Hokej.net Logo

GKS Tychy – Podhale Nowy Targ 6:4

Po zakończonej rundzie zasadniczej zespoły zostały podzielone na dwie grupy: słabszą i silniejszą. W dzisiejszej kolejce w meczach zespołów z górnej części tabeli GKS Tychy podejmował na własnym lodowisku Podhale Nowy Targ.

Już od początku spotkania kibice zastanawiali się, w jakiej dyspozycji jest zespół z Podhala. Pytanie brzmiało: czy ekipa z Nowego Targu oszczędzała siły na rozgrywki grupowe, czy też jest w nienajlepszej formie, na co wskazywały ostatnie mecze. Jednoznacznej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. A wszystko za sprawą bramkarzy drużyny przyjezdnej.Pomimo słabej dyspozycji Tomasza Rajskiego pierwszego gola stracili Tyszanie. W sytuacji sam na sam Jarosław Różański pokonuje bramkarza tyskiego lekkim strzałem pomiędzy parkanami. Do wyrównania gospodarze doprowadzają cztery minuty później. Po mocnym strzale Krzysztofa Śmiełowskiego z niebieskiej linii Tomasz Rajski niefortunnie odbija krążek, który trafia wprost pod łopatkę kija Adriana Parzyszka. Napastnik gospodarzy nie miał najmniejszych problemów z umieszczeniem gumy w siatce. Od początku spotkanie było prowadzone w dobrym tempie. Przerywali je jedynie rozjemcy dzisiejszego meczu, którzy podeszli zbyt aptekarsko do swoich obowiązków i raz po raz sadzali na ławce kar zawodników obydwóch drużyn za drobne przewinienia. W trzynastej minucie po raz kolejny prowadzenie objęli goście, zdobywcą bramki został Frantisek Bakrlik, chwilę później jednak do wyrównania doprowadza strzałem z dalszej odległości Krzysztof Śmiełowski. Gdy zespół gospodarzy nasłuchiwał syreny kończącej pierwszą odsłonę, gola dla przyjezdnych w zamieszaniu podbramkowym strzela Marek Prechodsky. Wydawałoby się, że Arkadiusz Sobecki mógł zachować się trochę lepiej przy tej sytuacji. Także tercja ta nie była najlepsza w jego wykonaniu. Wyrównana pierwsza odsłona kończy się wynikiem 2:3 dla Podhala Nowy Targ. Warto podkreślić, że obydwie drużyny skutecznie wykorzystały przewagi liczebne, gdyż z pięciu bramek strzelonych w tym okresie gry cztery padły właśnie w przewadze.

Na początku drugiej tercji wyraźnie przyspieszyli Tyszanie. Gdy na ławce kar znajdował się Rafał Sroka gospodarze zakładają zamek. Mocny strzał Łukasza Sokoła odbija Tomasz Rajski i po kolejnej nerwowej interwencji bramkarza gości krążek mógł znaleźć się w siatce gości. Do wyrównania gospodarze doprowadzają w piątej minucie. Kolejny mocny strzał z niebieskiej linii znajduje drogę do bramki. Tym razem zdobywcą gola jest Tomas Jakes. W tym momencie zaczęła się zła passa dla Podhala. Dwie minuty później pada kolejny gol dla Tyszan, strzałem z nadgarstka bramkarza gości pokonuje Bartłomiej Gawlina. Po straconej bramce trener Podhala decyduje się na zmianę bramkarza i miejsce Tomasza Rajskiego zajmuje Artur Ziaja. Dalszy przebieg spotkania dowiódł, że nie była to najlepsza decyzja szkoleniowca gości. Nie rozgrzany Artur Ziaja przepuszcza kolejne dwie bramki. Pierwszą po strzale z dalszej odległości Sebastiana Gonery, a drugą kuriozalną po własnym niefortunnym wybiciu krążka zza bramki. Guma trafia do Mariusza Jakubika, który umieszcza ją w pustej bramce. Tyszanie widząc nieporadność bramkarzy gości coraz zacięciej atakują, czego efektem jest doskonała sytuacja sam na sam Sławomira Krzaka. Tym razem golkiper gości stanął na wysokości zadania.

Na początku trzeciej odsłony trener Podhala zdecydował się na zmianę i do bramki wrócił Tomasz Rajski. Tempo spotkania trochę osłabło, lecz stroną przeważającą byli nadal Tyszanie. Kolejny gol dla miejscowych mógł paść w szóstej minucie trzeciej tercji. Świetnego podania zza bramki od Adama Bagińskiego nie wykorzystuje Mariusz Jakubik. W rewanżu goście konstruują szybką kontrę, po której Milan Baranyk wymanewrował jednego z obrońców tyskich i stanął w oko w oko z Arkadiuszem Sobeckim. Na podwyższenie prowadzenia miał przed momentem doskonale podający Adam Bagiński. Pomimo, że zawodnik miejscowych był blokowany przez jednego z obrońców Podhala, oddaje strzał, po którym guma trafia w poprzeczkę bramki Tomasza Rajskiego. Wiarę na wywiezienie korzystnego wyniku przywraca w trzynastej minucie Rafał Sroka. Po doskonałym podaniu wzdłuż bramki Mariana Kacira umieszcza on krążek w bramce gospodarzy. Niestety kolejne kary zawodników Podhala uniemożliwiły odwrócenie dzisiejszego wyniku. Tyszanie natomiast grając w końcówce meczu 5:3 nie potrafili wykorzystać przewagi liczebnej. Spotkanie kończy się wynikiem 6:4 dla GKS-u Tychy.


Trenerzy obu drużyn zgodzili się, że bramki były wzajemnymi prezentami obu drużyn. Trener Matczak dodał, że jego drużyna grała nie do końca skoncentrowana oraz, że z zespołem z Podhala zawsze grało się GKS-owi ciężko. Skuteczność GKS wynikała po części z dyspozycji bramkarzy gości.

GKS Tychy - Wojas Podhale Nowy Targ 6:4 (2:3, 4:0, 0:1)

Bramki:

0:1 Jarosław Różański - Marian Kacir - Rafał Sroka 8:56 (w przewadze)
1:1 Adrian Parzyszek - Krzysztof Śmiełowski 11:19 (w przewadze)
1:2 Frantisek Bakrlik - Milan Baranyk - Marek Priechodsky 13:45 (w przewadze)
2:2 Krzysztof Śmiełowski - Sebastian Gonera 15:02 (w przewadze)
2:3 Marek Priechodsky 19:55
3:3 Tomas Jakes - Michał Woźnica - Mariusz Jakubik 25:30 (w przewadze)
4:3 Bartłomiej Gawlina - Krzysztof Śmiełowski 27:47
5:3 Sebastian Gonera 35:42
6:3 Mariusz Jakubik - Krzysztof Śmiełowski 39:30
6:4 Rafał Sroka - Marian Kacir - Krzysztof Zapała 53:43

GKS Tychy: Sobecki - Kotlorz (2), Jakesz; Sarnik, Garbocz, Proszkiewicz - Sokół, G. Piekarski (2); Woźnica (2), Jakubik, Bagiński - Gonera (2), Śmiełowski; Bacul (2), Parzyszek, Wołkowicz - Krzak (4), Justka, Gawlina.

Wojas Podhale: Rajski (29. Ziaja, 41. Rajski) - Sroka (6), Wilczek; Kacirz, Zapała, Różański - B. Piotrowski, Łabuz (2); Gruszka, Sulka (2), Łyszczarczyk - Galant, Priechodsky (2); Bakrlik, Voznik (2), Baranyk (2) - Pospisil, Dutka; Ł. Batkiewicz, Ziętara, Fryźlewicz.

Kary: 14 - 16 minut.

Widzów: 900



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe