Hokej.net Logo

GKS Tychy - KH Sanok 4:1

Mistrzowie Polski nie mieli problemu z pokonaniem najsłabszej w lidze drużyny z Sanoka. Dobrą grę tyszanie zaprezentowali jednak tylko przez pół godziny.


Tyszanie rozpoczęli mecz z KH Sanok z olbrzymim animuszem. W pierwszej tercji do bramki strzeżonej przez Łukasza Jańca trafiali Robin Bacul, Tomasz Skoś i Michał Woźnica. Szczególnie to ostatnie trafienie poprzedzone indywidualną akcją przez niemal całe lodowisko wzbudziło uznanie kibiców. - Pierwsza tercja zadecydowała o końcowym wyniku - oceniał krótko Adam Worwa, trener drużyny z Sanoka.

Kiedy na początku drugiej tercji Jarosław Kuc silnym uderzeniem z dystansu zdobył czwartą bramkę, wydawało się, że mecz zakończy się pogromem. Szukając ratunku przed blamażem, trener Worwa wstawił do bramki rezerwowego Dawida Łukaszka. Decyzja okazała się słuszna, bo młody bramkarz do końca meczu zachował czyste konto. - Chciałem od początku postawić na Łukaszka. Na przedmeczowej rozgrzewce zmieniłem jednak zdanie i to był mój błąd - przyznał Worwa.

Z kolei tyszanie z każdą minutą słabli w oczach. - Ciężko było się zmobilizować na taki mecz. Potrzebujemy odpoczynku - tłumaczył Artur Ślusarczyk, napastnik GKS-u. Do końca meczu gospodarze nie zaprezentowali już nic ciekawego. Najwięcej emocji wśród znudzonych kibiców wzbudzała postawa Aleksandra Panczenki, który kilka razy próbował wszcząć pojedynki bokserskie.

W trzeciej tercji w miejsce Arkadiusza Sobeckiego w bramce GKS-u pojawił się Michał Elżbieciak. Zawodnik musiał wykazać się refleksem już po 11 sekundach przebywania na lodzie, kiedy to sprytnym strzałem próbował zakończyć go Maciej Radwański. - Nie spodziewałem się, że pojawię się dziś na lodzie. Dobrze, że obroniłem ten strzał, bo on mógł odmienić losy meczu - oceniał zawodnik. W ostatniej minucie spotkania goście zdobyli honorową bramkę. Tym razem z pojedynku Elżbieciaka z Radwańskim zwycięsko wyszedł zawodnik gości. - Pierwsza tercja w naszym wykonaniu mogła się podobać. Po zdobyciu przez nas czwartej bramki mecz przestał być widowiskiem przyjemnym dla oka. Cieszę się jednak ze zdobytych punktów - oceniał Wojciech Matczak, trener GKS-u.

Drużynę z Tychów czeka w tym roku jeszcze jedno spotkanie. Działacze czynią starania, aby zaległy mecz z Zagłębiem Sosnowiec rozegrać 20 grudnia.

GKS Tychy 4 (3, 1, 0)

KH Sanok 1 (0, 0, 1)

Bramki: 1:0 Bacul - Bagiński - Parzyszek (9.), 2:0 Skoś - Belica (11.), 3:0 Woźnica - Kuc (18.), 4:0 Kuc - Cychowski (26.), 4:1 Radwański - Fraszko (60.).

GKS: Sobecki (41. Elżbieciak); Gonera (2) - Gwiżdż, Kuc - Cychowski, Śmiełowski - Majkowski, Gretka - Król (4); Parzyszek - Bacul - Bagiński (2), Woźnica (2) - Bober (2) - Gawlina, Justka (2) - Belica - Skoś (4), Ślusarczyk - Kotlarik - Sinka.

KH: Janiec (26. Łukaszek); Ciepły (2) - Rąpała, Ryabeńko - Talaga, Miśków (2) - D. Demkowicz (2); Radwański (4) - Fraszko - Panczenko (14), Milan (2) - Pavel (2) - T. Demkowicz, Niemiec - Mermer - Padiasek oraz Dżoń, Solon.

Maciej Blaut - Gazeta Wyborcza



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe