Od kilku dni w najlepsze trwają rozgrywki w ekstraklasie hokeja. Udział w tym elitarnym towarzystwie miało też KTH. Niestety kryniczanie nie otrzymali licencji.
Powodów takiej decyzji ze strony PZHL było kilka. Jednak najważniejszym, to zaległości finansowe wobec zawodników oraz różnych instytucji. Kryniccy działacze dokonywali cudów, by KTH mogło grać. Przez chwilę wydawało się, że dobroczyńcą zostanie słynny polski biznesmen Wojciechowski. Stało się inaczej. Dzisiaj wiadomo, że KTH będzie grać w I lidze, choć i z tym były problemy.
Jak jest, więc przyszłość krynickiego hokeja?
Mówiąc oględnie nie najlepsza. Chętnych do uprawiania tej trudnej dyscypliny sportu pod Górą Parkową nie brakuje. Niestety to bardzo drogi sport. Wyposażenie bramkarza to wydatek rzędu 15 tys. zł. To dalekie wyjazdy, to wreszcie 20 zawodników, z których każdy chce zarabiać.
Samej Krynicy nie stać na utrzymanie zespołu w ekstraklasie. Możnych ludzi, którzy mogliby pomóc nie brakuje, ale nie chcą. Uzdrowisko ze względów formalnych nie może wiele dać, ani obiecać.
Ostatnio odbyło się kolejne Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie KTH. Była niewielka grupa uczestników i dyskusja, z której niewiele wynikło. Tak naprawdę zabrakło pomysłów co z tym fantem zrobić, poza stwierdzeniem, zróbmy coś. Sam Zarząd nie zaradzi sytuacji, nie ma takiej mocy, choć chęci nie brakuje.
Wydaje się, że obecnie trzeba zapomnieć o ekstraklasie, a może i o I lidze. Ktoś w Krynicy stwierdził niedawno, że może na razie dać sobie spokój z hokejem na poziomie seniorów. Że lepiej byłoby najpierw wyczyścić wszystkie sprawy formalne. A kiedy to się uda, wtedy można zacząć marzyć o ekstraklasie budując profesjonalny budżet.
(JEC)
Czytaj także:
