Rok temu Mariusz Czerkawski powiedział od razu: nie ma szans, żeby NHL wystartowała i podpisał kontrakt z Djurgardens IF. Przedwczoraj stwierdził: rozmawiałem z Matsem Sundinem i wszystko wskazuje na to, że w sezonie 2005/2006 NHL ruszy. Następnego dnia już mówiło się o zbliżeniu stanowisk zawodników i właścicieli. Mówiąc krótko widać, że "Mario" ma dobrych informatorów. Czy ma tam także dobrego menedżera? Zobaczymy gdy usłyszymy... nazwę klubu.
Zdjęcie Marek Mordan
Nie płacz kiedy odjadę - wydaje się mówić Mariusz Czerkawski
- Jest jeszcze kilka problemów, z którymi trzeba się uporać - mówi Mariusz Czerkawski. - A czas nagli. Jeżeli porozumienie zostanie podpisane w czerwcu, to jest szansa,że 3 września rozpoczną się "campy". Jeżeli negocjacje potrwają do lipca, to chyba w październiku ruszą zgrupowania przed sezonem, a on trwają zwykle miesiąc. Żeby ligarozpoczęła rozgrywkitrzeba zaangażować do pracy sporą armię ludzi i dopracować wiele spraw związanych choćby z podróżami. Moim zdaniem przynajmniej dwa miesiące na "rozruch" będą niezbędne.
- W jakim klubie zagra pan w seozonie 2005/2006?
- Tego jeszcze nie wiem. Jestem wolnym agentem. Będę szukał klubu. Rozpocznę od Nowego Jorku, bo tam jest z jednej strony najbliższy mojemu sercu klub NHL, czyli Islanders,a z drugiej strony dobrze się czuję w tym mieście. Mam tam przyjaciół. Ale wcale nie jest powiedziane, że to musi być Islanders. Będę brał pod uwagę każdą ofertę.
- Czy w grę, w pana przypadku,wchodzi jeszcze kontrakt długoterminowy?
- Raczej nie. Mam już 33 lata. Przede mną jeszcze dwa-trzy lata gry na najwyższym poziomie, ale nie zastrzegam się wcale, że w wieku 35 lat ogłoszę zakończenie kariery. Wszystko zależeć będzie od tego, czy będę czuł głód hokeja, czy będę miał motywację. Dopóki gra w hokeja będzie mi sprawiała radość i dawała radośćbędę grał.
Czytaj także:
