Hokej.net Logo
SIE
31

GKS Tychy w finale Pucharu Kontynentalnego. Była niespodzianka - będzie sensacja?

GKS Tychy w finale Pucharu Kontynentalnego. Była niespodzianka - będzie sensacja?

Mistrzowie Polski z Tychów staną w Rouen przed historyczną szansą, ale rywale też myślą o wygraniu turnieju.

Była niespodzianka w półfinale Pucharu Kontynentalnego w Rouen i awans GKS Tychy do finału. A czy w decydującym turnieju, również rozgrywanym w tej francuskiej miejscowości, będzie sensacja? - zastanawiano się przed wyjazdem mistrzów Polski do Francji. Tak czy siak, sam awans po 23 latach polskiego zespołu do finału prestiżowego, europejskiego pucharu już można uznać za spore osiągnięcie. Teraz każda kolejna wygrana będzie dużym plusem tyskiego zespołu. Blue Fox Herning, Rouen Dragons i Asiago Hockey - to rywale mistrzów Polski i każdy z tych zespołów, teoretycznie, jest wyżej notowany.

Bez presji

W Pucharze Kontynentalnym mistrzowie Polski zaczynają od ćwierćfinału i kiedyś skończyli na tym etapie swój udział w turnieju. Tyszanie byli gospodarzem imprezy i ich obowiązkiem był awans do półfinału. Jedynym groźnym rywalem był zespół brytyjski - Coventry Blaze.

- Temu występowi towarzyszyła spora presja, bo graliśmy przed własną publicznością, z groźnym i nieznanym rywalem - wspomina napastnik Mikołaj Łopuski. - Wówczas wszystko było nowe i nieznane, ale po półfinale w Rouen zdecydowanie jesteśmy spokojniejsi. Gdy kilka razy z rzędu gra się z silnym przeciwnikiem, wówczas nabiera się pewności siebie i nawet mecze w lidze wydają się łatwe. Po takich występach dostaliśmy solidny zastrzyk siły, to już procentuje i pewnie tak będzie w najbliższej przyszłości.

- Jedziemy do Rouen bez żadnej bojaźni, bo po listopadowym turnieju wiemy, że kolejni rywale są w naszym zasięgu - dodaje partner z ataku Mikołaja, Marcin Kolusz. - My możemy wygrywać, a nasi rywale muszą i to jest zasadnicza różnica między nami. Jeżeli zagramy odpowiedzialnie w grze defensywnej, wówczas na pewno nie stoimy na straconej pozycji. W grudniu mieliśmy drobną „zadyszkę”, ale w ostatnich dniach wszystko szło w odpowiednim kierunku i jeżeli poprawimy detale, to możemy z optymizmem oczekiwać najbliższych występów...

Pierwszy - najważniejszy?

Organizatorzy turnieju ułożyli tak harmonogram, że Tychom na inauguracyjny mecz przypadł duński zespół Blue Fox Herning, teoretycznie najsilniejszy zespół. Z gospodarzami przyjdzie tyszanom się potykać w kolejnym dniu. - Może rywale podchodzą do nas lekceważąco, nie znając naszych walorów, ale to dla nas dobrze - mówi z ironią Kolusz. - Może Herning jest faworytem, ale my wyjdziemy na lód z przekonaniem o swojej wartości. Tym meczem chcemy wskoczyć na wyższą półkę.

- Teraz o niczym innym nie myślimy, tylko o meczu z Herning - dodaje Łopuski. - Fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani i stanowimy zespół. Po półfinale było nam niesłychanie miło, gdy mówiło się dobrze o polskim hokeju. Uważam, że przeskoczyliśmy pewną barierę zarówno w klubie, jak i reprezentacji. Nasza ekipa mocno się skonsolidowała i rzeczywiście stanowimy jedność.

W półfinale rywale byli porównywalni z finałowymi, zaś tyszanie nie mogli sobie darować porażki z miejscowymi Dragonami.

- Wystarczyła drobna dekoncentracja, strata goli w krótkim odstępie czasowym i już pokpiliśmy sprawę - przypomina „Miki”. - A teraz z Dragonami mamy okazję do rewanżu.

Stare kąty

O organizację turnieju ubiegali się wszyscy finaliści, ale ostatecznie światowa federacja (IIHF) zdecydowała się ponownie na Rouen. - Znamy obiekt i lodowisko jest dość specyficzne, a zaplecze niezbyt wysokiej jakości, większe niż nasze, ale na pewno nie będzie elementu zaskoczenia - uważa II trener Krzysztof Majkowski. - Rouen żyje hokejem, na trybunach pojawia się sporo widzów i dobrze się czujemy w ich obecności. Nie zamierzam analizować układu meczów, bo w każdym trzeba walczyć o jak najlepszy rezultat. - Marzymy o udanym otwarciu nowego roku i w tej sytuacji trzeba walczyć na całego. Finału już nam nikt nie odbierze, ale jeszcze możemy coś dodać do tego osiągnięcia.

Może właśnie w Rouen tyscy hokeiści wystąpią w pełnym składzie i zagrają czterema formacjami. Ostatnio kłopoty zdrowotne mieli dwaj obrońcy Michał Kotlorz oraz Jaroslav Hertl i formacja defensywna sprawiała problemy trenerowi Jirziemu Szejbie. Ten pierwszy kłopoty ma już za sobą, zaś występ tego drugiego stoi pod znakiem zapytania. Niemniej jest duża szansa, by tyszanie zagrali w pełnym składzie. Jednego możemy być pewni - jak sami zapowiadają, będą walczyć w każdym meczu.

PROGRAM FINAŁU

Piątek (8.01.): Blue Fox Herning - GKS Tychy (16.30), Asiago Hockey - Rouen Dragons (20.00)

Sobota (9.01.): Blue Fox Herning - Asiago Hockey (16.30), Rouen - Tychy (20.00)

Niedziela (10.01.): Tychy - Asiago (16.00), Rouen - Herning (19.30).

Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe