W sobotę hokejowa kadra, przygotowująca się do mistrzostw świata dywizji 1, zebrała się w Sosnowcu, skąd autokarem udała się na pierwsze zgrupowanie do Krynicy. Przypomnijmy, że rywalami naszej reprezentacji są narodowe zespoły Włoch, Ukrainy, Rumunii, Holandii oraz Wielkiej Brytanii. Przeciwnicy bardzo silni, ale też i do pokonania. W ostatniej chwili dokonano - miejmy nadzieję, że na tym się zakończy - dwóch zmian wśród hokeistów powołanych do reprezentacji Polski.
Co prawda w przypadku Grzegorza Pasiuta nie tylko w Cracovii wiedziano już w zeszłym roku, że 30 marca czeka go operacja, ale ta wiedza widać była obca trenerom reprezentacji. Kontuzjowane kolano krakowskiego napastnika nie wytrzymałoby trudów obozów przygotowawczych i pięciu cięższych meczów niż te w finale play off. Adam Bagiński zrezygnował z przyczyn rodzinnych. W ich miejsce zostali powołani Jarosław Różański z Wojasa Podhale Nowy Targ oraz Sebastian Kowalówka z Comarchu Cracovii. Tym samym z drużyny mistrzów Polski, Comarchu-Cracovii oraz z Wojasa Podhale w 27-osobowej kadrze znalazło się w sumie 12 hokeistów (siedmiu z Cracovii i pięciu z Podhala).
Nikt nie ma najmniejszych wątpliwości, że ostatnio powołana dwójka powinna się znaleźć w kadrze już przy pierwszym powołaniu. Brakuje w niej jeszcze z małopolskich klubów przynajmniej Sebastiana Łabuza i Dariusza Gruszki z Podhala oraz Filipa Drzewieckiego i Mariana Csoricha z Cracovii. Kadra w Krynicy przebywać będzie przez pięć dni. 3 kwietnia reprezentacja wyjeżdża na Białoruś, gdzie 4 i 5 kwietnia rozegra w Pińsku dwa towarzyskie mecze z drużyną gospodarzy. Nawet jeśli Białoruś nie zagra w tych spotkaniach w najsilniejszym składzie, to i tak zespół będzie bardzo wymagającym sparingpartnerem.
Z Pińska reprezentacja uda się już do Torunia, gdzie nastąpi ostatni etap przygotowań do mistrzostw świata. Prezes PZHL, Zdzisław Ingielewicz, obiecał zawodnikom za zajęcie pierwszego miejsca premię w wysokości 500 tys. zł. Pieniądze mają pochodzić z kasy związku oraz głównego sponsora kadry - firmy Comarch. Nie jest to "powalająca" suma, jak w przypadku Włochów czy Ukrainy, ale przykładowo jeżeli Rumunom uda się osiągnąć przynajmniej piąte miejsce na toruńskim turnieju (czyli gwarantujące utrzymanie się w dywizji 1), każdy z zawodników otrzyma premię w wysokości 1000 euro.
document.write("%PA%WE%Ł %GU%GA%".replace(/%/ PAWEŁ GUGA - POLSKA Gazeta Krakowska
Czytaj także: