Bez swojego pierwszego bramkarza zagra w piątek z GKS-em Tychy w pierwszej kolejce Hokejowej Ligi Mistrzów zespół Djurgården Sztokholm. Sytuacja kadrowa wicemistrzów Szwecji i tak się jednak poprawiła, a ich trener mówi, że nie może się doczekać spotkania z tyską publicznością.
W bramce Djurgården w piątkowym meczu w Tychach na pewno nie stanie nominalny pierwszy bramkarz Niklas Svedberg, który opuścił niemal cały okres przygotowawczy z powodu kontuzji i dopiero wraca do zdrowia. Ma być gotowy do gry za tydzień na mecz 3. kolejki Hokejowej Ligi Mistrzów przed własną publicznością z Vienna Capitals i rewanżowe spotkanie z mistrzami Polski. Wobec tego w piątek w Tychach bramki szwedzkiej drużyny będzie zapewne strzegł 23-letni Robin Jensen.
Svedberg, który ma za sobą 19 występów w NHL w barwach Boston Bruins, na razie jest numerem 1 w bramce Djurgården tylko czysto teoretycznie. Nie zdążył bowiem jeszcze zadebiutować w nowych barwach po letnim transferze z Timrå IK. Wiadomo jednak, że został sprowadzony po to, by w roli "jedynki" zastąpić najlepszego bramkarza ostatniego sezonu SHL Adama Reideborna, który przeniósł się do Ak-Bars Kazań. Jensen był zmiennikiem tego ostatniego i taką samą rolę ma pełnić obok Svedberga. To on jednak był pierwszym bramkarzem w trzech z czterech sparingów przedsezonowych, a jego zastępował zaledwie 18-letni junior Lucas Rheyneuclaudes.
Trener Robert Ohlsson dostał dziś także pozytywną informację kadrową przed piątkowym meczem. Znacznie wcześniej niż planowano wyleczył bowiem kontuzjowany bark alternatywny kapitan zespołu Henrik Eriksson. Jeszcze na początku miesiąca fizjoterapeuta Djurgården zapowiadał, że Eriksson, który ostatni mecz rozegrał dokładnie pół roku temu, będzie gotowy do gry w połowie września. Już od dwóch tygodni jednak trenował z zespołem i ma zagrać w ten weekend. Podobnie jak kandydat na największą gwiazdę drużyny Patrik Berglund, który dopiero wczoraj wznowił treningi.
Ale nadal nie wiadomo czy obaj zagrają w ten weekend w obu meczach swojej drużyny - w piątek z GKS-em i w niedzielę w Wiedniu z Vienna Capitals. - Mamy nadzieję, że Patrik Berglund i Henrik Eriksson zagrają coś w ten weekend, ale nie jest pewne, że wystąpią w obu meczach - powiedział dyrektor sportowy szwedzkiego zespołu Joakim Eriksson w rozmowie z portalem hockeynews.se. - I liczymy, że Svedberg zadebiutuje u nas w przyszły weekend. Takie w każdym razie są teraz prognozy.
Jeszcze kilka dni temu na liście kontuzjowanych zawodników drużyny ze stolicy Szwecji było 7 nazwisk. W tej chwili sytuacja nieco się poprawiła. Długotrwale kontuzjowani są nadal Andreas Engqvist i Gustav Possler, który zerwał więzadło w kolanie jeszcze pod koniec ubiegłego roku i nie będzie grał do końca września. W Tychach zabraknie również prawdopodobnie chorego nowego nabytku drużyny Toma Wandella, którego kibice NHL pamiętają z Dallas Stars oraz Manuela Ågrena. Ten drugi w ostatnim przedsezonowym sparingu naciągnął mięsień dwugłowy uda.
- Na początku sezonu trzeba mieć dużo cierpliwości do kontuzji, żeby problemy nie stały się jeszcze poważniejsze - mówi Joakim Eriksson. - Ale też chcielibyśmy te ostatnie mecze przed startem ligi zagrać w możliwie najbardziej podstawowym składzie. Po to, żeby mieć już w nogach kilka meczów z odpowiednim ustawieniem formacji, gier w przewagach i osłabieniach.
Mający na swoim koncie 777 występów w NHL Patrik Berglund wczoraj powiedział, że chciałby zagrać w Tychach. Eriksson przypomina jednak, że popularny "Bulan" dopiero wznowił treningi po ponad 8 miesiącach przerwy. - Tak naprawdę w tym świecie "dopuszczony do gry" i "zdrowy na 100 %" to są dwie różne rzeczy - mówi szwedzki działacz. - Jeśli ktoś traci większą część okresu przygotowawczego, to przyjmujemy, że potrzebuje dwóch tygodni na odpowiednie wzmocnienie się, żeby być dopuszczonym do gry. Henrik Eriksson to zrobił, a Berglund będzie miał tydzień od wznowienia treningów, gdy wrócimy z tych dwóch meczów wyjazdowych. Podobnie Svedberg. Zobaczymy więc czy zagrają.
Jeśli Berglund będzie gotowy do gry, to ma on tworzyć pierwszą formację ofensywną wicemistrzów Szwecji z Jacobem Josefsonem i Niclasem Bergforsem. Cała trójka ma na koncie ponad 1 200 występów w NHL. - Nie mamy jeszcze na 100 % ustalonych formacji, ale tak generalnie mówiąc, to już widać na treningach, że Berglund i Josefson szybko znaleźli porozumienie i zapałali do siebie miłością - z uśmiechem mówi Eriksson.
Tymczasem trener Ohlsson mówi, że już nie może się doczekać tego, co w piątek wieczorem zobaczy na trybunach Stadionu Zimowego w Tychach. - Wiem, że będzie tam świetna oprawa tego meczu. Mówiono mi, że kibice wywołują w tej hali dużą presję na rywalach i jest bardzo głośny doping - mówi w rozmowie z oficjalną stroną internetową swojego klubu.
Ohlsson spodziewa się gry z wielkim zaangażowaniem tyskiej drużyny, a jego podopieczni mają zadbać o to, by przesądziły ich wyższe umiejętności. - Ważne jest, żebyśmy czysto taktycznie byli gotowi od samego początku. Na razie dopiero zaczęliśmy analizować grę Tychów, ale na pewno do meczu podejdziemy z przygotowanym planem - mówi. - Wiemy, że GKS będzie "naładowany", bo oni traktują ten mecz prawie jak finał Mistrzostw Świata.
Czytaj także: