Comarch Cracovii nie udało się sprawić niespodzianki i wygrać w delegacji z KH Energą Toruń. Pasy przegrały 0:4, a to spotkanie ocenił Antoni Dziurdzia, wychowanek ekipy z Siedleckiego 7.
Pierwsza odsłona była wyrównana i żaden z zespołów nie zdołał trafić w niej do siatki. Ze swoich zadań dobrze wywiązywali się obaj bramkarze.
– Schodziliśmy do szatni z dobrym nastawieniem, że uda się w tym meczu uzyskać korzystny wynik. Niestety, w drugiej tercji popełniliśmy zbyt wiele przewinień, a przeciwnik potrafił bardzo dobrze wykorzystać gry w przewadze – wyjaśniał Dziurdzia.
Zespół dowodzony przez Krystiana Dziubińskiego czterokrotnie grał w osłabieniu, a podczas wykluczenia Eetu Mäkiego wynik spotkania otworzył Mikołaj Syty. Reprezentant Polski zaskoczył Santeriego Lipiäinena precyzyjnym uderzeniem w okienko. Z kolei kilkanaście sekund po zakończeniu kary Månsa Hanssona na 2:0 podwyższy Zdeněk Sedlák.
W trzeciej odsłonie torunianie dołożyli jeszcze dwa gole, a krakowianie zakończyli mecz z zerowym dorobkiem.
– Trudno myśleć o zwycięstwie, jeśli nie zdobywa się bramek, dlatego musimy szukać sposobów na tworzenie większej liczby sytuacji podbramkowych. Z takim nastawieniem podchodzimy do kolejnych meczów, w których chcemy grać odważniej, skuteczniej i konsekwentniej – zaznaczył wychowanek Cracovii.
Pasy w niedzielę pauzują, a w piątek podejmą ECB Zagłębie Sosnowiec.
Czytaj także: