczu półfinałowym Re-Plast Unia Oświęcim zmuszona była zagrać bez Linusa Lundina, dzięki któremu w dużej mierze ta rywalizacja dotarła do szóstego spotkania. O instytucji kunsztu bramkarskiego, jaką przez lata stał się John Murray , można rozpisywać się bez końca. Temperament i umiejętności "Jaśka Murarza" sprawiają, że zostanie on w pamięci kibiców jeszcze na długo po odwieszeniu łyżew na kołek. Jednak więcej niż 1000 słów wyrażają statystki, jakimi Murray może legitymować się w ostatnich play-offach:
2021/22 93,70%
2022/23 92,98%
2023/24 94,74%
2024/25 93,98%
W osiąganiu tak imponujących statystyk Murrayowi pomaga odpowiednio zbilansowana defensywa. Katowiccy obrońcy potrafią zrobić użytek ze swoich warunków fizycznych, nie ustępując rywalom twardych pojedynków na bandach czy pod własną bramką. Co ważne fizyczność poparta jest również argumentami stricte hokejowymi. Obrońcy GieKSy potrafią zarówno otworzyć kontrę długim podaniem jak i wyprowadzić krążek na własnym kiju z tercji. Tacy zawodnicy jak Englund czy Runesson doskonale również nadają się do zestawienia w przewagach, uczestnicząc w szybkim rozegraniu krążka, ale również gwarantując pracę w destrukcji na wypadek niebezpiecznej kontry.
W ataku trener Płachta mierzy się z prawdziwą klęską urodzaju. O ofensywnych atutach Grzegorza Pasiuta i Patryka Wronki nikomu przypominać raczej nie trzeba. Dwójka doświadczonych reprezentantów Polski z dorobkiem 10 punktów otwiera klasyfikacje kanadyjską w GKS-ie Katowice. Świetnie w fazie play-off odnaleźli się Kanadyjczycy. Jean Dupuy imponuje formą strzelecką mając na swoim koncie już 7 zdobytych bramek, w tym dwie rozstrzygające o losach dogrywki. Na najwyższe obroty weszli również Stephen Anderson, Brandon Magee czy Ben Sokay.
Odkąd Jacek Płachta objął GKS Katowice, drużyna konsekwentnie zdaje się opierać na zakorzenionym systemie gry. Co oczywiste, zespół podczas kadencji miał swoje wzloty i upadki, jednak wspólnym mianownikiem ostatnich czterech lat są silne fundamenty, na których drużyna była osadzona. Wydaje się, że 56-letni szkoleniowiec kolejny raz wszystko co najlepsze przygotował na fazę play-off. W każdej formacji znajdują się zawodnicy, których stać na dobre punktowanie. Trener Płachta nie tylko stawia na swój flagowy atak i liderów, lecz również potrafi efektywnie wykorzystać zawodników niższych formacji, co widać po dorobku punktowym Mateusza Bepierszcza czy Dantego Salituro.
Czytaj także: