Tego prawie nikt się nie spodziewał: Zagłębie sensacyjnie wygrywa z liderem w Krakowie.
Cracovia ComArch Kraków - Zagłębie Sosnowiec 4-5 (2-0, 0-3, 2-2)
1-0 Potoczny 7, 2-0 Marcińczak 20, 2-1 Teddy Da Costa 22, 2-2 Bernat 28, 2-3 T. Da Costa 35, 2-4 T. Da Costa 42, 2-5 Wojtarowicz 53, 3-5 Dulęba 54, 4-5 Szafarik 57.
Sędziował Zarodkiewicz z Katowic. Widzów 800. Kary: po 14 minut.
Cracovia: Kachniarz - Kozendra, Szczibran, Twardy, Słaboń, L. Laszkiewicz - Dulęba, Marcińczak, Potoczny, Pasiut, Szafarik - B. Piotrowski, Chabior, M. Piotrowski, śliwa, Sarnik - Galant, Witowski, Cieślak, S. Urban
Zagłębie: Szałaśny - Sosiński, A. Kowalówka, Jasicki, Frączek, Wojtarowicz - Mejka, Rutkowski, G. Da Costa, T. Da Costa, Ł. Podsiadło - Maj, Labryga, R. Tkacz, Kozłowski, Golec - Duszak, Bernat, Danieluk.
Supersensacja w Krakowie! Po raz drugi w tym sezonie "pasy", zdecydowany lider, przegrały na swoim lodzie. I to, powiedzmy sobie szczerze, zasłużenie!
Po I tercji nic nie zapowiadało porażki gospodarzy. Grali poprawnie i po bramkach Potocznego i Marcińczaka (silny strzał po lodzie z linii niebieskiej, na 29 sekund przed końcem tercji, kiedy rywale grali w czwórkę) i pewne prowadzenie 2-0.
Krakowianie prawdopodobnie byli w tym momencie przekonani, że rywal nie powalczy. I bardzo sie pomylili. Wystarczył gol Teddy Da Costy w 22 min (w przewadze) i na lodzie zrobiło się bardzo ciekawie. Sosnowiczanie zwietrzyli szanse na korzystny wynik. W 28 min "pasy" grały w przewadze, Chabior stracił krążek przy bandzie, zabrał mu go Bernat i wygrał pojedynek sam na sam z Danielem Kachniarzem, który debiutował w bramce Cracovii, zastępując Radziszewskiego.
W 33 min Teddy Da Costa podwyższył na 3-2. Oczekiwano riposty Cracovii, ale ta zupełnie rozkleiła się, do końca źle, chaotycznie, bez jakiejkolwiek konceptu.
A ambitni sosnowiczanie w 42 min zdobyli czwartego gola, strzelał znowu Teddy Da Costa, z wysokości trybun nie było widać, czy krążek wpadł do siatki, ale arbiter po konsultacji z sędzią bramkowym gola uznał.
Akcje Cracovii nadal były chaotyczne, dopiero w 48 min zadźwięczał słupek po strzale Słabonia. Ale w 53 min było już 5-2 dla gości, którzy wykorzystali grę w przewadze.
Dopiero wtedy "pasy" zerwały się do ataku, w chwilę potem Dulęba zniżył na 3-5 (rywal grał w osłabieniu). W 57 min kolejna kara dla gości i po zagraniu L. Laszkiewicza, Słowak Szafarik strzelił kontaktowego gola.
Czy "pasy" doprowadzą do remisu i dogrywki? Na dwie minuty przed końcem meczu trener Rohaczek ściąga z bramki Kachniarza. "Pasy" atakują nonstop, kotłuje się pod bramką Szałaśnego, ale ten, podobnie jak w całym meczu, broni jak w transie i ze szczęściem.
Był jednym z bohaterów spotkania. - Bardzo chciałem zagrać dobry mecz w Krakowie, bo przecież jeszcze do niedawna byłem graczem Cracovii - mówił po meczu uradowany Piotr Szałaśny. Drugim bohaterem był pół-Francuz, pół-Polak 19-letni napastnik Teddy Da Costa, strzelił trzy gole.
Słaby mecz Cracovii, przespana druga tercja, chaotyczna gra w trzeciej. Debiutant 19-letni Kachniarz nie ponosi winy za porażkę, to jego starsi koledzy nie przykładali się do gry i stąd porażka. Goście byli bardziej zdeterminowani, dobrze grali w defensywie.
Ojciec oklaskiwaŁ syna
Jednym z bohaterów meczu był 19-letni Tedy Da Costa, jego matka Jolanta jest Polką, urodzona w Oświęcimiu, tata Tierry jest Francuzem. "Papa" Tierry Da Costa był na meczu w Krakowie. Gorąco dopingował synów, bo w drużynie Zagłębia gra także starszy o 2 lata Gabriel. Po meczu nie krył radości: - Warto było przyjechać do Krakowa, by zobaczyć, jak syn załatwił lidera".
Zdaniem trenerów
Rudolf Rohaczek, ComArch Cracovia:
- Po takim meczu ciężko żebrać myśli. Graliśmy dzisiaj bardo źle pod każdym względem. Tak na gorąco mogę powiedzieć, że 90 procent zespołu mnie zawiodła.
Krzysztof Podsiadło, Zagłębie (w latach 90-tych przez półtora roku grał w Cracovii, w zespole gra obecnie jego syn 20-letni Łukasz:
- Choć po I tercji przegrywaliśmy 0-2 wierzyłem, że możemy jeszcze wygrać. Powiedziałem w przerwie chłopcom - nic straconego, walczymy. I udało sie. Jestem ogromnie szczęśliwy. Bohaterem meczu był Piotr Szałaśny, bronił super. A wielki instynkt strzelecki pod bramką pokazał Teddy Da Costa.
(AS) - Dziennik Polski
Czytaj także: