Jeszcze kilka dni temu murowanym kandydatem do objęcia posady trenera hokeistów KH Sanok był Słowak Peter Brtan. Tymczasem we wtorek działacze sanockiego klubu stanowisko to powierzyli 41-letniemu Czechowi Miroslavovi Dolezalikowi. - czytamy na www.hokej.sanok.pl
Miroslav Doleżalik ur. 28.10.1961 we Vsetinie (Czechy). Jako zawodnik grał w zespołach: HC Karvina (II liga czeska), Dukli Jihlava (ekstraklasa czeska), EC Stuttgart (II liga niemiecka) oraz ponownie w Karvinie. Był młodzieżowym reprezentantem Czechosłowacji. Jako trener prowadził EC Stuttgart, HC Karvina, Havirov Panthers, HC Orlova (dwukrotnie wywalczył awans do I ligi czeskiej, jednak ze względu na kłopoty finansowe zespół nie przystąpił do rozgryek) oraz Orlik Opole (5. miejsce w PLH).
- W jaki sposób znalazł się Pan w Sanoku?
- W niedzielę wieczorem otrzymałem telefon z propozycją prowadzenia zespołu. Na konkretne rozmowy umówiliśmy się na wtorek i jak widać były one owocne.
- Polska Liga Hokejowa nie jest obca, gdyż w poprzednim sezonie był Pan szkoleniowcem Orlika Opole.
- Zgadza się. Orlik, który był w ubiegłym sezonie beniaminkiem uplasował się na wysokim, piątym miejscu. Nie miałem wprawdzie w zespole znanych nazwisk, ale zawodnicy byli ambitni i konsekwentnie realizując założenia taktyczne, które przed nimi nakreśliłem zdołali osiągnąć ten sukces. Niestety, problemy finansowe sprawiły, że zespół ten w ostatniej chwili wycofał się z rozgrywek ekstraklasy.
- W minionym sezonie zrobiło się głośno, kiedy zrezygnował Pan z usług doświadczonego napastnika Piotra Zdunka.
- W moim fachu nie może być mowy o pobłażaniu nawet najlepszym zawodnikom. Jestem stanowczy i konsekwentny i wymagam od zawodników tego, aby się dostosowali do moich wymagań. Piotrek tego nie zrobił i musiał opuścić drużynę.
- Czego zatem będzie wymagał Pan od sanockich zawodników?
- Przede wszystkim obowiązkowość i punktualność. Każda nieusprawiedliwiona nieobecność na treningu czy meczu będzie odpowiednio karana. Zawodnicy muszą sobie zdać sprawę, że hokej to aktualnie przez nich wykonywany zawód, więc do swojego fachu muszą podchodzić solidnie i odpowiedzialnie.
- We wtorek obserwował Pan trening swojej nowej drużyny. Nasuwają się już pierwsze wnioski?
- Widać, że zespół nie przepracował solidnie okresu przygotowawczego. Na szczęście teraz czeka nas trzytygodniowa przerwa w rozgrywkach, więc ten okres na pewno solidnie przepracujemy. Oprócz normalnego treningu na lodzie, zawodnicy będą także chodzić na siłownię, salę gimnastyczną oraz basen. Nie zapomnimy także o taktyce. Widać, że w drużynie potrzebne są wzmocnienia, zwłaszcza w liniach obronnych. Na pewno trzeba będzie popracować także nad mentalnością i psychiką drużyny.
- Są już konkretne nazwiska?
- Wiem, że klubowi działacze prowadzą już rozmowy z kilkoma zawodnikami, ale to uzależnione będzie od możliwości finansowych klubu. Na pewno drużynie przydałby się klasowy bramkarz oraz kilku obrońców, bo właśnie w tych formacjach widać największe braki. Zresztą w piątkowym meczu w Katowicach po raz pierwszy poprowadzę zespół i właśnie po tym pojedynku powinienem mieć lepszą wiedzę na temat potencjału sanockiego zespołu.
- Co można zatem powiedzieć o aktualnym potencjale kadrowym KH Sanok?
- Cały zespół aktualnie oparty jest jedynie na wychowankach. Z aktualnego składu drużyny znam jedynie trzech napastników: Macieja Radwańskiego, Macieja Mermera i Marcina Niemca, którzy w ubiegłym sezonie przez miesiąc trenowali pod moim okiem w Opolu.
- Jaki cel postawili przed Panem działacze KH?
- Przede wszystkim mam przygotować zespół do rozgrywek play-off. Naszym głównym celem jest utrzymanie się w lidze. Wierzę, że optymalnie przepracujemy najbliższe kilka miesięcy i zespół zacznie grać na miarę oczekiwań działaczy i przede wszystkim kibiców. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że od razu zawodnicy nie zaczną wygrywać, ale przy konsekwentnej realizacji założeń, które nakreślę przed drużyną zespół ten zacznie się w niedługim czasie coraz lepiej spisywać w rozgrywkach ligowych.
Rozmawiał Grzegorz Michalewski - www.hokej.sanok.pl
skh
Czytaj także: